
Grafika: Focus.ua
Nowe odrzutowe Shahedy uderzają znacznie szybciej i o wiele trudniej je strącić. Rosja rzuciła je właśnie do walki.
W nocy na 31 lipca Kijów ponownie znalazł się pod zmasowanym ostrzałem rakietowym i dronowym. Tym razem Rosja pierwszy raz użyła zupełnie nowego typu odrzutowych dronów Shahed, których prędkość i manewrowość stawiają ukraińską obronę powietrzną przed niezwykle trudnym wyzwaniem.
Eksperci ostrzegają, że klasyczne środki przechwytywania mogą być wobec nich nieskuteczne, a koszt ich neutralizacji może przewyższać koszt samego drona. Wojna weszła w nową fazę technologiczną.
Nowy etap ataków na stolicę
Zmasowany nalot rozpoczął się tuż po północy. Według informacji ministra spraw wewnętrznych Ihora Kłymenki, najbardziej ucierpiały dzielnice Swiatoszyńska i Sołomieńska. Jedna z rakiet uderzyła w blok mieszkalny, niszcząc jego część. Uszkodzone też zostały obiekty w czterech innych dzielnicach. Na miejscu pracowały służby ratownicze i dokumentujące tę kolejną rosyjską zbrodnię wojenną.
Szczególną uwagę ekspertów zwróciły jednak nie tylko zniszczenia, ale zastosowane przez Rosjan nowe środki rażenia. Pierwszy raz pojawiły się bowiem dowody użycia przez nich odrzutowych Shahedów, które osiągają znacznie większą prędkość, niż używane dotąd bezzałogowce z silnikami tłokowymi.
Czym są odrzutowe Shahedy?
Z punktu widzenia konstrukcyjnego nowy dron jest kopią irańskiego Shahed-238, wizualnie niemal identyczną z klasycznym Shahed-136 (rosyjska nazwa: Gerań-2), jednak wyposażoną w odrzutowy silnik.
Według ukraińskich specjalistów, drony te mogą osiągać maksymalną prędkość od 400 do nawet 600 km/h (w linii prostej), co poważnie utrudnia ich przechwycenie przez naziemne środki obrony powietrznej (dla porównania: klasyczne Shahedy rozwijają prędkość 185-200 km/h).
“Ich wysoka manewrowość i możliwość lotu na różnych pułapach – od wysokości kilku metrów nad ziemią do 9 kilometrów (optymalnie: 2 km) – sprawiają, że trudno je namierzyć i przewidzieć trajektorię ich lotu” – przyznaje lotniczy ekspert Giennadij Chazan.
Z kolei zasięg tych dronów jest oceniany na 500-600 km. Oznacza to, że z terytorium Rosji lub Białorusi mogą dosięgnąć większości dużych ukraińskich miast.
Kosztowna zabawka o niszczycielskim potencjale
Pomimo zaawansowania technicznego, odrzutowy Shahed przenosi ładunek bojowy mniejszy niż jego tłokowy odpowiednik – około 50 kg. Nadrabia to jednak większą skutecznością bojową wynikającą ze wspomnianych trudności z jego przechwyceniem i strąceniem.
“Użycie zwykłego MANPADS-a lub mobilnej grupy z ciężkim karabinem maszynowym nie przyniesie tu efektu. Prędkość i profil lotu tych dronów sprawiają, że skuteczne mogą być tylko systemy rakietowe lub myśliwce, a to oznacza koszty sięgające od setek tysięcy do milionów dolarów za każdy przechwyt” – ocenia ekspert wojskowy Pawło Narożny.
Cena pojedynczego odrzutowego Shaheda, według źródeł z rosyjskich wycieków, to około milion dolarów. Dla porównania: wersja tłokowa kosztuje tylko około 200 tys. USD. Wyższy koszt wynika głównie ze znacznie droższych silników, ale także z faktu, że Iran może ich dostarczyć niewiele, gdyż produkuje je głównie do własnych rakiet manewrujących.
Silniki te mogą też być zapewne produkowane w Chinach, ale na razie nie ma na to twardych dowodów. Obecnie Rosja może więc produkować najwyżej kilkadziesiąt takich dronów miesięcznie, w czasie gdy zwykłych Shahedów – nawet 2-3 tysiące.
Zmasowane ataki i nowa logika obrony
Nowe drony nie działają samodzielnie. Najczęściej są używane w grupach mieszanych, razem z wolniejszymi Shahedami-136 oraz rakietami manewrującymi. Ten zabieg ma na celu dezorganizację ukraińskiego systemu obrony powietrznej.
“Jeśli w powietrzu jednocześnie znajdują się drony o różnej prędkości i profilu lotu, trudniej jest rozdzielić cele i skutecznie nimi zarządzać. W przypadku działania F-16 lub MiG-29 istnieje ryzyko kolizji z własnymi rakietami przeciwlotniczymi, co ogranicza użycie myśliwców w tych warunkach” – przyznaje lotniczy analityk Kostiantyn Krywołap.
Eksperci podkreślają, że ukraiński system obrony powietrznej nadal nie dysponuje jednolitą koncepcją zwalczania dronów. “Nie jest jasne, kto za to ostatecznie odpowiada – jednostki OP, wojska lądowe czy Obrona Terytorialna. Brakuje koordynacji i jasnego przypisania zadań. To luka, którą Rosja zaczynają wykorzystywać coraz częściej” – dodaje Krywołap.
Dron jako broń do wyczerpywania OP
Z perspektywy strategicznej, nowe Shahedy nie muszą trafiać w cel, by spełnić swoją rolę. Ich głównym zadaniem może być wymuszenie zużycia drogich rakiet przeciwlotniczych i wyczerpywanie rotacyjnego systemu obrony powietrznej.
“To broń zaprojektowana nie tylko do niszczenia infrastruktury, ale do ekonomicznego wyniszczania obrony przeciwnika” – ocenia Narożny. Tymczasem już wkrótce wykorzystanie przez Rosję tych dronów może stać się codziennością, szczególnie jeśli uda się zwiększyć ich produkcję, choć na razie możliwości rosyjskiego przemysłu w tym zakresie są ograniczone.
Czego potrzeba Ukrainie?
Według wojskowych, kluczowe jest zintegrowanie środków obrony powietrznej i ujednolicenie procedur zwalczania dronów – zarówno tych tłokowych, jak i odrzutowych.
Pomóc mogą także dostawy nowoczesnych systemów OP krótkiego zasięgu, takich jak amerykańskie AIM-9, czy brytyjskie ASRAAM na wyrzutniach Raven, które pozwalają skutecznie śledzić i niszczyć cele napędzane odrzutowo dzięki ich sygnaturze cieplnej.
Równolegle Ukraina musi rozwijać własne środki walki radioelektronicznej, rozpoznania i automatycznego śledzenia celów, by zminimalizować uzależnienie od kosztownych zachodnich systemów.
Nowa era dronów i nowe pytania
Wprowadzenie odrzutowych Shahedów przez Rosję to sygnał, że wojna wchodzi w nową fazę – bardziej złożoną technologicznie, kosztowniejszą i trudniejszą do przewidzenia. Skuteczność obrony nie będzie już zależeć wyłącznie od liczby zestawów przeciwlotniczych, ale także od zdolności ich szybkiej integracji, automatyzacji i elastycznego zarządzania zasobami.
Dla Kijowa i innych ukraińskich miast oznacza to jedno: najbliższe miesiące mogą być jeszcze trudniejsze niż dotąd.
Zobacz także: Pierwsza rozmowa Nawrocki – Zełenski! Oto co mu powiedział prezydent-elekt.
KAS
2 komentarzy
validator
31 lipca 2025 o 23:42A w Polsce nadal trwa bezpardonowa gra o stołki. Zajęci sami sobą, stetryczali liderzy bawią się w najlepsze narażając kraj ponownie na utratę niepodległości. Z Rumunią już nie graniczymy. Ciekawe którędy uciekną tym razem?
make russia small again
1 sierpnia 2025 o 08:46Jeśli za rok pojawi się kwestia pomocy humanitarnej do rosji, mówimy NIE, niech umierają.