Różne formy bojkotu rosyjskich towarów i firm wynaleziono już od czasu wybuchu wojny na Ukrainie. Ale władze Chersonia przebiły zdecydowanie wszystko, co do tej pory wymyślono. Mer miasta raczej nie patyczkuje się ze sprzedawcami, którzy nie stosują się do zarządzeń w zakresie zdumiewającego znakowania rosyjskich produktów.
Przypomnijmy, że 12 września Rada Miejska Chersonia uchwaliła, iż wszystkie towary produkcji rosyjskiej mają być w sklepach oznakowane nalepką przedstawiającą… szczerzącą zęby matrioszkę z karabinem maszynowym! To upiorne logo wstrząsnęło właścicielami miejscowych supermarketów, postanowili więc po cichu obejść nowe zarządzenie. Na próżno. Mer Władimir Mikołajenko wyśledził wszystkich opornych sklepikarzy i w poniedziałek kazał ich wszystkich zawezwać do siebie.
„Zaproście do mnie szefów tych sieci handlowych. Musimy im wyjaśnić: jeśli pracują na naszym terenie, to muszą wykonywać uchwały miejscowych władz. Jeśli nie chcą – będziemy reagować w odpowiedni sposób” – ostrzegł mer Chersonia.
Na uwagę, że zamiast szczerzącej zęby uzbrojonej matrioszki niektóre supermarkety wywiesiły na towarach jedynie chorągiewki z flagami producentów – rosyjskich, niemieckich i ukraińskich – mer oburzył się: „Coś takiego! Jeszcze nam tu tylko rosyjskich flag brakuje w sklepach!”
Tak więc wszystko wskazuje, że groźna matrioszka pojawi się jednak na półkach chersońskich sklepów. W przypadku pasty do zębów może się to nawet okazać skuteczną reklamą…
Kresy24.pl / Ukrinform
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!