Wczoraj, 4 czerwca, w moskiewskim sądzie miejskim zapadł wyrok w sprawie ukraińskiego dziennikarza – Romana Suszczenki: 12 lat więzienia zamiast proponowanych przez prokuraturę 14.
Przypomnijmy: Roman Suszczenko jest korespondentem ukraińskiej państwowej agencji informacyjnej „Ukrinform”. Pracuje jako jej korespondent w Paryżu. Prawdopodobnie 30 września 2016, po przylocie do Rosji w charakterze osoby prywatnej, został pojmany przez tamtejszy aparat przymusu. Krótko mówiąc: przyjechał na urlop, wylądował za kratami.
7 października postawiono mu kuriozalny zarzut szpiegostwa na rzecz Ukrainy. Właśnie obserwujemy finał (miejmy nadzieję – nieostateczny) tej rozgrywki, która, gdyby nie ludzka krzywda, byłaby tandetną farsą, napisaną na potrzeby prowincjonalnego teatru, w którym grają pijani aktorzy.
Uzasadnienie zapadłego wczoraj wyroku zostało utajnione, ale można z dużą dozą pewności domniemywać, iż znajdują się w nim te same „dowody zbrodni”, które już wcześniej suflowała Federalna Służba Bezpieczeństwa.
Według jej funkcjonariuszy Suszczenko jest oficerem ukraińskiego wywiadu wojskowego w stopniu pułkownika. Jego praca w zawodzie dziennikarza to klasyczna przykrywka dla rzeczywistej działalności, która polegała na gromadzeniu informacji, stanowiących tajemnicę państwową – m.in. o Gwardii Narodowej Rosji.
Od tamtej pory toczy się batalia o uwolnienie Suszczenki. Biorą w niej udział dziennikarze z całego świata, politycy, międzynarodowe organizacje, czuwające nad przestrzeganiem praw człowieka, samorzutnie powstające grupy wsparcia w mediach społecznościowych…
Głos w sprawie kilkakrotnie zabierało Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, m.in, pisząc we wrześniu 2017 r, iż „Roman Suszczenko stał się symbolem prześladowania ukraińskich dziennikarzy w Rosji, i na terytoriach, okupowanych przez FR, albo prorosyjskich separatystów”.
Parę dni temu, a zatem jeszcze przez wyrokiem, Centrum wystąpiło z otwartym apelem o uwolnienie żurnalisty:
Roman Suszczenko przebywa w rosyjskim areszcie od 30 września 2016 roku. Został aresztowany w Moskwie pod zarzutem szpiegostwa. Dziennikarz nie dostawał pozwolenia na spotkanie z rodziną ani na spotkanie z duchownym prawosławnym, utrudniane było także prowadzenie przez niego korespondencji z rodziną i przyjaciółmi. Roman Suszczenko stał się symbolem prześladowania ukraińskich dziennikarzy w Rosji. CMWP SDP po raz kolejny apeluje do międzynarodowych organizacji dziennikarskich, by podjęły starania mające na celu uwolnienie Romana Suszczenki i innych ukraińskich dziennikarzy przetrzymywanych w Rosji i na terenach okupowanych przez FR.
Jeszcze wczoraj do akcji wkroczyła Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Jeden z jej przedstawicieli odpowiedzialny za wolność w mediach zażądał uwolnienia Suszczenki, tłumacząc m.in. „dziennikarstwo to nie zbrodnia, dziennikarze powinni móc wykonywać swój zawód w bezpiecznych warunkach, bez strachu przed napaścią, czy aresztowaniem”.
Telesfor
1 komentarz
Polak z Białorusi
7 czerwca 2018 o 22:36Czyż można się spodziewać czegoś innego od Rosji? Niektórzy piszą „RoSSji” i to chyba jest słuszna refleksja. Jedynie, że SS już dawno nie ma, ale metody są takie same. Więc, dzisiejszą Rosję można nazwać krajem-Imperium profaszystowskim, lecz sedno tkwi w tym, że proklamują hasła antyfaszystowskie! Otóż metoda Gebbelsowa-Hitlerowska w akcji-działaniu!
I to działa! Z pewnością można stwierdzić, że każdemu Rosjaninowi …po prostu całkiem poodbijało!