Aleksander Łukaszenka. Zdjęcie: Dmitrij Azarow, Kommiersant
Łukaszenka ma nadzieję, że uda mu się po cichu doprowadzić do zniesienia sankcji, nie przerywając represji. A to jest najgorszy scenariusz, do którego nie można dopuścić – mówi Franak Wiaczorka na antenie Euroradia.
Doradca liderki białoruskiej opozycji Swiatłany Cichanouskiej dzieli się z Euroradiem swoją opinią na temat przyszłości Białorusi w obliczu nowej geopolityki i możliwego zawieszenia wojny na Ukrainie.
Pytany, czego obawiają się dziś przedstawiciele białoruskich sił demokratycznych i czy istnieją jeszcze jakieś mechanizmy oddziaływania na reżim Łukaszenki zauważa, że obecnie nie ma wystarczającej presji, aby zmusić reżim do jakichkolwiek znaczących ustępstw.
— Handel trwa nadal, luki pozostają, a my nie jesteśmy w stanie terminowo ich zlikwidować w ramach sankcji. W efekcie większość towarów przekierowywana jest przez Rosję, a banki zarabiają na operacjach związanych z wojną – odsprzedaży części uzbrojenia. Jeśli zatem naprawdę chcemy uwolnić więźniów politycznych i położyć kres represjom, musimy zadbać o to, aby narzędzia sankcji były tak skuteczne i silne, jak to tylko możliwe.
Wiaczorka mówi, że w tej sytuacji najlepszym rozwiązaniem byłoby zwiększenie presji na Rosję i zamknięcie luki, które otworzyły się dla reżimu Łukaszenki za pośrednictwem Rosji, dzięki której Łukaszenka i Putin mogą zarabiać pieniądze, także na zachodnich towarach, czasami za pośrednictwem firm-przykrywek.
— Zaostrzenie sankcji wobec Rosji uderzyłoby również w reżim Łukaszenki. Jeśli mówimy konkretnie o reżimie Łukaszenki, to instrument sankcji wtórnych może okazać się tutaj skuteczny. Istnieją organizacje i przedsiębiorstwa w Chinach, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Indiach i niektórych innych krajach, które nadal handlują z reżimem Łukaszenki i nie ponoszą za niego żadnej odpowiedzialności. Nałożenie sankcji wtórnych przez Unię Europejską, która nie dysponuje takimi instrumentami, lub wzmocnienie ich przez Stany Zjednoczone również zamknęłoby wiele z tych luk.
Zdaniem białoruskiego opozycjonisty, celem Łukaszenki jest doprowadzenie sytuacji do „azerbejdżanizacji” lub „turkmenizacji” Białorusi. Oznacza to, że w kraju mają miejsce represje i są więźniowie polityczni, ale te kwestie nie są już przedmiotem rozmów z reżimem.
Wiaczorka uważa, że w nowej rzeczywistości geopolitycznej, Łukaszenka próbuje uzyskać maksymalne ustępstwa, nie robiąc nic w zamian.
— Jak dotąd nie było z jego strony żadnych oznak gotowości do dialogu. Wysoki Komisarz do spraw Praw Człowieka Volker Türk, z którym współpracujemy od dłuższego czasu, twierdzi, że po licznych próbach nie widzi możliwości rozmów z reżimem Łukaszenki. ONZ próbuje poprawić warunki w więzieniach, ale Mińsk informuje, że przetrzymywani są tam terroryści, i że warunki są doskonałe.
To znaczy, jeśli reżim nie jest gotowy nawet na minimalny dialog, nawet z ONZ, o czym tu mówić? Mówimy komisarzowi, że musimy spróbować doprowadzić do uwolnienia więźniów politycznych, a on odpowiada: „Cóż, próbujemy, ale to ślepa uliczka”.
ba za euroradio.fm
1 komentarz
qumaty
23 marca 2025 o 16:10Białorusi już nie ma.. ostatnio pojawiły się doniesienia, że dziecku dwojga obywateli Białorusi przy rejestracji urodzin dziecka urodzonego na Białorusi zadaje się pytanie czy chcą dla dziecka obywatelstwa Białorusi czy ..rosji. Wyobrażacie to sobie w innym kraju? Nawet u nas? Ja już pomijam, że po ostatnich zmianach dowolny rusek może sobie wystartować w każdych wyborach na Białorusi. Wielkorusy czekają jeszcze z grzeczności aż wąsata dziadyga wyciągnie wreszcie kopyta i dokończą ten pełzający anschluss.