
Collage: Kresy24.pl
Nie jesteśmy w stanie wojny, ale to najgroźniejsza rosyjska prowokacja z dotychczasowych.
Po raz pierwszy duża część spośród rosyjskich dronów, które naruszyły w nocy na 10 września polską przestrzeń powietrzną, nadleciała bezpośrednio z Białorusi, a nie z Ukrainy – poinformował w Sejmie premier Donald Tusk.
Ponowił apel, by nie zbliżać się do odnajdywanych szczątków dronów. Każdy podejrzany przedmiot, który przypomina te szczątki, może być zagrożeniem. Jeśli natkniecie się na takie nietypowe elementy, proszę się nie zbliżać, nie dotykać pod żadnym pozorem i wezwać natychmiast policję lub straż pożarną – mówił premier.
W związku z nocnym nalotem poinformował też, że Polska formalnie wystąpi o uruchomienie Artykułu 4 Traktatu Północnoatlantyckiego. Głosi on, że “strony będą się wspólnie konsultowały, ilekroć zdaniem którejkolwiek z nich zagrożone będą integralność terytorialna, niezależność polityczna lub bezpieczeństwo którejkolwiek ze stron”.
Według Tuska, “nie ma powodu twierdzić, że znaleźliśmy się w stanie wojny, ale nie ma wątpliwości, że ta prowokacja jest nieprównanie bardziej niebezpieczna z punktu widzenia Polski, niż dotychczasowe”.
To tylko część dużej operacji. Rosjanom chodzi wywołanie w Polsce chaosu, paniki, niepokoju i podziałów w kontekście rozpoczynających się w piątek rosyjsko-białoruskich manewrów Zapad – ocenił szef rządu.
“To nie jest nasza wojna. To nie jest wojna wyłącznie Ukraińców. To konfrontacja, którą Rosja wypowiedziała całemu wolnemu światu. To musi dotrzeć do wszystkich bez wyjątku. Będziemy mobilizować naszych sojuszników (…) żeby na serio potraktować zagrożenie rosyjskie” – podkreślił premier w Sejmie.
Pojawia się coraz więcej szczegółów nocnego rosyjskiego nalotu dronów na Polskę. Wiadomo, że było ich 19 – tyle naliczono do tej pory. Pierwszy wtargnął w naszą przestrzeń powietrzną około godziny 23:30, ostatni – ok. 06:30. Zestrzelono go o 06:45.
Według wojskowego eksperta Jarosława Wolskiego, część bezzałogowców wleciała nad Polskę w rejonie Dorohuska – Dubienki i skierowała się łukiem na południe, na wschód od Chełma w kierunku Zamościa i Tomaszowa Lubelskiego, przelatując około 10-12 km od tych miast i kierując się nad Ukrainę.
Polska obrona powietrzna zestrzeliła co najmniej 3 drony. Jeden uderzył w dach jednorodzinnego domu we wsi Wyrki pod Włodawą w woj. lubelskim. Zrobił w nim wielką dziurę i uszkodził zaparkowany samochód, ale nikomu nic się nie stało, gdyż dron nie eksplodował. Nie ma też doniesień o ofiarach lub stratach z innych województw, gdzie pojawiły się wrogie drony.
Szczątki kolejnego bezzałogowca znaleziono w okolicach cmentarza w Cześnikach na Zamojczyźnie. Według Wolskiego, mógł on zostać zestrzelony pociskiem AiM-9 z polskiego F-16 lub z holenderskiego F-35, podobnie jak kolejny strącony tam bezzałogowiec. Ekspert opublikował nagranie momentu zestrzelenia:
NAGRANIE STRĄCENIA ROSYJSKIEGO DRONA W CZEŚNIKACH:
ps. piękne "Fox two" – jakiś AiM-9 poleciał do celu jak po sznurku. Ciekawe czy nasz F-16 czy F-35 holenderski. https://t.co/k2OmwebfIr pic.twitter.com/wlxp9gUCJH— Jarosław Wolski (@wolski_jaros) September 10, 2025
Tymczasem rosyjskie trolle próbowały forsować w polskim Internecie narrację, że była to “ukraińska prowokacja” by wciągnąć nas do wojny z Rosją. Jednak fakt, że drony były rosyjskie i większość z nich wleciała znad Białorusi zadaje kłam tym twierdzeniom.
Zobacz także: “To akt wojny!” Reakcja USA na rosyjski nalot na Polskę.
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!