Na linii Waszyngton-Moskwa ostatnimi czasy wyraźnie iskrzy, szczególnie po niedawnym zbombardowaniu przez Amerykanów bazy wojskowej w Syrii.
Sekretarz stanu USA Rex Tillerson przebywa z dwudniową wizytą w Moskwie. Jednak relatywna długość jego pobytu w stolicy Rosji nie przełożyła się na kompromis między oboma krajami i, jeśli do czegoś doprowadziła, to najwyżej do ustalenia protokołu rozbieżności.
Od kilku dni Kreml nie mógł pogodzić się z faktem, że Donald Trump zarządził uderzenie rakietowe na syryjską bazę wojskową po tym, jak wspierany przez Putina reżim Asada użył broni chemicznej wobec własnych obywateli.
Wyraz twarzy szefa rosyjskiej dyplomacji Siergieja Ławrowa w czasie spotkania z Tillersonem – można go podziwiać na licznych portalach – jest wiele mówiący. Ewidentnie na Kremlu spodziewano się po Jankesach kroku wstecz.
Tym razem jednak, odwrotnie, niż za Obamy, to Amerykanie nadali ton stosunkom z Moskwą. Już nie reagują – i to nieudolnie – na poczynania Kremla, ale zmuszają tamtejsze władze do odpowiedzi na własne ruchy. I o to chodzi, zarówno w szachach, jak i w polityce.
Jeszcze przed przylotem na rozmowy do Moskwy, Tillerson powiedział, że Rosja powinna uzgodnić swoją politykę z USA i innymi krajami Zachodu, by znaleźć rozwiązanie kryzysu syryjskiego. Co? Rosjanie mieliby coś uzgadniać?!
Nie to było jednak najgorsze. Prawdziwym kamieniem obrazy dla Kremla była sugestia szefa amerykańskiej dyplomacji, jakoby w sprawie ataku chemicznego możliwe były tylko dwie ewentualności, tzn. że dowodzi on albo roysjkiej niekompetencji, bo nie udało się dyktatora powstrzymać, albo współudziału.
Mówiąc: „wybierajcie, czy jesteście nieudacznikami, czy zbrodniarzami”, Tillerson „lunął” Putina w pysk.
Rosyjski prezydent, który niedawno dekorował obecnego sekretarza stanu Orderem Przyjaźni za dobrą współpracę przy negocjowaniu olbrzymiego kontraktu handlowego, odwinął się, niczym obrażona nastolatka, sugerując, że USA pod pretekstem ochrony ludności cywilnej przygotowują inwazję na Syrię.
Wcześniej jeszcze – co dodatkowo skomplikowało całą sytuację już w punkcie wyjścia – amerykański prezydent wypalił, że syryjski dyktator jest „zwierzęciem”, a Rosja powinna zrezygnować z popierania go, ponieważ tym samym wystawia sobie przed światem fatalne świadectwo.
W czasie wizyty Tillersona w Moskwie, szefowie dyplomacji obu państw próbowali robić dobrą minę do złej gry, ale tak naprawdę spotkanie zakończyło się, zanim tak naprawdę się zaczęło, ponieważ głos zdążyli zabrać już główni aktorzy. MSZ-y mogły co najwyżej korygować oficjalną linię.
Czyżby zatem po wzajemnej fascynacji Trumpa i Putina nie pozostał ślad?
Nie wiadomo. Jedno wszakże wydaje się być pewne: Trump jako biznesmen nie pozwoli oddawać amerykańskich aktywów za biezdurno.
Kresy24.pl
14 komentarzy
observer48
12 kwietnia 2017 o 21:08Trump doprowadzi do końca dzieło swojego bohatera Ronalda Reagana i przywiedzie kacapię do bankructwa, a następnie ostatecznego rozpadu. Ceny ropyu, nawet na poziomie $55 za baryłkę to $15 za baryłkę w dolarach z 1990 r. po wprowadzeniu poprawki na inflację w wysokości 3.5% rocznie. Z próżnego i Salomon nie naleje, a co dopiero Putlerek.
Peter
12 kwietnia 2017 o 23:21Trudno uwierzyc ze jest $55 za barylke a na stacji benzynowej $1.22
jubus
13 kwietnia 2017 o 07:15Pytanie, ile zabiera polski budżet?
observer48
13 kwietnia 2017 o 07:56@Peter
Rząd Kanady drze podatki od sprzedaży paliw, niby Cygan za matkę. Oprócz podatków federalnych i akcyz dochodzą podatki prowincjonalne i municypalne, np. dofinansowujące komunikację miejską. Do tego dolar kanadyjski to około 75 centów USA.
jubus
13 kwietnia 2017 o 12:33Panie Observer, KOGO TO OBCHODZI. My żyjemy w Europie, kogo obchodzi jakaś durna Kanada?
сотрудник
13 kwietnia 2017 o 20:30Jubus – MNIE INTERESUJE! KAPITO?
jubus
13 kwietnia 2017 o 07:14To, że Rosja zbankrutuje, prowadząc obecną politykę to oczywiste. Problem leży tylko w tym, „co po”? Bo pan tu wypisuje te swoje dyrdymały od dawien dawna. Ale nie pisze pan, co po rozpadzie Rosji? Jaką politykę miałaby prowadzić Polska wobec państw, powstałych na gruzach tzw. Federacji Rosyjskiej? Bo ja mówię od dawna, że Polska i Nowogród Wielki, to historyczni sojusznicy, jeszcze z czasów Grunwaldu.
A więc celem Polski jest doprowadzenie to rozpadu Rosji, aby pozyskać tam sojuszników. Przeciwko Zachodowi, w tym i USA.
observer48
13 kwietnia 2017 o 08:39@jubus
Rozdziały 8 i 9 dużo wyjaśniają, podobnie jak mapka na str. 137 „Poacher’s Paradise”, czyli „Raj Kłusownika”. Książka została przetłumazonna na jezyk polski i jest w Polsce łatwo osiągalna. Na pewnoo nie podoba się to RoSSjanom, czy Ukraińcom, ale Polska i Turcja moogą dyktowć warunki w byłej europejskiej części sowieckiej kacapii.
http://www.mysearch.org.uk/website1/pdf/715.2.pdf
Francja i Niemcy stoją na krawędzi upadku wskutek inwazji ciapatych, a Putlerreich zmierza coraz szybciej do samounicestwienia. Tenże George Friedman powiedział kilkanaście dni temu w swoich wywiadach dla Rzeczpospolitej i TV Republika, że Polska wygra nie dlatego, że jest supermocarstwem, ale ponieważ stanie się jedynym dużym państwem członkowskim Unii, które utrzyma się na nogach w tym całym rozgardiaszu dzięki swoim stabilnym rządom. http://telewizjarepublika.pl/friedman-jestesmy-w-momencie-gdy-niemcy-upadaja-a-rosja-coraz-bardziej-slabnie-polska-jawi-sie-jako-stabilne-panstwo,46584.html
jubus
13 kwietnia 2017 o 12:29Poza tym Polska nie ma stabilnego rządu. Sam nie wiem, czy w następnych wyborach w ogóle nie oleje wyborów, a jeśli już to oddam głos nawet na postkomuszą lewicę. No, chyba, że w końcu nasi „narodowcy” wezmą się za uprawianie sensownej polityki.
PiS=PO
jubus
13 kwietnia 2017 o 12:32Co do Rosji i Niemiec, to podobnie jak ze Szwecją, Francją, to samo da się powiedzieć i o USA czy o Izraelu. Wczoraj przeczytałem, że w USA jedynie 1/3 ludności to ludność Biała, pochodzenia europejskiego. No, skoro już tyle Europy zostało w Ameryce, to ja dziękuje, chyba czas najwyższy kolego wracać do Polski, bo was pozalewają Meksykańce i całe tałatajstwo światowe. Europa to ojczyzna Białego Człowieka i wszyscy Biali mieszkańcy USA, Kanady, Argentyny, Brazylii, Australii, RPA czy innych krajów, powinni natychmiast wracać do swojej ojczyzny.
Zresztą i tak wiadomo, ze Ameryką, rządzą Syjoniści, więc tym bardziej trzeba stamtąd uciekać.
SyøTroll
14 kwietnia 2017 o 11:30Wszystko zależy panie jubuś, za jak bardzo antyrosyjskich, będą nas uważać, nie tylko jako państwo, ale także jako naród. Obecne proamerykańskie polskie władze, pragną za wszelką cenę przekonać Rosjan, że Polacy (a nie tylko one), są śmiertelnymi wrogami Rosjan i chcą ich podbić, w celu „zaprzyjaźnienia się”. No większego idiotyzmu to ja nie widziałem. Po co nam to ? Ale oczywiście obSServerowi48, nie zależy na „kołkach”, z drugiej strony kuli ziemskiej z jakiejś tam Polski, on jest bezpieczny w swoim Vancouverze.
Dopóki Rosji broni swoich wpływów, w sposób nie zagrażający nam, powinniśmy „wziąć na wstrzymanie”. Co nas obchodzi że mieszkający po drugiej stronie świata obSServer48, gryzie klawiaturę i monitor z pianą na ustach.
observer48
17 kwietnia 2017 o 07:09@SyøTroll
LOL! Mówiący płynnie po angielsku „gryzący klawiaturę i monitor z pianą na ustach obSServer48” jeździ sobie niemal codziennie na nartach w światowej klasy ośrodku narciarskim, i jako profesjonalista zapoznaje jeżdżących z nim na nartach gości z USA, Australii, Nowej Zelandii, Chin, Japonii i innych zakątków świata z historią Polski, rolą generałów Kościuszki i Pułaskiego w walce o niepodległość Stanów Zjednoczonych, rolą, jaką odegrali polscy piloci w Bitwie o Anglię w 1940 r., bandyckim statusem RoSSji i jej mafijnymi władzami, jednocześnie argumentując dlaczego należy puścić kacapię z torbami, popierać politykę prezydenta Trumpa i popierać mafijną Ukrainę w jej walce z faszystowską Federacją RoSSyjską. Nic tak nie motywuje Amerykanów, jak wypowiedziany przez polsko-kanadyjskiego cudzoziemca zwrot „God bless America”.
Czasem natykam się na RoSSjan. Widzę w ich oczach wściekłość i nienawiść, gdy się z nimi droczę, że ich RoSSija może się pochwalić PKB w wysokości 60% PKB stanu Kalifornia, czy 80% PKB stanu Teksas, oraz że przy obecnych światowych cenach węglowodorów wyląduje na śmietniku historii i rozpadnie się podobnie, jak to miało miejsce z Sowietami w roku 1991. Większość mieszkających w Kanadzie i USA kacapów to sowoki, nawet ci młodzi, i tylko nieliczni, głównie z uniwersyteckim wykształceniem i pochodzący z byłych republik, widzą RoSSję w podobnym świetle, jak widzi ją większość Polaków. Rosyjska inteligencja nie znosi Putlera i jego kamaryli na Kremlu, choć zdarzają się wyjątki. Polaków większość RoSSjan w Kanadzie nie lubi, ale w USA stosunki polsko-rosyjskie są raczej normalne.
jubus
13 kwietnia 2017 o 07:03Fakty są takie, że USA musi sprzątać, ale nie po Rosji, tylko po Angolach, Żabojadach, Turasach, Żydach i Arabach. To oni są odpowiedzialni za ten syf, w Syrii i innych krajach. Rosja broni Assada z przczyn prestiżowych ale i praktycznych.
Pytanie retoryczne – komu przeszkadzał Saddam Hussein w Iraku i Muammar Kadafi w Libii? Bo na pewnie nie Amerykanom, ani nie Polakom. Wiec komu?
SyøTroll
13 kwietnia 2017 o 15:15Kaddafi przeszkadzał Saudom, był zbyt niezależny. Saddam Hussein w 1991-szym Izraelowi (po cholerę ostrzelał wtedy Izrael to ja nie wiem, chyba z nudów), a 2003-im nikomu, tylko „peacemakerzy” z Waszyngtonu potrzebowali poligonu doświadczalnego do sprawdzenia, nowych technologi. My do tej inwazji zgłosiliśmy się na ochotnika, w przekonaniu ,że Amerykanie MUSZĄ mieć pewne dane, a nie jakieś SF. Pretekst do ataku był oparty o prawdziwe dane z 1996-ego przedstawione im przez Izraelczyków, na podstawie których Pentagon lub któraś z ich trójliterówek „wydedukowała” co Saddam może mieć w 2003-im, i wnioski uznali to za pewnik. Pretekst dobry jak każdy inny, to był przecież czas „wojny z terroryzmem”. W Syrii w interesie Saudów, USA/UE chcą wyprzeć Ajatollahów, zupełnie się nie przejmując większością Syryjczyków o ile nie są wstanie wykorzystać tego wizerunkowo. Nie inwestowali w nich, więc ich życie jest według USA bezwartościowe. Wiem, to przykre, ale taki jest świat. Fakt, Rosja broni Assada z przyczyn prestiżowych, liczy również na pewne zwiększenie wpływów kosztem irańskich, ale nie chodzi o ich wyparcie. Fakty co do USA, są takie że oni całkiem sporo już tam namieszali, pod różnymi pretekstami, dokładając swoje do działań swoich poprzedników. Syria okazała się niestety mniej spójna od innych krajów. Nie miałbym nic przeciwko żeby swoimi standardowymi metodami tj. totalnego terroru w celu pozbawienia woli do jakiegokolwiek oporu, zaczęli „sprzątać” na własnym podwórku.