W Pradze spotkały się białoruskie organizacje opozycyjne działające w całej Europie. Uczestniczyli w nich przedstawiciele dziesięciu podmiotów zarejestrowanych w Polsce, Czechach, Estonii, Belgii, Szwajcarii, Litwy. Chcą wspólnie koordynować swoje działania.
Obecni byli przedstawiciele Białoruskiego Domu w Warszawie, „Obywatelskiej Białorusi” (Czechy), „Ludzi w potrzebie” (Czechy), „Pahonii” (Praga), „Domu zjednoczonej Białorusi” (Wilno), „Trzeciej Drogi” (Estonia), Stowarzyszenia Białorusinów Szwajcarii, „Biura białoruskiej emigracji politycznej” (Antwerpia), „Naszego Domu”, Stowarzyszenia im. Skaryny (Praga) – informuje radio Svoboda
Uczestnicy postanowili min. zwrócić się do ministerstw spraw zagranicznych krajów Unii Europejskiej z wnioskiem o zniesienie opłat i uproszczenie wydawania wiz Schengen dla wszystkich obywateli Białorusi.
Zdecydowano również o powołaniu jednej wspólnej strony internetowej dla białoruskich organizacji w Europie.
Podjęto decyzję o organizowaniu obozów z intensywnym nauczaniem języka białoruskiego, przeprowadzenie pikiet pod biurami sponsorów Międzynarodowej Federacji Hokeja, przygotowanie do 26 kwietnia wystawy fotograficznej poświęconej katastrofie w Czarnobylu.
Ale czytając doniesienia białoruskich niezależnych mediów na temat działań podejmowanych przez emigracyjnych działaczy opozycji można odnieść wrażenie, że chyba brakuje im inicjatywy, pomysłów a może nawet chęci.
Tymczasem przebywający na emigracji w Wielkiej Brytanii lider „Europejskiej Białorusi” Andriej Sannikow, w wywiadzie udzielonym litewskiemu portalowi delfi.lt podkreśla, że opozycja znajduje się dziś w najtrudniejszej sytuacji od czasu panowania Łukaszenki.
Sannikow podkreśla, że trudno jest cokolwiek robić, gdy człowiek musi borykać się z problemami dnia codziennego. No bo jak myśleć o skutecznej walce z reżimem, gdy zastanawiasz się za co utrzymać rodzinę. Dodajmy, że większość z działaczy opozycyjnych, którzy zdecydowali się na emigrację ze względu na zagrożenie ze strony białoruskich władz, sprowadzili do siebie swoich najbliższych, żony i dzieci. W kraju pozostawili dorobek całego swojego życia, a teraz muszą walczyć nie tylko o to, aby zwracać uwagę międzynarodowej opinii społecznej na problemy na Białorusi, ale o zapewnienie podstawowych choćby potrzeb swoim najbliższym.
Brak konkretnego wsparcia ze strony władz krajów przyjmujących politycznych emigrantów, pozostawienie ich samych sobie, może przywieść niektórych z nich do postawienia sobie pytania; Czy ich walka okupiona brakiem stabilizacji, spokoju ich dzieci, rodzin – ma jeszcze jakiś sens?
Kresy24.pl/charter97.org/svaboda.org
1 komentarz
ego
21 lutego 2013 o 19:00„brak wsparcia” – ze strony Polski też ? coś się tym niewdziecznikom pomerdało