Zafascynowali mnie syriaccy chrześcijanie wspaniałą tradycją, obyczajem i starożytnym językiem, który znają już od kołyski i usilnie, mimo wielu trudności, przekazują z pokolenia na pokolenie – pisze Barbara Anna Hajjar w kolejnym odcinku swoich esejów i reportaży z podróży po Syrii.
Z wielką radością i niemałym wzruszeniem donoszę, że mimo wciąż trwającej już latami wojny syryjskiej, dzieją się u nas też dobre i podnoszące na duchu rzeczy. Mimo wszelkich trudności, niebezpieczeństw, chaosu wojennego, chrześcijanie pozostali na tej ziemi wciąż bardzo się mobilizują w imię wiary w Chrystusa. Chrześcijaństwo w Syrii jest wciąż żywe! Nie tylko podnosi z ruin swe zniszczone, zdruzgotane bestialska wojną Domy Modlitwy z pomocą swych Braci w wierze ze Stowarzyszenia Kościół w Potrzebie, ale i wznosi własnym wysiłkiem nowe kościoły ku chwale Bożej.
Na ziemi wybrzeża Syrii, u stóp starej, historycznej wioski DAHER SAFRA, powstaje nowy kościół pw. Św.Eframa Syryjczyka (Mor Eframa Syriani) dla obrządku syriacko – katolickiego. To wielkie wydarzenie dla chrześcijan. Czterokondygnacyjna świątynia , wymagającą jeszcze wielkiego wkładu i wykończenia, będzie jednocześnie przedstawicielstwem Patriarchatu Syriackiego w Syrii oraz ośrodkiem szkoleniowym dla dzieci i młodzieży syriackiej.
Będzie ośrodkiem nauki języka syriackiego, języka, dialektu języka aramejskiego którym posługiwał się i w którym nauczał Jezus Chrystus w swej ziemskiej Ojczyźnie.
Projektantką tej bardzo funkcjonalnej świątyni jest moją serdeczna przyjaciółka Zakijeh Hanna doktor archeologii, współpracująca z zespołem syryjskich inżynierów. Ciężkie wojenne okoliczności, ludzkie niedole i tragedie paradoksalnie pomogły podjąć decyzję o wybudowaniu tego tak potrzebnego chrześcijanom syriackim obiektu. Na wybrzeżu Syrii w Tartusie, Banjasie i Latakii mieszka i pracuje ponad 300 rodzin syriackich. Są to ci, którzy mieszkają tu od dawna, a także uciekinierzy z Qamishlii, Hassakeh i całej Zaziry (tzw. Wyspy Syryjskiej).
Ta szalona wojna wciąż trwa, a przecież dzieci i młodzież syriacka, bardzo wierne starochrześcijańskiej tradycji, nie posiadają tu na wybrzeżu żadnej możliwości do rozwoju, kontynuowania i pogłębiania studiów języka syriackiego, języka dziadów i pradziadów, którym posługują się do naszych dni , wynosząc jego podstawową znajomość już od kołyski. Nie posiadają swego Domu Modlitwy, gdzie mogliby modlić się i uczestniczyć we wspaniale celebrowanej prastarej liturgii w języku Naszego Zbawiciela.
Nie można i nie trzeba tracić tej starochrześcijańskiej wspaniałej tradycje. Trzeba i można edukować i wychowywać w niej kolejne pokolenia. Nie można skazać na zapomnienie i zaprzepaszczenie pięknych, starych obyczajów, obrządków, a przede wszystkim skazać na zagładę języka Chrystusa Pana.
Ziemię pod budowę kościoła syriacko-katolickiego pw. Św.Eframa, należącą do Państwa Syryjskiego podarował prezydent Syrii Bachar Al Assad. Prawie dwa lata temu w czerwcu 2017 r. wmurowano uroczyście z udziałem Patriarchy Syriacko-Katolickiego Junana III, w czterech kątach fundamentów powstającej świątyni relikwie Św.Eframa (Mor Afram Syriani) i z błogosławieństwem Bożym rozpoczęto budowę.
Niewielki obszar ziemi został bardzo przemyślnie i doskonale zagospodarowany i powstała w ciągu prawie dwóch lat wyniosła, piękna w kształcie „twierdza” w stanie jeszcze bardzo surowym. Stosunkowo niewielka, ale bardzo funkcjonalna, czterokondygnacyjna, opatrzona już charakterystycznym syriackim krzyżem ”spoglądajacym” na cztery strony świata. Wyniosła sylweta świątyni z piękną dzwonnicą, króluje więc już nad okolicą, przyciąga wzrok i cieszy oczy i serce każdego podróżującego po wybrzeżu pielgrzyma chrześcijańskiego.
Pierwsza kondygnacja (licząc od góry), na którą wchodzi się schodami z niewielkiego dziedzińca, to ogromna sala świątyni z wyraźną głęboką absydą oświetlana pięcioma, smukłymi otworami okiennymi. To symbol pięciu ran Jezusa Chrystusa. Głęboka absyda, zwrócona na wschód, otoczona jest dwoma bocznymi pomieszczeniami. Wszystko to oczywiście, jak już wspomniałam, jeszcze w stanie bardzo surowym. Kościół może pomieścić około 200 osób.
Druga kondygnacja to sala zgromadzeń, zwana z arabską „diwan” lub „dilan””; miejsce spotkań, wykładów, odczytów. Trzecia kondygnacja to około 10 pomieszczeń, czyli klas dla nauki języka syriackiego, nauki religii, historii syriackiej , szkolenia syriackiego harcerstwa (arab.kashaf) etc. Wokół balkony, niewielkie werandy, a także pomieszczenia pomocnicze. I wspaniały widok na okolice, wzgórza, na góry porośnięte gajami srebrnozielonej świętej oliwy, na bezchmurny, wiosenny błękit nieba. Na zachodzie zaś połyskuje Morze Śródziemne również o różnych odcieniach błękitu..
Najniższa kondygnacja przeznaczona została na obszerne biuro i wszelkie pomieszczenia pomocnicze. Ma też wyjście na ostatnie piętro wyniosłej kamiennej dzwonnicy – białej latarni, opatrzonej też już charakterystycznym, syriackim krzyżem…
Do tej pory budowla była finansowana głównie z darowizn, składek, wszelkiej pomocy oraz kwesty wśród chrześcijan syriackich żyjących poza granicami Syrii. Niestety kryzys ekonomiczny, wojenna sytuacja i wszechstronne embargo nałożone na Syrię, zubożenie i dalsze ubożenie społeczeństwa nie pozwala na dokończenie tej pięknej i tak potrzebnej świątyni, która ma być jednocześnie ośrodkiem syriackim i przedstawicielstem Patriarchatu. Mamy wielka nadzieję, że Sekcja Polska Stowarzyszenia Kościół w Potrzebie pochyli się nad tym wielkim przedsięwzięciem syriackiego chrześcijaństwa, który jest częścią Kościoła Powszechnego
W dniu 23 marca 2019 roku odwiedził Syrię i powstającą świątynię syriacką pw. Mor Aframa (syr.), Patriarcha Antiochii Ignacy Josef (Efram) Younan III (Junan III), którego osobiście miałam zaszczyt poznać. Zostałam zaproszona na uroczyste powitanie JE. na granicy libańsko-syryjskiej i do wzięcia udziału w szczegółowym zwiedzaniu powstającego w tak trudnej sytuacji kościoła i ośrodka dla chrześcijan obrządku syriackiego.
Sympatyczny, bardzo kontaktowy JE Patriarcha Younan II dał się poznać już dawno jako bardzo przychylny dla naszych Rodaków, o czym miałam niejednokrotnie osobiście się przekonać. Nieraz gościł serdecznie u siebie w klasztorze Patriarchatu w Libanie polskich kapłanów, na moją prośbę telefoniczną. Księży, którzy w czasie wciąż trwającej wojny nie mogli dotrzeć do Syrii. Znaleźli wówczas serdeczne przytulisko i schronienie właśnie u Patriarchy Syriackiego w Bejrucie.
Jego Eminencja zawsze serdecznie zaprasza do odwiedzin w Libanie w klasztorze Patriarchatu.
Spotkanie z Patriarchą Younanem III w Syrii zakończyła wspólna agapa chrześcijańska w nadmorskiej restauracji, zgodnie oczywiście z zasadami trwającego wówczas Wielkiego Postu. Obdarowałam JE. moją pracą – książką: „Aram znaczy Syria”, którą z wielką sympatią przyjął. Przemiła była atmosfera spotkania, dzieło – świątynia syriacka, której powstawania budzi w nas wzruszenie, nadzieję na wciąż oczekiwaną normalność, na zmartwychwstanie cierpiącego chrześcijaństwa na tej umęczonej ziemi, na upragniony pokój. Niech Pan Bóg błogosławi i pozwoli, aby jak najwięcej Domów Modlitwy powstało w Syrii, aby wierni nie opuszczali tej ziemi, ziemi korzeni naszej wiary i niech zawsze będzie można usłyszeć tu język, którym mówi i nauczał w swej ziemskiej Ojczyźnie Najświętszy Zbawiciel.
Historia kościoła syriacko- katolickiego (Kościół syriacko-katolicki – taka jest powszechnie używana nazwa na Bliskim Wschodzie) to jeden z Kościołów Wschodu, działający na obszarze Syrii, Turcji, Iraku, Libanu, Jordanii i Izraela oraz wśród diaspory syryjskiej, Syriakow rozsianych po całym świecie. Ustrój kościelny to ustrój episkopalny, obrządek – antiocheński, siedzibą Partiarchatu, jak już wspominałam, jest stolica Libanu,, Bejrut. Zwierzchnikiem kościoła syriacko-katolickiego jest wspomniany Ignacy Josef (Efram) Younan III, urodzony 15.11.1944r., pochodzący z TUR ABDINU (Górą Sług Bożych) , z KALA,AT MARAH – osady w pobliżu wiekowego, słynnego monasteru DEIR ZAFARAN – południowa Turcja.
Założycielem syriacko – katolickiego kościoła jest Ignacy Andrzej Arijan (1662 r.) z wydzielonego syriackiego kościoła ortodoksyjnego. Historia syriackiego kościoła sięga jednak w Syrii VI wieku. Powstał głównie za sprawą i wysiłkiem znanego biskupa Edessy JAKUBA BARADEUSZA. Aramejskie (syriackie) „BURD’ONO” oznacza „w lachmanach”, a od jego imienia pochodzi potoczna nazwa dziś nie używana – Kościół jakobicki. Utworzony został za poparciem cesarzowej bizantyjskiej Teodory, żony cesarza Justyniana Wielkiego (527- 565). Jak podają starochrześcijańskie przekazy – kroniki , biskup Jakub BARADEUSZ w przebraniu żebraczym (stąd owo „burd’ono”) własnym, ogromnym wysiłkiem stworzył podstawy organizacji Kościoła (wówczas jakobickiego, dziś syriackiego). Wędrując po rozległych ziemiach Międzyrzecza konsekrował osobiście , aż 27 biskupów (!) i setki księży. Niezwykle mocna organizacja Kościoła pozwoliła przetrwać jakobitom wszystkie najcięższe burze historii. Przetrwać prześladowania ze strony władz bizantyjskich w wieku VI i VII, jak również najazd i poczynania Rycerzy Krzyża w XI wieku, masakrę dokonaną przez Timerlanda około roku 1400, a następnie wielki ucisk i okupację osmańską, ogromną masakrę 25 tys. Syriakow (Syryjczyków) w południowej Turcji na Tur Abdinie (Górze Sług Bożych ) w latach 1895 – 1886. Jak również przetrwać rzeź ponad 90tys. syriackich chrześcijan w roku 1915 (Tur Abdin) połączone z ogromnym ludobójstwem dokonanym przez Turcję na ludności ormiańskiej.
W szczególnym okresie swego rozwoju w XIV wieku Kościół jakobicki (syriacki) liczył aż 20 metropolii, 1003 diecezje sięgające daleko na Wschód, aż do Afganistanu. Istnieją dowody istnienia skupisk wiernych tego kościoła w Turkiestanie i w Sinciangu w Chinach.
Charakterystyczną cechą hierarchii duchowej kościoła jakobickiego był dualizm władzy. W zachodniej Syrii biskupi podlegali PATRIARSZE, a na terenach Persji i dalej na Wschód władzę kościoła stanowili MARFIANOWIE, czyli metropolici z uprawnieniami Patriarchy. Próby unii z Rzymem podejmowano w kościele jakobickim już od XVII wieku. Na początku XVIII wieku biskup Aleppo wraz z grupą wiernych nawiązał unię z Rzymem. A od 1782 roku istnieje już Unicki Katolicki Kościół Jakobicki, którego Patriarcha rezyduje w Bejrucie. Kościół nie używa nazwy „jakobicki” ponieważ została ona nadana przez bizantyjskich przeciwników tego Kościoła i sugeruje tym samym, że nie jest to kościół założony przez Apostołów.
Obecnie jest więc to Kościół syriacko-katolicki z głową kościoła wybranym Patriarcha Ignacym Józefem Younanem III , wybranym 20 stycznia 2009 Patriarchą Antiochii. Dwa dni później papież Benedykt XVI zatwierdził ten wybór.
W TUR ABDINIE (GÓRa SŁUG BOŻYCH) w południowej Turcji była z pielgrzymkami w 2009 i 2010 roku. Serce Kościoła Syriackiego bije właśnie tam. Dwukrotnie zostałyśmy wraz z moją serdeczną przyjaciółka, wywodzącą swój ród z syriackiego Tur Abdinu, przyjęte wielce serdecznie i gościnnie w zabytkowym monasterze Deir Zafaran (Deir Mor Hanania). Monaster liczący ponad 1600 lat stał się nasza przystanią podczas pielgrzymek starochrześcijańskimi śladami po Tur Abdinie. Rok po roku po tygodniu rezydowałyśmy w sędziwym monasterze, mieszkając w zabytkowej celi, żyjąc jego rytmem, duchowością, wielkim spokojem, specjalnym, szczególnym klimatem i uczestnicząc w nabożeństwach syriackich i liturgii syriackiej. Wspaniały monaster Deir Zafaran, jak i inne sędziwe monastery Tur Abdinu, są opoką i ostoją dla syriackich chrześcijan, jak i wszystkich Braci w Chrystusie. Bezcenny klejnot syriackiego chrześcijaństwa malowniczo wpisany w otaczający go potężny masyw skalny, od wieków „spogląda” na rozległe przestrzenie Mezopotamii…
Według niezbyt dokładnych statystyk w roku 2010 w całym Tur Abdinie pozostało już tylko 3 tysiące (!) syriackich chrześcijan. Chrześcijańska młodzież w poszukiwaniu wolności i lepszych warunków życia, możliwości rozwoju, masowo emigruje w różne strony świata. Wyludniają się w dalszym ciągu z chrześcijan syriackich, i to w zastraszającym tempie, miasta, miasteczka, osady i wioski. Pustoszeją również , niektóre wiekowe, sędziwe monastery, skazane często na zagładę, zapomnienie. Bardzo to bolesne, że tak niszczeje wspaniale dziedzictwo historii chrześcijaństwa. Co jednak charakterystyczne, ci młodzi ludzie , jak i starsi syriaccy chrześcijanie mieszkający zagranicą, w okresie wakacji, urlopów , odwiedzają wiekowe monastery Tur Abdinu jak Deir Zafaran. Na tym można więc budować jakąś małą nadzieję na przyszłość.
Emigranci pracują często przez całe lato jako wolontariusze, pomagając we wszystkich pracach klasztoru; są silnie związani że swymi korzeniami, że swoim pochodzeniem. Natomiast mnisi z klasztorów Tur Abdinu często wyjeżdżają do Europy aby pracować, a wynagrodzenia za pracę przeznaczają na utrzymanie tych wiekowych monasterów…
Istniejące jeszcze do naszych dni obrządki chrześcijaństwa w Tur Abdinie to: syriacko-ortodoksyjny, syriacko-katolicki, chaldejski, ormiańsko-ortodoksyjny i ormiańsko-katolicki. Chrześcijanie syriaccy są przeważnie wielojęzyczni. Syriacki to ich język codzienny, wyniesiony od kołyski, znają jednak dobrze język arabski i oczywiście turecki. Kultura i tradycje arabskie wpłynęły na styl życia w niektórych miejscach Tur Abdinu. Uderza niezwykła serdeczność i życzliwość, otwartość serca, gościnność i wielkie pragnienie kontaktu z Braćmi w wierze. Tutejsi chrześcijanie odznaczają się wielkim zaufaniem do pielgrzymów chrześcijańskich, a szczególnie do tych, którzy odważnie noszą na piersi symbol Ukrzyżowanego. Magiczne słowo „POLONIA” otwiera mi zawsze drzwi i serca w całym Tur Abdinie… Wywołuje serdeczny uśmiech jako wyraz sympatii, mocniejszy uścisk dłoni, przytulenie i natychmiastowe piękne wspomnienie BABA BULOS SENI czyli Ojca Świętego Jana Pawła II . Nasz Drogi Święty Rodak jest tu dobrze pamiętany, pamięć o Nim naprawdę żyje.
Zapomniani, odizolowani od głównego nurtu chrześcijaństwa wierni syriaccy , boleśnie doświadczeni noszą jednak piętno jakby zastraszenia, zniewolenia, bojaźni, a nawet pewnego poniżenia. A zarazem, ileż w nich ogromnej mocy i siły przetrwania!
Zadziwiający to wierni, moi Bracia w wierzę. Wzbudzający wielkie uznanie i ogromny szacunek. Gorliwie, żarliwie strzegą wiary w Chrystusa, wielowiekowej tradycji, oddani bardzo swej ziemi i językowi, którym posługiwał się Jezus Chrystus. Długi pobyt w monasterze Deir Zafaran to były wspaniałe przeżycia duchowe, nigdy ich nie zapomnę, to była niezwykła ucieczka i odpoczynek od uciążliwego pośpiechu naszej cywilizacji. Mocno pobudziła wyobraźnię, wrażliwość i prawdziwie chrześcijańskie emocje, pozostawiła niezapomniane przeżycia…
Tu żyje się w innym wymiarze czasu, jakże różnym od pośpiechu naszej cywilizacji.
Dzięki Opatrzności, gdy tu rezydowaliśmy jesienią 2010 roku, przebywał na miejscu w tym czasie przełożony monasteru i jednocześnie Arcybiskup Mardinu, Diyarbakir JE. Fuluksinos Saliba Ozmen. To wielce serdeczny, bezpośredni i bardzo kontaktowy człowiek, pochylający się z wielkim zainteresowaniem nad każdym pielgrzymem i jego potrzebami. Wspaniały duchowny ,przełożony monasteru Deir Zafaran i arcybiskup w jednej osobie, niezwykle serdecznie i opiekuńczo zajął się też nami. I znów – pomogły wieczna pamięć Papieża Jana Pawła II i magiczne słowo POLONIA.
Jana Paweł II czuwa nad nami i pomaga w każdej sytuacji. A JE wyczerpująco i z wielkim rozeznaniem zaznajomił nas z sytuacją syriackich chrześcijan. Opowiedział w języku arabskim o interesujących zabytkach, obiektach dziedzictwa naszej wiary, które jeszcze należy odwiedzić, i uwiecznić ratując od zapomnienia. Pobłogosławił i pochwalił nasze skromne poczynania wobec wielkiej historii naszej wiary.
Codzienne, wieczorne spotkania z JE abp Saliba z pielgrzymami i rezydentami na dziedzińcu klasztornym, przy herbacie i kawie i innych bliskowschodnich napojach należą do rytuału sędziwego monasteru Deir Zafaran. Interesujące opowieści, legendy Tur Abdinu trwają do późnych godzin wieczornych, aż do północy. Kilkakrotnie gościmy w gościnnych apartamentach, biurach JE,abp Saliba, zapraszane na herbatę i dłuższe rozmowy na temat interesujących nas tematów syriackiego chrześcijaństwa w Tur Abdinie. Cały tydzień żyłyśmy rytmem, duchowością, wielkim błogosławionym spokojem, specjalnym klimatem tego świętego miejsca.
Wczesnym rankiem uczestniczyłyśmy w nabożeństwie syriackim, naznaczonym liturgią z wielowiekową tradycją. I to w pięknym języku naszego Najświętszego Zbawiciela! Wszystkie kobiety uczestniczące w nabożeństwie według starochrześcijańskiej tradycji z przykrytą głową szalem lub chustą.
Zapalamy tradycyjne świece…ofiarne świece. Każdy płomień zapalanej świecy z najwyższą pokorą i uczuciem, jest wspomnieniem najbliższych, kochanych, tych którzy odeszli, symbolizuje naszą modlitwę, która unosi się do Pana. Szczególnym wspomnieniem, które do końca moich dni będę pielęgnować w pamięci była właśnie ta wspaniała, piękna i uroczysta liturgia syriacka.
W niedzielę odprawiona została w szczególnie uroczystej oprawie, z odzianymi w specjalne rytualne szaty diakonami (shames),i z chłopcami z przyklasztornego internatu. Abp Saliba wielce uroczyście ją celebrował, całkowicie w języku Jezusa. Podniosłe to i wielce uroczyste chwile…
Głęboko przeżywam i wsłuchuję się w piękne słowa syriackiej liturgii, które choć w większości dla mnie niezrozumiała w szczególny sposób zbliża do Chrystusa. Niedzielną celebra trwa około 3 godziny. W podniosłych momentach odzywają się charakterystyczne, mocno intrygujące mnie syriackie „dzwonki”, czyli tradycyjne „marwahto”, „maruhuso” (podobna arabską nazwa oznacza po prostu wachlarz – „maruha”). MARWAHTO to wielkie metalowe, ozdobne koła, podobne rzeczywiście do otwartych wachlarzy, zaopatrzone wokół w liczne drobne i drobniutkie, niewielkie dzwoneczki, osadzone są na długich drzewcach. Głos delikatnie poruszanych syriackich „marwahto” sprawia wrażenie łopotu skrzydeł anielskich.
Ten charakterystyczny odgłos unosi naszą pokorną modlitwę do Niebios, do Pana Boga, zbliża do świętości. Pod koniec celebry, wspólny żal za grzechy, rozgrzeszenie i Komunia Święta rozdzielana w postaci połamanych kawałków chleba. Błogosławieństwo na dalszą drogę życia otrzymuje każdy z osobna od abp Saliba, po ucałowaniu Świętej Księgi Ewangelii (w języku syriackim), spoczywającej na wysokim pulpicie.
To również starochrześcijański zwyczaj. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa wierni zawsze całowali po skończonej liturgii Świętą Księgę Ewangelii – Słowo Boże.
Mój drugi pobyt w Tur Abdinie – Górze Sług Bożych to pielgrzymki i wyprawy w poszukiwaniu śladów wczesnochrześcijańskich do Mardinu i okolic, Midyatu, Nisibinu, a nawet do położonego nad Tygrysem Hasankeyef (Hosn Kifa), skalnego miasta posiadającego tysiące skalnych jaskiń sprzed 12 tysięcy lat (!!!) z okresu neolitu. Miasto obecnie liczy 6,5 tysiąca mieszkańców,w większości Kurdow. To kolejna bliskowschodnia perła archeologii. Przez to miasto przeszły różne cywilizacje.
W okresie przedkonstantyńskim z historycznych jaskiń korzystali i kryli się przed prześladowaniami pierwsi chrześcijanie żyjący na tej ziemi.
Wspominam to miejsce także w proteście. To unikat na skalę światowa, którą Prezydent Turcji Erdogan początkowo rozkazał niszczyć dynamitem ze względów bezpieczeństwa, a następnie otwarcie zadecydował całkowicie zniszczyć i zatopić wodami Tygrysu dla wybudowania tamy Ilisu. Wzbudza to we mnie sprawiedliwy gniew! Przepraszam za tę dygresję i dziękuję Opatrzności, że zaprowadziła mnie do tego wspaniałego miejsca. To była ostania szansa, aby je zobaczyć, zanim zniknie pod wodami Tygrysu.
Odwiedziłyśmy w wędrówkach – pielgrzymkach po wczesnochrześcijańskim Tur Abdinie wiele sędziwych monasterów, miasteczek, osad i wiosek syriackich. To dla mnie najwspanialsza pamiątka, najpiękniejsze wspomnienia, które opracowałam w formie książki : „Tur Abdin. Tam, gdzie mówią językiem Chrystusa” z obszernym albumem zdjęć, a której nie udało mi się jeszcze wydać ze względu na wojnę w Syrii. W czasie pobytów i wędrówek po Tur Abdinie poznałam wielu, wielu moich zapomnianych Braci w Chrystusie, nawiązałam wiele wartościowych znajomości, a nawet przyjaźni. Zafascynowali mnie syriaccy chrześcijanie wspaniałą tradycją, obyczajem i starożytnym językiem, który znają już od kołyski i usilnie, mimo wielu trudności, przekazują z pokolenia na pokolenie. Dlatego całym sercem jestem mocno zaangażowana w pomoc dla chrześcijan syriackich w dokończeniu wystroju kościoła i ośrodka na naszym wybrzeżu k/Tartousu. Piękny to kościół dedykowany jest „Słońcu Syriackiemu”, czyli Św.Eframowi Syryjczykowi (Mor Afram Syriani) – (306- 373), wielkiemu piewcy chwały Niepokalanego Poczęcia Maryi, Doktorowi Maryjnemu, Wielkiemu Świętemu syriackiego chrześcijaństwa. Wspaniała to postać! Był mówcą, poetą, muzykiem obdarzonym wielkim talentem, który oddał się na służbę Chrystusowi i Kościołowi. Pisma, homilie, hymny, a szczególnie natchniona poezja Św.Eframa są mocno zabarwione wschodnim kolorytem, ogromnym żarem i wzniosłością. Pisał w języku syriackim z wielkim talentem, elegancko i precyzyjnie, a słowa płynęły „jak wielka rzeka” (starochrześcijańskie kroniki). Myśli jego są zrozumiałe i klarowne, a cała twórczość przepełniona duchem Ewangelii. Należy podkreślić, że Św. Efrem już ponad 1600 lat temu donośnie i mocno głosił światu w strofach swej wspaniałej poezji Niepokalane Poczęcie Maryi Dziewicy, dużo, dużo wcześniej niż wszyscy Ojcowie i Doktorzy Kościoła oraz sobory.
Od śmierci Świętego minęło już ponad 1600 lat, a wielka moc i piękno jego hymnów i modlitw rozbrzmiewają do naszych dni w świątyniach wszystkich obrządków chrześcijaństwa Wschodu. Wypełniają swym wspaniałym brzmieniem i nieprzemijającym przesłaniem świątynie: syriackie, maronickie, chaldejskie, jakobickie, ormiańskie, koptyjskie, indyjskie, etiopskie, greckie, łacińskie, aż po nasze prawosławne.
Wspominam też czterodniowy, wspaniały XI Kongres Tradycji i Kultury Syriackiej w Aleppo w Syrii w roku 2006 (11.05. – 14.05.) poświęcony 1700. rocznicy urodzenia Św.Eframa Syryjczyka. Kongres był wielkim hołdem dla tego wielkiego Męża chrześcijaństwa. Zapoznano wiernych i naukowców z jego przebogata twórczością i działalnością. Wzbudziło to we mnie potrzebę, a nawet obowiązek poznania wspaniałej, bogatej twórczości Św.Eframa. Polecam gorąco polskie tłumaczenia poezji św.Eframa Syryjczyka.
Tak było przed tą wciąż jeszcze trwającą szalona, bestialską wojną, która zabrała nam wiele, wiele, a między innymi wielka radość bezpiecznego pielgrzymowania po Syrii i w ogóle Bliskim Wschodzie. Opanował nas duch stałego lęku, stałego niezadowolenia, narzekania, bezsiły. Choć dzięki Opatrzności, jak zaznaczam, zdarzają się i dobre, dobre chwile, wydarzenia. Dzięki Bogu Kościół jest z nami i przy nas. Szukamy radości chrześcijańskiej pracując we Wspólnotach przykościelnych jako Siostry Zaprzysiężone już od dziesiątek lat. Moja Wspólnota Niepokalanego Poczęcia NMP działa przy katedrze maronicko –katolickiej w Tartusie. Każdy nowy powstający Kościół – Dom Modlitwy podnosi nas na duchu, daje nadzieję na długo oczekiwaną normalność , jest jakby zapowiedzią długo, długo oczekiwanego pokoju. Podkreśla naszą chrześcijańską obecność na ziemi syryjskiej.. Jesteśmy tu, trwamy i zawsze będziemy trwać.
PS. Moja parafia maronicko – katolicka vis a vis mojego domu to wspaniała katedra pw. Matki Bożej (Saidy – Naszej Pani), przyciąga uwagę piękną, głęboką absydą , która wypełniają współczesne, wpisane ikony maronicko-syriackie. Pisane przez Artystów z Akademii Kaslik w Libanie. Centralna postać to Matka Bożą z Dzieciątkiem na ręku , od prawej otaczają Świeci maroniccy: Św.Mar Charbel, Św.Rafka i Św. Nimatullah Kassab Al- Hardini. A pierwsza od lewej to ikona
Świętego Eframa Syryjczyka, który dzierży w dłoni zwój pergaminu, a na nim wypisany syriacką estrangelą, odmianą pisma syriackiego , cytat ze swych dzieł: „Kości moje wołają z grobu, że Maryja Dziewica jest Matka Boga”. To piękne współczesne ikonograficzne przedstawienie Świętego.
Tartus, maj 2019
1 komentarz
Mr. Nobody
17 czerwca 2019 o 11:32Wojny w Libii, Syrii i na Ukrainie nie są konfliktami lokalnymi i regionalnymi. Są to teatry rosyjskich operacji wojskowych przeciwko Zachodowi. Państwa bałtyckie i Polska na pierwszej linii tej wojny. Wojna przeciwko Polsce już trwa. Wojna informacyjna, dyplomatyczna, psychologiczna, światopoglądowa… Wojna hybrydowa…
Podobnie Kreml działał w Syrii, przez której terytorium miały być układane bardzo obiecujące rurociągi z Zatoki Perskiej do Europy. Rosja zmusiła marionetkowy reżim Baszara al-Assada do odmowy udziału w projektach dotyczących transportu bliskowschodnich węglowodorów do Starego Kontynentu. To spowodowało niezadowolenie potencjalnych inwestorów i skrajne oburzenie sunnickiej większości w Syrii, co w końcu doprowadziło do krwawej wojny domowej.
Rosjanie tego nie ukrywają. Rosyjski gen. Leonid Iwaszow, szef think tanku Akademia Problemów Geopolitycznych w Moskwie, w trakcie programu „Wieczór z Władimirem Sołowiowem” w telewizji Rossija 1 ujawnił prawdziwe powody wojny w Syrii: interesy Gazpromu i groźba bankructwa Rosji.
„Gdyby Rosja tam nie weszła i nie utrzymała u władzy reżimu Asada, to dziś mielibyśmy bardzo poważny problem z budżetem. Ta wojna toczy się o trzy gazociągi. W Katarze i Iranie są gigantyczne złoża gazu” – powiedział gen. Iwaszow. (Według Międzynarodowej Agencji Energii największe złoża gazu na świecie, zawierające 51 bln m sześc., czyli jedną piątą potwierdzonych zapasów gazu na globie, znajdują się w Zatoce Perskiej między Iranem a Katarem – red.).
„Co gwałtownie zmniejszyłoby nasz udział w rynku gazu?” – spytał prowadzący program Władimir Sołowiow.
„Tak! Pierwszy gazociąg, który chcieli budować, miał iść przez terytorium Syrii i Turcji do Europy. Turcja stałaby się głównym operatorem dostaw gazu” – odparł generał.
„A więc wtargnęliśmy do Syrii, żeby zabezpieczyć sprzedaż gazu przez Gazprom?” – dopytywał dziennikarz.
„Tak. Kiedy Asad w 2011 roku, nie bez naszej presji, odmówił podpisania tego porozumienia (umowy o budowie gazociągów przez terytorium Syrii – red.), to zobaczcie co się stało” – odrzekł szef Akademii Problemów Geopolitycznych.
Z kolei Katar zaczął finansować syryjską opozycję, która zorganizowała masowe protesty przeciwko reżimowi Baszara al-Asada.
Tak więc, Kreml sprowokował a później włączył się w wojnę w Syrii, by powstrzymać budowę gazociągów do Europy i by zapewnić Gazpromowi sprzedaż.
Wojna wywołana przez Putina w Syrii uderzyła rykoszetem w Europę. Setki tysięcy uchodźców są wynikiem barbarzyńskich bombardowań syryjskich miast przez rosyjskie lotnictwo. Fale uchodźców spowodowały poważny kryzys w Unii Europejskiej i stały się przyczyną rosnącej popularności skrajnie prawicowych populistów, którzy działają w interesie agresywnej Rosji.
Nie jest tajemnicą, że uchodźcy stali się narzędziem rosyjskiej wojny hybrydowej przeciwko Europie. Przypomnijmy, według oświadczeń wysokich urzędników NATO Rosja „używa uchodźców jako żywej broni przeciwko Europie”. Mówił o tym jeszcze w marcu 2016 roku sekretarz generalny Sojuszu Jens Stoltenberg.
Z kolei nieżyjący już amerykański senator John McCain w ostrym przemówieniu wygłoszonym na Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium (13 lutego 2016 roku) ocenił, że dyktator Władimir Putin chce „zaognić konflikt uchodźczy i wykorzystać go jako broń do podziału przymierza transatlantyckiego, a tym samym podkopać europejski projekt”. Dodał także, że „apetyt Putina rośnie w miarę jedzenia”.