Coraz bardziej zdumiewające fakty wychodzą na jaw w związku z katastrofą samolotu w Rosji, w której zginął szef francuskiego koncernu Total. Okazuje się, że pług śnieżny, z którym zderzyła się maszyna, nie był jedynym, który wtargnął na pas startowy – przed nim jechał drugi. Skala zaniedbań na rządowym lotnisku Wnukowo jest tak niewiarygodna, że siłą rzeczy rodzi się pytanie czy faktycznie był to „zwykły wypadek”?
Zdumiewający jest także sposób prowadzenia śledztwa. Szefem komisji MAK, która ma zbadać przyczyny katastrofy, mianowano właśnie generała-majora Michaiła Gurewicza – tego samego, który niegdyś „wyjaśniał” okoliczności katastrofy pod Smoleńskiem samolotu TU-154 z prezydentem Lechem Kaczyńskim i polską delegacją. Biorąc pod uwagę, że jest to raczej specjalista od zaciemniania niż wyjaśniania spraw, można zacząć podejrzewać, że być może właśnie dlatego to jemu powierzono obecnie sprawę francuskiego samolotu.
Już pierwsze działania rosyjskich śledczych wyraźnie wskazują, że usiłują oni zrzucić całą odpowiedzialność za tragedię na złą pracę obsługi lotniska. Niemal natychmiast po wypadku ogłosili, że winny jest kierowca pługa, który jakoby był pijany (skąd my to znamy?). Potem okazało się, że w ogóle nie zbadano go na obecność alkoholu we krwi. Co więcej, 60-letni Władimir Martynienko w ogóle nie pije – wszyscy wiedzą, że jest abstynentem, gdyż od lat ciężko choruje na serce. Ale i tak zamknięto go na razie na dwa miesiące w izolatorze.
W tej sytuacji śledczy rzucili się na kontrolerów lotów. Aresztowali trzech na raz, demonstracyjnie zakuli w kajdanki i przez 48 godzin poddawali nieustannemu przesłuchaniu bez obecności adwokatów, w wyniku czego jedna z aresztowanych kobiet, pozbawiona snu, w końcu zasłabła i pogotowie zabrało ją do szpitala.
Wywołało to oficjalny protest rosyjskiego związku kontrolerów lotów, którzy twierdzą, że śledczy torturują ich kolegów, usiłując wymusić na nich przyznanie się do zaniedbań. Związek domaga się ich uwolnienia. Również w przypadku kontrolerów lotów śledczy mieli nadzieję udowodnić, iż byli oni pijani, gdyż w dniu katastrofy obchodzili swoje święto zawodowe. Jednak u kontrolerów także nie stwierdzono w organizmie żadnych substancji psychoaktywnych.
Okazało się wprawdzie, że kontrolerka, która nadzorowała start francuskiego Falcona, była jedynie stażystką, ale nadzorował ją doświadczony przełożony. Wydając zgodę na start działała poprawnie – w tym momencie pas startowy był bowiem pusty, jadący pług śnieżny dostrzeżono dopiero 10 sekund później, a na pas wjechał on po 14 sekundach, kiedy samolot nabierał już rozpędu.
Co ciekawe, z pierwszej analizy czarnych skrzynek wynika, że francuska załoga zauważyła pług na swojej drodze, ale zignorowała go, uważając zapewne, że zdąży on zjechać z pasa przed samolotem. Tak się też stało. Tyle, że jak się właśnie okazuje, za pierwszym pługiem jechał drugi – tego Francuzi nie widzieli i to właśnie o niego zahaczył skrzydłem startujący Falcon po kolejnych 14 sekundach. Zderzenie nastąpiło kiedy samolot pędził już z prędkością 250 km/h i zaczynał odrywać się od ziemi.
W tym momencie rodzi się cały szereg pytań. Po pierwsze – jak to się stało, że pługi wjechały na pas dokładnie w miejscu, w którym potencjalna siła zderzenia mogła być największa? Według śledczych, kierowcy pługów mieli pracować obok pasa, ale stwierdzili, że przepaliło się na nim kilka żarówek oświetleniowych, zdemontowali je więc, postanowili odwieźć elektrykom pracującym po drugiej stronie pasa i właśnie stamtąd wracali. Dwa pługi śnieżne na raz woziły przepalone żarówki elektrykom?
Po drugie – co robiły pługi śnieżne na pasie startowym jeśli nie było śniegu? Według śledczych – osuszały wodę. Dwa na raz obok siebie?
Po trzecie – dlaczego kontrolerzy lotów, widząc wjeżdżające na pas pługi, przez 24 sekundy nie zrobili nic, aby zatrzymać start samolotu? W tym czasie mogli go jeszcze z powodzeniem skierować na pas rezerwowy. Otóż nie widzieli samolotu, gdyż była mgła. Podobno zepsuł się także automatyczny system monitorujący pas startowy – jak podkreślają śledczy – produkcji holenderskiej. Co prawda, jest bardzo nowoczesny i nigdy wcześniej się nie psuł…
Może warto więc postawić pytanie inaczej: co zrobiłby ktoś, komu mogło zależeć na spowodowaniu takiej właśnie katastrofy? Powinien uszkodzić kilka lamp przy pasie startowym, w miejscu gdzie samoloty osiągają największą prędkość, a następnie skierować w ten rejon pługi śnieżne. Przed startem samolotu powinien wydać im polecenie przewiezienia uszkodzonych lamp i powrotu. Jednocześnie powinien odłączyć lub uszkodzić system monitorujący pas startowy, aby kontrolerzy lotów nie mogli zostać zaalarmowani.
Kluczową postacią w tej sprawie może więc okazać się główny inżynier nadzorujący pracę obsługi naziemnej. Jeśli kazał kierowcom pługów wjechać na pas, to powinien uprzedzić o tym dyspozytorów. Podobno rozmawiał z nimi ale „nie zrozumieli się”. Inżynier również został zatrzymany, ale z jego przesłuchania na razie nic do mediów nie przeciekło.
Do dymisji podała się już cała dyrekcja lotniska. Ale i tak noże się wkrótce okazać, że zdaniem „smoleńskiego śledczego” Gurewicza, bezpośrednią winę za całą katastrofę ponosi „pijany” kierowca pługa, mgła i urządzenie wyprodukowane w Holandii. W kontekście „holenderskiego aspektu” zestrzelenia przez separatystów Boeinga nad Donbasem byłaby to dla rosyjskiej propagandy naprawdę duża gratka.
Czytaj także: Co się naprawdę zdarzyło na lotnisku Wnukowo? Aresztowania w Moskwie (WIDEO Z MOMENTU ZDERZENIA)
Kresy24.pl
5 komentarzy
ktośtam
24 października 2014 o 21:58Na Syberii wybuchały Rosjanom w tym roku trzy rafinerie, w tym tygodniu wybuchł Gazpromowi gazociąg w Niemczech, a teraz zginął największy przyjaciel Putina na Zachodzie, związany z energetyką… Coś mi się zdaje, że Zachód wcale nie jest taki bierny, na jakiego wygląda.
ltp
25 października 2014 o 00:17kup sobie berecik co najmniej o 2 numery większy, bo ten zbyt mocno uwiera
Batory
25 marca 2015 o 13:12No jakie miłe wiadomości ! 🙂 Aż serce rośnie. Byle częściej i więcej takich dobrych wieści.
Devil
5 lutego 2015 o 00:14Ruscy to KŁAMCY !
Zygmunt III
25 marca 2015 o 13:10Ruscy są mistrzami w mordowaniu.