1 stycznia br., białoruskie władze wprowadziły embargo na szereg towarów z Unii Europejskiej, Wielkiej Brytanii, Kanady i Norwegii. Był to odwet za zachodnie sankcje wobec białoruskiego reżimu, wprowadzoene za represje wobec narodu, fałszerstwa wyborcze, czy uprowadzenie do Mińska samolotu Ryanair z opozycyjnym dziennikarzem.
Zakaz wwozu na Białoruś dotyczył wyrobów mięsnych, drobiowych, wędlin, nabiału, warzyw owoców, orzechów, wyrobów cukierniczych, soli.
Od pewnego czasu, ograniczenia zaczęły być sukcesywnie usuwane.
Od 27 kwietnia władze zezwalają na import jabłek, gruszek, dyni, bakłażanów, papryki, rukoli i szpinaku z „nieprzyjaznych” krajów.
W czerwcu z listy towarów objętych embargiem wykreślono morele, śliwki, nektarynki, persymony, a także letnie owoce – wiśnie i czereśnie .
30 sierpnia zniesiono zakaz importu kapusty pekińskiej, selera, klementynek i kiwi, a także mrożonych moreli i brzoskwiń.
Z czego wynika ta decyzja władz? Jak twierdzi ekspert Beroc Lew Lwowski, embargo od początku było przegranym pomysłem
„Rosja szła wcześniej tą samą drogą i do niczego dobrego to nie doprowadziło. Było jasne, że produkty staną się droższe dla białoruskich konsumentów. Nawet w przypadku Rosji, która również wcześniej nałożyła embargo, to embargo było porażką. Nie zauważyliśmy bankructwa rolników w Polsce i innych krajach europejskich. Obywatele rosyjscy zaczęli płacić więcej. Zaczęli konsumować mniej towarów objętych embargiem.
W przypadku Białorusi nie udało się osiągnąć żadnego celu, Białoruś jest małym konsumentem. Europejczycy znajdą miejsce na sprzedaż swoich produktów, a ucierpią obywatele Białorusi. To wycofanie się z embarga jest jednym ze środków walki z inflacją. Białoruski rząd nie może go całkowicie znieść, bo to by oznaczało przyznanie się do błędu. Dlatego jest częściowo anulowany” – mówi Lew Lwowski.
oprac. ba za svaboda.org
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!