W archiwach grodzieńskich znajduje się sporo dokumentów, w których można zasięgnąć informacji o najbardziej nieoczekiwanych wydarzeniach. Trzeba przyznać, że niektóre z nich nadają się na temat dla utworu literackiego z Gogolewskim wręcz rozmachem.
Po klęsce powstania styczniowego w celu dalszej rusyfikacji miejscowej ludności, a także wzmocnienia i szerzenia prawosławia, rząd carski opracował program budowy murowanych cerkwi na terytorium Kraju Północno-Zachodniego – tak Rosjanie nazywali ziemie guberni: grodzieńskiej, witebskiej, mińskiej, mohylewskiej, wileńskiej i kowieńskiej. Owe świątynie nazywano «murawiowkami», od nazwiska Murawiowa Wieszatiela, dusiciela zrywu narodowego z lat 1863-1864.
Chociaż większą część środków na budowę «murawiowek» stanowiły pieniądze ze skarbca, to jak wynika z dokumentów archiwalnych, ofiarodawcami byli również mieszkańcy naszych ziem, bez względu na narodowość, wyznanie czy przynależność do jakiejś warstwy społecznej. Trzeba jednak zaznaczyć, że najczęściej datki były wpłacane nie z potrzeby serca – władze rosyjskie stawiały obywateli w takiej sytuacji, że tamci powinni byli wpłacić na budownictwo cerkwi.
Taka «hojność» pomagała potem w załatwieniu spraw urzędowych. Specjalistów dla realizacji tak obszernego zadania, jakim było budowanie cerkwi, często brakowało, toteż włączano w nie absolutnie przypadkowe osoby. A tam, gdzie są pieniądze, zawsze znajdą się ludzie, chcący mieć z nich korzyść osobistą. Jednym z takiego typu ludzi był Afanasij Łoziński – człowiek ów znalazł sposób, by wykorzystać zaistniałą sytuację. W kwietniu 1871 roku zmarł architekt Cichwiński, w ciągu kilku lat kierujący budownictwem cerkwi w guberni grodzieńskiej, na jego miejsce skierowano z Petersburga naszego bohatera.
Zachowało się zaświadczenie o skierowaniu, w tekście którego czytamy: «Z Sankt Petersburga do Grodna, skierowanemu w sprawach służby technikowi kolegiackiemu asesorowi Łozińskiemu w przyszłości dawać po trzy konie pocztowe z przewodnikiem bez zatrzymania. Wydano w Petersburgu 6 listopada 1871 roku».
Ciekawe jest to, że w owym czasie działała już kolej, lecz równolegle działał stary system połączeń dzięki stacjom, które przestały istnieć w europejskiej części imperium w 1874 roku. Pieniądze na dojazd liczono na podstawie ilości kilometrów i koni, wysokość tych opłat wynosiła 3-4 kopiejki za kilometr i konia. Prędkość, przy której przemieszczała się trójka koni, jest porównywalna do prędkości rowerzysty; odległość od stacji do stacji wynosiła dzienny przemarsz, podróżujący nocleg mieli na stacjach.
Po otrzymaniu zaświadczenia i pieniędzy 6 listopada Łoziński przybył do Wilna i zachorował. 10 listopada główny lekarz szpitala św. Jakuba, doradca kolegiacki doktor Mas, wydał mu zaświadczenie (zwolnienie lekarskie), w którym napisano, iż «asesor kolegiacki Afanasij Łoziński, syn Klemensa, wskutek swej choroby wymaga absolutnego i natychmiastowego leczenia na miejscu, o czym zaświadczam, podbiciem pieczęci w m. Wilnie, 1871 roku listopada 10 dnia».
15 grudnia Afanasij Łoziński w końcu przybył do Grodna, tutaj złożył przysięgę i otrzymał posadę doradcy dworskiego, został mianowany inżynierem powiatu kobryńskiego. W wyniku tego, że Łoziński nie stawił się na miejsce pracy, kancelaria gubernatora zaczęła podejrzewać go o oszustwo i na początku lutego 1872 roku ogłosiła jego poszukiwanie. Jak się wyjaśniło, Łoziński donikąd nie wyjeżdżał i przez cały czas mieszkał w Grodnie.
Przedstawił on do kancelarii zaświadczenie o zapaleniu policzka, wydane dn. 7 lutego 1872. Gubernator grodzieński 10 lutego 1872 roku otrzymał list z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Petersburgu o następującej treści: «O poszukiwaniu architekta Łozińskiego. W jednej z posiadłości guberni riazańskiej zarządcą był architekt polskiego pochodzenia Łoziński Afanasij, s. Klemensa. Nie uczynił sprawozdania co do dzierżawy, wyprzedał cały majątek, zniknął nie wiadomo dokąd, będąc dłużnym właścicielowi sporą sumę pieniędzy.
Riazański okręgowy sąd na prośbę Gołoszczapowa wzywał Łozińskiego, lecz tamten się nie stawił. Według niepewnych danych, Łoziński w 1870 roku służył przy wileńskiej kolei, a na dzień dzisiejszy jakoby przebywa gdzieś w Kraju Północno-Zachodnim na tego typu służbie w części architektury. Donosząc o tym Waszej Wysokości, mam zaszczyt prosić pokornie Was o wydanie rozkazu o odnalezienie w powierzonej Wam guberni wyżej wspomnianego Łozińskiego i o zaistniałej sytuacji mnie zawiadomić».
Kancelaria gubernatora dn. 1 lipca 1872 roku otrzymała z departamentu spraw ogólnych prośbę zawiadomić, czy zostały wzyskane, ile i kiedy konkretnie trafiły do skarbca opłaty, idące od nadwornego doradcy Leszczyńskiego (takie nazwisko jest podane w dokumencie) za naznaczenie go na posadę. Z brudnopisu odpowiedzi wiadomo, że podatek wyniósł 36 rubli i 35 kopiejek. Dalsze losy Łozińskiego nie są znane, ponadto jego nazwisko nie pojawia się w dokumentach, mających stosunek do budownictwa cerkiewnego.
Wspomniany przypadek nie był jedyny, brakiem sumienności wykazywali się przedstawiciele różnych warstw społecznych, dokumenty zawierają sporo skarg techników i architektów z powodu niepłacenia pensji w ciągu pół roku, czasami w ciągu całego roku, w skutek czego ich rodziny przebywały w złym stanie finansowym, bardzo często się zadłużając. Chociaż w tamtym czasie prawosławnych w Indurze nie było – carskie władze podjęły decyzję o budowaniu cerkwi.
Na pewno na podobną decyzję miało wpływ to, że była tu świątynia katolicka. W nowo powstałej prawosławnej parafii w Indurze jako ofiarodawcy są wymienieni księża, służba majątkowa, chłopi i wszyscy indurscy Żydzi. Tu skandal poganiał skandal. Najpierw oskarżono o niedopełnienie obowiązków zbierającego pieniądze, ten zaś oskarżał urzędnika państwowego o to samo. Następnie przedstawiciele budownictwa cerkiewnego musieli przez sąd ubiegać się o ściąganie pieniędzy za korzystanie z ofiarowanych ziem od jej dzierżawców: batiuszki i miejscowego ziemianina.
Luba ZORYN/Magazyn Polski na uchodźstwie/maj 2015 NR 5 (113) MAJ 2015
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!