Mimo krytyki, jaka spotkała władze quasi autonomicznego regionu za organizację wyborów w czasie epidemii, w Górskim Karabachu dziś odbędzie się ich druga tura.
12 kwietnia Bako Sahakian, sprawujący de facto władzę w regionie, ogłosił sytuację nadzwyczajną związaną z koronawirusem ale nie odwołał głosowania nawet w obliczu doniesień, że pierwsza runda przyczyniła się do znacznego wzrostu zachorowań. Jej zwycięzca otrzymał ponad 49 procent głosów jednak do wymaganych 50 zabrakło mu kilku promili. Najpoważniejszy konkurent, który przekonał do siebie nieco ponad 25 procent ogłosił za to, że nie wycofa się ale sam na wybory nie pójdzie i namawia innych by również tego nie czynili.
Równie kuriozalne jest stanowisko społeczności międzynarodowej zajmującej się sytuacją w regionie – Grupa Mińska OBWE wydała oświadczenie mówiące, że „uznaje rolę ludności Górskiego Karabachu w decydowaniu o jego przyszłości”, ale przypomniała de facto przywódcom regionu, że „Górskiego Karabachu nie uznaje się za niepodległe i suwerenne państwo”. „W związku z tym współprzewodniczący nie akceptują wyników tych„ wyborów ”jako mających wpływ na status prawny Górnego Karabachu i podkreślają, że wyniki w żaden sposób nie przesądzają o ostatecznym statusie Górnego Karabachu ani wyniku trwających negocjacji w sprawie przynieść trwałe i pokojowe rozwiązanie konfliktu w Górskim Karabachu”.
Rferl.org Oprac Mk
foto wikipedia
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!