Amerykanie stosują straszak sankcji USA, by wykoleić projekt Nord Stream 2 jeszcze przed ich formalnym wejściem w życie. Rosjanie przy walnym wsparciu Niemiec chcą zastosować wytrych, który pozwoli im się przed nimi obronić. Wyścig z czasem trwa nadal, którego kres przyniosą dopiero wybory parlamentarne w Niemczech jesienią – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Budowa Nord Stream 2 ma ruszyć 15 stycznia. Według informacji Reutersa 14 lub 15 stycznia Amerykanie mają przedstawić czarną listę podmiotów, które będą podlegały sankcjom USA wobec Nord Stream 2 poszerzonym na mocy ustawy budżetu obronnego na 2021 rok. Znajdą się na niej firmy udzielające pomocy temu spornemu projektowi poprzez zapewnienie sprzętu, ubezpieczenia i certyfikacji.
Taka lista jest publikowana co roku przez Departament Stanu. Jednakże tym razem przecieki o jej publikacji mają prawdopodobnie posłużyć jako straszak, który mógłby uniemożliwić dokończenie Nord Stream 2 lub jego uruchomienie jeszcze przed wejściem sankcji w życie po podpisie prezydenta USA. Póki co wydaje się działać, bo po norweskim DNV GL mającym udzielić certyfikatu z projektu Nord Stream 2 wycofał się duński Ramboll odpowiedzialny za ocenę oddziaływania na środowisko, a szwajcarski ubezpieczyciel Zurich Insurance Group zapowiedział, że podporządkuje się sankcjom, jeśli wejdą w życie.
Straszak jest ważny, ponieważ niepokój polityczny w USA może utrudnić podpisanie sankcji wobec Nord Stream 2 przez prezydenta Donalda Trumpa, a jego następca przejmie stanowisko dopiero 20 stycznia, czyli pięć dni po deklarowanej dacie rozpoczęcia budowy odcinka duńskiego. Nie wiadomo jak szybko podpisałby te sankcje Joe Biden ani jak zareaguje na próby lobbingu w Waszyngtonie, które już teraz są prowadzone przez Berlin.
(…)
Cały tekst tutaj.
fot. Wikimedia Commons, CC
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!