Może była, ale 30 lat temu.
Pewne mity, kiedy się już utrwalą, mogą funkcjonować latami, mimo że od dawna nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Dzieje się tak dlatego, że ludzie z natury bardzo niechętnie zmieniają zdanie i lubią stereotypy. Często wolą nie zauważać zmian lub uznać, że jeśli rzeczywistość nie pokrywa się z ich opinią, to tym gorzej dla rzeczywistości.
Tak jest z polityką, historią i tak jest też z… białoruską wódką. Oczywiście, wszystko jest kwestią gustu, ale jeśli wierzyć „zawodowym koneserom”, to lata swojej świetności ma ona już dawno za sobą.
W corocznym prestiżowym alkoholowym rankingu The Millionaires’ Club 2024, który prowadzi pismo Drinks International (nie obejmuje niszowego samogonu), wśród 155 najlepszych produkowanych masowo marek znalazły się cztery białoruskie. Ktoś mógłby uznać, że to całkiem nieźle. Problem w tym, że zajęły miejsca 127, 134, 150 i 154.
Zwyciężyła tradycyjna koreańska soju, a na kolejnych miejscach znalazły się filipiński dżin i indyjska whisky. W rankingu samych wódek białoruski produkt zajął 33 na 38 miejsc.
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!