Białoruskie media niezależne informowały we wtorek 18.11. o tajnej wizycie na Białorusi przedstawiciela unijnej służby zagranicznej – Gunnara Wieganda. Dlaczego UE kontynuuje dialog z dyktatorem, który otwarcie wyraża poparcie dla Putina ws. Ukrainy, dlaczego tak się dzieje w sytuacji, gdy więźniowie polityczni nadal pozostają za kratkami i nasilają się represje przed kolejnymi „wyborami”?
O tym portal charter97.org rozmawiał ze współprzewodniczącym komitetu organizacyjnego partii Białoruska Chrześcijańska Demokracja (BChD) Witalijem Rymaszeuskim.
Witalij Rymaszeuski: Hasło „Niech już będzie Łukaszenka, byle tylko wojny nie było”, stało się nie tylko sloganem białoruskiego politycznego błota, „małomiasteczkowych” Białorusinów i wielu polityków, teraz tą dewizą posługuje się wielu polityków zagranicznych , którzy konstruują politykę wobec Białorusi.
A teza jest prosta: My będziemy podtrzymywać kontakty z białoruskim reżimem, po to by Białoruś nie utraciła suwerenności, żeby nie przystąpiła do wojny, a w związku z tym możemy przymykać oczy na fakt, że są więźniowie polityczni, że nasiliły się represje wobec społeczeństwa obywatelskiego. Teza ta jest bardzo popularna w obecnej polityce europejskiej, a także wśród wielu polityków opozycji. To błędne przekonanie.
Charter97.org: 18 listopada Łukaszenka jasno wyraził swoje poparcie dla Putina. I w tym samym czasie na rozmowy z władzami Białorusi przybywa przedstawiciel UE. Jak to możliwe?
Witalij Rymaszeuski:- Ostatnia wypowiedź Łukaszenki wybrzmiała akurat w szczycie ogólnej tendencji potępiania Putina, który właśnie w tym momencie wyraził stuprocentowe poparcie dla polityki putinowskiego reżimu wobec Ukrainy. Mimo wysiłków Unii Europejskiej, niczym nieuzasadnionych prób zniesienia sankcji, na fakt, że zamyka się oczy na więźniów politycznych, UE podtrzymuje kontakty z władzami Białorusi. I ta linia jest dość oczywista w Europie. Przebywający na Białorusi Wiegand nie spotkał się z krewnymi więźniów politycznych – o ile pamiętam, wizyta na takim szczeblu z pominięciem kontaktów z oponentami reżimu odbywa się po raz pierwszy od 2009 roku. A w tym samym czasie, tuż po tym Łukaszenka składa oficjalne oświadczenie o pełnym poparciu dla Putina. To jest fakt, nie żadna teoria. Ale ta strategia realpolitik nie zadziała. W istocie oznacza to deptanie wartości, pojedynczych losów ludzkich – w imię wyższego celu i nawiązania kontaktów między państwami, być może, w imię bezpieczeństwa całego kraju. Tak więc, ani władzom, ani tym, którzy cierpią z powodu ich tyranii, nie będzie od tego lepiej i bezpieczniej.
Wizyty takie jak ta, pomimo faktu, że na Białorusi nie ma żadnych demokratycznych przemian, że mają miejsce ciągłe represje wobec polityków, działaczy społecznych i dziennikarzy, będą pobudzać tylko uczucie permisywizmu i bezkarności, i w żaden sposób nie wpłyną na politykę międzynarodową i strategiczną pozycję białoruskiego reżimu. Ostatnie oświadczenie Łukaszenki dokładnie to oddaje.
Charter97.org: Do czego doprowadzą dalsze rozmowy Unii Europejskiej z dyktatorem?
Witalij Rymaszeuski: Teraz na Białorusi rozpoczęły się przygotowania do kampanii prezydenckiej 2015 r. One są absolutnie identyczne z przygotowaniami, które miały miejsce wcześniej, w 2010 roku – ataki na obrońców praw człowieka, na białoruskich dziennikarzy. I ta polityka relacji krajów europejskich z białoruskim reżimem może sprowokować powtórzenie katastrofy, która miała miejsce 19 grudnia 2010 roku. Katastrofa była wynikiem poczucia bezkarności, przekonania, że Unia Europejska będzie w każdym wypadku podtrzymywała kontakty i współpracę z władzami białoruskimi. Wówczas nastąpiły niczym nie wytłumaczalne masowe represje wobec kandydatów na prezydenta, jak i białoruskiej demokratycznej wspólnoty. I ta tragedia może się powtórzyć.
Charter97.org: W porównaniu do 2010 roku, sytuacji na Białorusi, gdzie z Łukaszenką rozmawiają urzędnicy europejscy, jest o wiele gorsza. Czy może to prowadzić do gorszych konsekwencji, do znacznie bardziej brutalnego zdławienia (opozycji)?
Witalij Rymaszeuski: Oczywiście, może być tak, że konsekwencje tej tragedii mogą być bardziej poważne i bardziej tragiczne niż konsekwencje wydarzeń z 2010 roku. Już w rezultacie tamtych represji udało się reżimowi zniszczyć większość niezależnej opozycji. Dla obecnej sytuacji – to katastrofa. Po kolejnym takim ciosie, na Białorusi może nie pozostać ani jeden przeciwnik reżimu, i może zacząć funkcjonować model opozycji systemowej – tak jak w Azerbejdżanie lub w Rosji, czyli „tak zwana opozycja” reprezentowana w parlamencie, ale nic sobą nie reprezentująca.
Jakkolwiek dziś nie krytykować tych, którzy występują dziś wobec reżimu Łukaszenki (może i słusznie), pozostają oni niezależni od reżimu białoruskiego. Jest nadzieja, że ziarenka wykiełkują w odpowiednim czasie i przyłączą się do niej masy. A wówczas zmiany w naszym kraju będą możliwe. Ale jeśli opozycja w kraju będzie całkowicie kontrolowana przez rząd, to szans na zmiany, na lepsze życie zwykłych Białorusinów po prostu nie będzie. Pozostanie tylko jedno wyjście – rewolucja, która zawsze pociąga za sobą ofiary, a która, moim zdaniem, nie jest najlepszym sposobem dla nikogo na Białorusi.
Charter97.org: Dlaczego urzędnicy UE zachowują się w ten sposób? Nie widzą, co się dzieje w kraju?
Za tym kryją się ludzkie poglądy i praktyka prowadzenia polityki. W Unii Europejskiej doszli do władzy nowi, młodzi ludzie, którzy nie znają tych okropności, które przyniósł Europie faszyzm, a potem komunizm. Ci ludzie dorastali w wolnych, demokratycznych krajach, oni po prostu nie rozumieją, co się dzieje na wschodzie. I dlatego, że nie mają podobnych doświadczeń, trudno jest im odczuwać empatię i zrozumieć ludzi, którzy są pod presją opresyjnych reżimów. Jest to błąd systemowy. Jest to błąd na poziomie wartości. Ta linia jest zauważalna nie tylko w odniesieniu do Białorusi: kiedyś Kaddafi rozbijał namioty na Polach Elizejskich w Paryżu, a w jego kraju nie było żadnej demokracji. Ta linia realpolitik w polityce europejskiej staje się coraz bardziej silniejsza i nie prowadzi do żadnych pozytywnych rezultatów, przeciwnie – tylko do katastrofy. Te problemy, które istnieją na całym świecie, są i w Unii Europejskiej. Co więcej, ta doktryna finansowana jest przez dyktatorskie reżimy – czy to reżim Kaddafiego, czy reżim Putina. Dzis jesteśmy już tego świadomi.Ale jest to poważne zagrożenie i strategiczne wyzwanie dla polityków UE, i dotyczy całego systemu politycznego.
Kresy24.pl za charter97.org
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!