Region bałtycki, który obejmuje również Białoruś, jest potencjalnym gorącym punktem w konfrontacji między Moskwą a NATO, – podkreśla się w raporcie Stratfor, amerykańskiej agencji analityczno – wywiadowczej, specjalizującej się prognozach geopolitycznych.
Cytowany przez telewizję „Biełsat” raport Stratfor, zwraca uwagę na powtarzające się w ostatnich tygodniach incydenty zbliżenia samolotów NATO i Rosji w przestrzeni powietrznej naszego regionu. Na przykład, 19 czerwca rosyjski Su-27 zbliżył się na odległość 1,5 m do amerykańskiego samolotu rozpoznawczego RC- 135. Następnego dnia, samolot myśliwski NATO zbliżył się do maszyny, w której leciał rosyjski Minister Obrony Siergiej Szojgu.
Amerykanie koncentrują uwagę na rosnącej liczebności wojsk wokół Białorusi; „Moskwa przygotowuje się do wspólnych manewrów strategicznych „Zapad-2017”, które odbędą się na terytorium Białorusi i wzdłuż zachodniej granicy rosyjskiej. Również NATO trwale lokuje międzynarodowe kontyngenty w Polsce, na Litwie, Łotwie i Estonii”- czytamy w dokumencie.
Stratfor przypomina, że podczas wcześniejszych edycji manewrów „Zapad”, faktycznie symulowane były ataki na Polskę i kraje bałtyckie, ale w 2017 roku będą one przeprowadzone na niebywałą dotąd skalę. Przedstawiciele „pribałtyki” obawiają się, że kontyngent rosyjski, który zostanie sprowadzony na ćwiczenia, może na Białorusi pozostać na dłużej.
Dwa kolejne potencjalnie niebezpieczne punkty zapalne na wschodniej granicy współczesnej Europy, to chwilowo okupowane przez prorosyjskich rebeliantów rejony wschodniej Ukrainy i Naddniestrze.
„Praktycznie każdego dnia na linii demarkacyjnej w Donbasie dochodzi do wymiany ognia, a nawet walk między wojskami ukraińskimi i rebeliantami. W rzeczywistości, intensywność walk w ostatnim czasie wzrosła, i nie wykluczone są nowe ogniska konfliktu na tle rosnących napięć między Rosją a Stanami Zjednoczonymi” – pisze w swoim raporcie Stratfor.
Analitycy zwracają uwagę na niechęć Moskwy do kompromisu, a także zainteresowanie Ukrainy zwiększeniem wsparcia wojskowego ze strony Zachodu. Jednakże, przewidują oni, że w najbliższej przyszłości obie strony raczej nie zdecydują się na rozpoczęcie większych operacji wojskowych.
Nieuznawana przez społeczność międzynarodową „Naddniestrzańska Republika Mołdawska”, to pierwsza z serii „republik narodowych”, utworzona w ciągu ostatnich 25 lat przy bezpośrednim udziale rosyjskich sił zbrojnych i pozostająca pod oficjalnym lub nieformalnym protektoratem Moskwy.
Jeszcze w 1991 roku region, w którym Mołdawianie stanowili mniejszość, oderwał się od Mołdawii w związku z domniemanym „naruszeniem praw rosyjskojęzycznych”. Doszło do konfliktu zbrojnego, który zakończył się w 1992 roku rozejmem.
Jednak wiosną tego roku, Ukraina i Mołdawia zorganizowały wspólne przejścia graniczne na granicy naddniestrzańsko – ukraińskiej, co sprawia, że gospodarka Naddniestrzańskiej Republiki Mołdawskiej pozostaje pod kontrolą Kiszyniowa. Stratfor zwraca teżuwagę na obecność w Naddniestrzu wojsk rosyjskich, w ilości około 1200 żołnierzy.
Tak więc, nawet jeśli od Bałtyku do Morza Czarnego nie dojdzie do jakiegoś większego konfliktu zbrojnego, mamy trzy regiony, w których świadoma prowokacja lub przypadkowy incydent może mieć wpływ na losy całego kontynentu.
Kresy24.pl
6 komentarzy
SyøTroll
4 lipca 2017 o 11:59Cóż poradzić, od 25-ciu lat jesteśmy świadomi, że Rosja swoich wpływów osobowych broni, jeśli są zagrożone bezpośrednim konfliktem zbrojnym, a mimo to wciąż uparcie opowiadamy się za „rozwiązaniem” konfliktu poprzez fizyczną eliminację tych wpływów. Dopóki twarda, siłowa, „natowska” polityka podgrzewania konfliktów w naszym regionie będzie miała pierwszeństwo przed miękką, „europejską”, rozwiązywania konfliktów, będziemy ryzykować otwartą wojną, w nadziei na upadek Rosji, a w konsekwencji niemożność obrony ich wpływów osobowych, prze naszą chęcią rozszerzenia wpływów. Polityka FR, jako prowadząca poprzez zamrażanie konfliktów w nadziei, że strony same konflikt rozwiążą pokojowo, jest bliższa europejskiej, czego uparcie nie chcą zrozumieć kowboje z zzaoceanicznych stepów, gdyż rosyjskie rozumienie szacunku dla ludzkiego życia jest bliższe europejskiemu i wbrew pozorom mniej agresywne w stosunku do obcych, z tym że twardsze w kwestii przestrzegania obowiązującego prawa przez maluczkich.
ziutek
4 lipca 2017 o 23:56wydałeś z siebie niebywale profesjonalny piard, czy będzie premia w riubliech?
Luk
5 lipca 2017 o 22:17Syotrol ze swoją azjatycką przewrotnością jak zwykle w formie.
To Rosja podsyca i powoduje konflikty w naszej części Europy. To Rosja wywołała rebelię na Ukrainie i bierze aktywny udział w konflikcie w tym kraju.
Co natomiast pisze ruski trol? Pisze, że Rosja „zamraża” konflikt, ale ani słowem nie piśnie jak rosyjskie wojska brały i biorą udział w inwazji na Krymie i w Donbasie.
P.S. Podobne „zamrażanie konfliktu” zastosowała Moskwa po 1945 w Europie Środkowej. Jak wleźli do naszych krajów to przez ponad 50 lat wyleźć nie mogli…
lithis
4 lipca 2017 o 18:22„rosyjskie rozumienie szacunku dla ludzkiego życia jest bliższe europejskiemu i wbrew pozorom mniej agresywne w stosunku do obcych” – to jakaś nowość… Kiedy zaszły takie zmiany w Rosji? Chyba mnie coś ominęło. Dziękuję za takie zrozumienie szacunku dla ludzkiego życia?
SyøTroll
4 lipca 2017 o 21:37Gdzie byłeś przez ostatnie 25 lat, na jakieś bezludnej wyspie na Pacyfiku, z dala od cywilizacji ? Z resztą nieważne, to moja prywatna ocena sytuacji. Jeśli wolisz uporczywe wszczynanie nowych i podgrzewanie istniejących konfliktów do etapu otwartej wojny w stylu USA, twoja sprawa.
ziutek
4 lipca 2017 o 23:57Politkowska, Niemcow i sporo innych osób miało inne zdanie….