Francja to jedyny zachodni kraj, który zamiast doktryny obronnej ma doktrynę ofensywną. Jest w niej zapisane, że Francja może rozpocząć wojnę prewencyjnym taktycznym uderzeniem jądrowym, a jeśli to nie poskutkuje – dokonać uderzenia strategicznego – ostrzegł izraelski analityk wojskowy Grigorij Tamar.
Według niego, jeśli pojawi się jakiekolwiek realne zagrożenie ze strony Rosji, Francja nie zawaha się użyć broni nuklearnej jako pierwsza, gdyż „władze w Paryżu poważnie podchodzą do swoich własnych dokumentów”.
Na razie jednak groźby jądrowe Putina Zachód traktuje wyłącznie jako blef. „Rosja grozi próbami i ćwiczeniami jądrowymi, ale nie zdziwię, jeśli w ogóle nie będzie żadnych prób. Może być też tak, że próby te zakończą się niepowodzeniem. Chciałbym wtedy widzieć minę Putina” – mówi ekspert.
„Natomiast obecne działania Macrona mnie w ogóle nie dziwią. Europejskim politykom w końcu spadły łuski z oczu. Zrozumieli, że jeśli Putin skręci kark Ukrainie, to w następnej kolejności wepchnie swój krwawy ryj w sam środek Europy. Zrozumiały to już nie tylko kraje bałtyckie, Finowie, czy Polacy, ale cały kontynent. Z kolei Francja to obecnie jedyny kraj na kontynencie, którego armia jest realnie zdolna do walki” – ocenia izraelski analityk.
MAB
2 komentarzy
Jagoda
12 maja 2024 o 20:13Jedyną zdolną do walki jednostką w ich armii jest Legia Cudzoziemska. Z tej prostej przyczyny, że składa się z cudzoziemców, a nie Francuzów. Na pytanie: Ile czołgów trzeba by obronić Paryż? Odpowiedzą: Nie wiadomo, nikt jeszcze nie próbował.
Kocur
13 maja 2024 o 08:01Legia Cudzoziemska, to nie ta z polskiej produkcji „Jak rozpętałem II wojnę światową” (ze znakomitą obsadą aktorską).