A ktoś wierzył, że będzie inaczej?
Donald Trump, który 20 stycznia ponownie obejmie urząd prezydenta USA, znacznie osłabił swoją retorykę z kampanii wyborczej o „natychmiastowym zakończeniu wojny na Ukrainie w ciągu jednego dnia”. Teraz przyznaje, że będzie to trudniejsze, niż wcześniej sądził i wymaga więcej czasu – pisze The Hill.
Trump ocenia, że wstrzymanie działań bojowych na Ukrainie to zadanie bardziej trudne, niż zmniejszenie napięcia na Bliskim Wschodzie i wymaga gotowości do kompromisu od obu stron konfliktu. Nie precyzuje jednak, na jakie konkretnie ustępstwa powinna pójść każda z nich – zauważa portal.
Przypomnijmy, że Kreml faktycznie odrzucił plan pokojowy przygotowany przez doradców Trumpa. Ten z kolei nie zaprosił Władimira Putina na inaugurację swojej prezydentury, zapraszając jednocześnie chińskiego przywódcę Xi Jinpinga.
Według Washington Post, po swoim wyborczym zwycięstwie Trump rozmawiał telefonicznie z Putinem, jednak Kreml zaprzecza. Z kolei 8 grudnia Trump wezwał dość ogólnikowo do „rozpoczęcia negocjacji w sprawie rozejmu”. „Znam dobrze Władimira Putina. Teraz jego kolej” – podkreślił.
Dwa tygodnie temu Trump zapewnił, że w kwestii pokoju na Ukrainie „nastąpił pewien niewielki postęp”. Na tym jednak informacje o realnych „zabiegach pokojowych” na razie się skończyły i nadal brak jakichkolwiek konkretów.
Trudno powiedzieć, jaka część wyborców głosowała na Trumpa kierując się naiwną życzeniową wiarą, że zakończenie przez niego wojny jest możliwe natychmiast, niemal jak za dotknięciem magicznej różdżki. Pytanie, czy sam Trump wierzył w taką swoją nadzwyczajną sprawczość i wpływ na Putina.
Teraz nie ma to już zresztą znaczenia, bo w polityce nie ma cudów, a rzeczywistość – z nielicznymi wyjątkami – zwykle brutalnie weryfikuje wyborcze obietnice.
Zobacz także: Ogłosić odwrót! Elitarna brygada doszczętnie rozbita.
KAS
1 komentarz
ktos
31 grudnia 2024 o 10:37Jest stenogram z rozmow pokojowych:
Trump: Mr Putin you must end this war!
Putin: Niet…
Trump: Damn…