Obecnie na Białorusi w celi śmierci oczekuje na egzekucję 26-letni Aleksander i 52-letni Eduard, w kwietniu tego roku rozstrzelano 23-letniego Pawła. Po wykonaniu wyroku, ich matkom, rodzicom pozostaje tylko nadzieja, że uda im się dowiedzieć, gdzie zostali pogrzebani ich synowie.
Alena Krasowska – Kasperowicz, szefowa organizacji „Platforma”, która zajmuje się okazywaniem pomocy prawnej więźniom i ich rodzinom, zwraca uwagę na jeden ważny szczegół, który zwykle pomijany przy kwestii kary śmierci, można rzec – pozostaje w cieniu dokonanych egzekucji: Ludzie, którzy popełnili zbrodnie, zostali osądzeni, skazani na kary śmierci, mają swoje rodziny, matki, ojców, bliskich. Niestety ani na poziomie państwa, ani społeczeństwa, nikt się tymi ludźmi nie przejmuje.
– Moralny i psychiczny stan tych ludzi nikogo nie interesuje, pozostają sami ze swoim bólem, rozpaczą, a często niosą na sobie odpowiedzialność za wychowanie pozostałych dzieci. Dzisiaj w centrum Europy, na egzekucje oczekuje dwóch mężczyzn. O wykonaniu wyroku, który może nastąpić w każdej chwili, z takim samym przerażeniem jak skazani, myślą ich matki.
O matce jednego z więźniów sąsiedzi mówią; żyje na tabletkach, w każdej chwili przygotowana jest na najgorsze, ale jednak ciągle ma nadzieję na cud …
Matka rozstrzelanego młodego mężczyzny stara się nie wychodzić z domu, według mieszkańców bloku, w którym mieszka kobieta – żyje jak pustelniczka, nigdzie nie pracuje, jak radzi sobie z wychowaniem młodszego syna, z czego go utrzymuje, nikt nie wie. Jeszcze przed egzekucją, dopóki miała nadzieję, razem z matką drugiego skazanego na śmierć za dokonanie aktu terrorystycznego w mińskim metrze Włada Kowalewa, uczestniczyła w licznych akcjach, brała udział w różnych kampaniach przeciwko karze śmierci. A gdy jej syna rozstrzelano, odsunęła się od wszystkiego.
Do tej pory ze wszystkich matek, których synowie zostali rozstrzelani na podstawie wyroku, jedyna Liubow Kowalewa walczy za zniesienie kary śmierci, rozmawia z dziennikarzami. Jej postawa spotyka się z dużą sympatią społeczeństwa.
– Niektórzy mówią: no tak, ona jest w innej sytuacji, bo wina jej syna nie została jednoznacznie udowodniona, jej łatwiej przebywać wśród ludzi. Jednak psychologowie są zupełnie innego zdania. Każda kobieta, która traci syna w takich okolicznościach, najpierw przeżywa wielki szok, a następnie ten szok przeradza się w długotrwałą depresję. Najpierw wkłada wiele zdrowia, aby nie dopuścić do wykonania kary śmierci, a później rozpoczyna nierówną walkę o odzyskanie ciała syna, albo przynajmniej próbuje dowiedzieć się, gdzie został pochowany.
W Stanach Zjednoczonych rodzinom skazanych na śmierć okazywana jest pomoc psychologiczna, otrzymują wsparcie od państwa, dostają leki antydepresyjne, ponieważ bez nich wyjście z takiego stanu jest trudne, czasami w ogóle niemożliwe.
Grodzieński psycholog, dr Aleksander Grudiła przekonuje, że każda matka, której dziecko zostało rozstrzelane, potrzebuje takiej samej pomocy psychologicznej. Jako przykład wskazuje matki skazanych za przygotowanie i dokonanie wybuchu w metrze w Mińsku. Pomimo tego, że wina jednego z nich nie została udowodniona, obie straciły synów. Żadna matka nie dopuszcza do siebie myśli, ze jej dziecko zabiło drugiego człowieka. Obie cierpią tak samo. I każda kobieta, która znalazła się w takiej sytuacji powinna zwrócić się o pomoc do psychologa, ale czy się zwróci, to już odrębne pytanie – mówi dr. Grudiła.
„Ona myśli w ten sposób: Jak to, psycholog zechce pomagać, w dodatku bezpłatnie matce zabójcy? Według takiej logiki, winna jest matka… Ona prędzej pójdzie do kościoła albo do jakiegoś medium, albo tak jak u nas w Grodnie jest kobieta, która stawia karty Tarota. Dla wszystkich kobiet trauma spowodowana utratą dziecka pozostaje na zawsze, one nigdy się z tym nie pogodzą”.
Wszystkie możliwości żeby znaleźć miejsce pochówku syna wykorzystała już matka 25 – letniego Adrieja, wróżki, oczywiście bezskutecznie. Jedna szeptucha powiedziała jej: leży na skraju lasu, jak pies…
„Tak, mój syn zawinił, ale za co mnie karać, dlaczego nie powiedzą mi gdzie jest mogiła mojego syna?” – mówi kobieta.
Obrońca praw człowieka z Grodna Roman Jurgiel opowiada, jak pomagał kiedyś kobiecie, której młody jeszcze syn został rozstrzelany:
„ Ta biedna kobieta po egzekucji jeździła do Mińska – była na wszystkich możliwych cmentarzach w mieście, nawet w krematoriach, chodziła do naczelnika więzienia, do batiuszki, który spowiadał przed śmiercią jej syna – wszystko na nic. Na Wołodarce (więzienie w Mińsku) nieszczęsnej matce oddali rzeczy osobiste chłopaka, ubrania, okulary, krzyżyka nie oddali z jakiegoś powodu. Potem ona w domu w jego pokoju urządziła taki kącik, postawiła tam ikonki, to prawosławna rodzina”.
Jurgel wspomina również, jak rok przed rozstrzelaniem, tuż po ogłoszeniu wyroku, do Grodna przyjechali przedstawiciele „Amnesty International”. Według obrońcy praw człowieka, rodzina jednego ze skazanych zgodziła się udzielić wywiadu, matka innego odmówiła. Wyjaśniła, że „nie chce drażnić głowy państwa”, ponieważ miała jeszcze wtedy nadzieję, że może okaże on litość nad jej synem, zamieni karę śmierci na dożywocie.
Niektóre matki rozstrzelanych, robią w miejscu znanym tylko sobie symboliczny grób, w którym grzebią rzeczy osobiste zmarłego. Przychodzą tam, gdy na duszy bardzo ciężko -„żeby porozmawiać z dzieckiem”.
Matka zabitego Włada Kowaliowa nie chce dokonywać żadnych symbolicznych pochówków syna. Będzie walczyć do końca z władzami, aż zwrócą ciało jej syna.
Kresy24.pl na podstawie svaboda.org
1 komentarz
Wałoszka
20 sierpnia 2014 o 08:36„- Niektórzy mówią: no tak, ona jest w innej sytuacji, bo wina jej syna nie została jednoznacznie udowodniona, jej łatwiej przebywać wśród ludzi.”
JAK MOŻNA WYKONAĆ KARĘ ŚMIERCI NA CZŁOWIEKU, KTÓREGO WINA NIE ZOSTAŁA UDOWODNIONA???!!!
To jest materiał do zaskarżenia w sądach międzynarodowych! To jest zwykłe morderstwo ku zastraszeniu.