„Nowaja Gazieta” opublikowała historię byłego sierżanta Sulejmana Giezmachmajewa, który służył w Pułku Patrolowo-Posterunkowym Policji im. Achmata Kadyrowa. Były funkcjonariusz opowiedział o egzekucjach i torturowaniu w Czeczenii. „Nie chciał już mieć nic wspólnego z czeczeńską policją. I – co najważniejsze – chciał opowiedzieć o straszliwej zbrodni, której był świadkiem” – pisze niezależne medium. Obecnie Giezmachmajew mieszka poza Czeczenią.
Były sierżant opowiedział dziennikarzom historię zatrzymania setek mieszkańców Czeczenii w przeciągu grudnia 2016 – stycznia 2017 roku. Jak wspomina sam pilnował 56 osób w piwnicach sali gimnastycznej policyjnego pułku w Groznym. Jego zdaniem, minimum 13 osób z aresztowanych zostało straconych.
W tym nieformalnym więzieniu znalazły się osoby podejrzane o udział w gangu i przygotowanie zamachu na życie lidera Czeczenii Ramzana Kadyrowa. Osoby te były przetrzymywane bez żadnego wyroku, nielegalnie, a część z nich została stracona bez decyzji sądu.
Giezmachmajew powiedział, że w 2016 roku zatrzymano wiele osób ze wsi Bienoj i Ojschara, których oskarżono o udział w przygotowywaniu zamachu Kadyrowa (wtedy w jego rezydencji znaleziono bombę). Co najmniej dwóch z zatrzymanych nie żyje, a jeden z nich – jak twierdzi były funkcjonariusz – został pochowany niedaleko budynku pułku.
Poinformował, że w sufitach pomieszczeń sali sportowej zainstalowane były haki. Czeczeńskie siły bezpieczeństwa powiesiły na hakach zatrzymane osoby do góry nogami, a następnie opuszczano ich głowy do beczek z wodą. Trzymano ich w tej pozycji, aż do konwulsji.
Jak wspomina Giezmachmajew w zatrzymaniach brało udział kilkadziesiąt osób z pułku. W piwnicy osadzonych bito, a podczas przesłuchań torturowano ich prądem elektrycznym, zmuszając do przyznania się do planów popełnienia aktów terrorystycznych.
– Nasi dowódcy powiedzieli nam, że (osoby te przyp. red.) przygotowują atak na czeczeńską policję. Sami zatrzymani mówili, że chcą zaatakować rosyjskie wojsko. Ale rażony prądem elektrycznym możesz powiedzieć wszystko – mówi Giezmachmajew.
Więźniów karmiono dwa razy dziennie. Dla 56 osób podawano dwa wiadra herbaty. – Byli bardzo głodni, słabi, nie mogli chodzić i upadali. Spali na gołej podłodze – dodał były sierżant.
Przypomnijmy, że w kwietniu 2017 roku „Nowaja Gazieta” poinformowała, że pod koniec stycznia tego roku w Czeczenii miała miejsce masowa egzekucja pozasądowa, w której zginęło 27 osób. Medium przekazało listę zabitych do Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej. Komitet potwierdził śmierć 4 osób, a 2 jakoby pozostały przy życiu – odwiedziła je rzeczniczka praw człowieka Tatiana Moskalkowa. W rzeczywistości byli to bracia osób zamordowanych. W marcu 2018 roku Komitet Śledczy odmówił wszczęcia postępowania karnego na wniosek „Nowoj Gaziety”.
Po publikacji najnowszego materiału redakcja „Nowoj Gaziety” poinformowała o ataku chemicznym.
Oprac. DJK, tv.ru, novayagazeta.ru, og.ru
Fot. Marcin Czerniawski, pixabay.com
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!