Wygląda na to, że na tłumaczy padła na Litwie straszliwa klątwa. A w najlepszym przypadku okazali się być w wielkiej niełasce głowy państwa.
Liczy się dla nich każde słowo. Wyłapują konteksty i szukają znaczeń. Nierzadko ratują polityków przed międzynarodową kompromitacją, kiedy ci, rozochoceni dobrymi kolacjami...