Białorusini nie ufają milicji. Nawet organ prasowy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, gazeta „Na straży”, powołując się na wyniki badań zastanawia się, dlaczego tylko niespełna 35 procent obywateli kraju nie obawia się stróżów prawa.
Zdaniem ekspertów ostatnie lata pokazały, że białoruskie organy ścigania zamieniły się w machinę represyjną i to nie tylko wobec opozycji. Ofiarą milicji może stać się każdy przypadkowy obywatel.
Powszechną praktyką stało się zaangażowanie milicji w pokazowych procesach sądowych przeciwko opozycji, w których funkcjonariusze dopuszczają się oszustw i krzywoprzysięstwa.
Adwokat Tamara Sergej zauważa, że białoruskie organy ścigania są w pełni zależne od różnych struktur władzy. Wykonują nielegalne polecenia funkcjonariuszy, więc obywatele rozumieją, że policja nie chroni ich prawa.
– Osobiście boję się tych, którzy działają w systemie – powiedziała prawniczka gazecie Deutsche Welle. Według niej, system egzekwowania prawa na Białorusi przekształcił się w system bezprawia i przemocy. Dla milicji nie ma znaczenia, czy jest to przemoc wobec sprawcy czy w stosunku do osoby, którą wskaże mu jego przełożony.
Uładzimir Łobkowicz z Centrum Praw Człowieka „Wiasna” konstatuje, że na Białorusi nagminnie zatrzymuje się ludzi pod pretekstem przeklinania na ulicy, a następnie oskarża się ich z paragrafu „drobne chuligaństwo”. Milicjanci składają przeciwko nim zeznania, a sądy ignorują dowody strony oskarżonej.
Ofiarami krzywoprzysięstwa ze strony milicji byli do niedawna głównie działacze partii opozycyjnych i demokratycznych organizacji młodzieżowych. Teraz pod absurdalnymi zarzutami zatrzymuje się i oskarża o zakłócanie porządku znanych artystów, dziennikarzy, działaczy praw człowieka, a nawet naukowców.
Obrońcy praw człowieka przypominają o „profilaktycznych” obławach prowadzonych np. na dyskotekach czy klubach młodzieżowych, zarówno w Mińsku jak i innych miastach Białorusi. W wyniku takich nalotów, pod zarzutem zakłócanie porządku publicznego zatrzymano setki młodych ludzi. Wszyscy oni zostali ukarani grzywną lub trafili do więzienia.
Tamara Sergej uważa, że takiemu bezprawiu może przeciwstawić się jedynie silne społeczeństwo obywatelskie. Ale na Białorusi jest ono jeszcze w powijakach.
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!