– Spotkaliśmy się, żeby wspólnie uczcić bohaterów powstania styczniowego. Spotkaliśmy się pod znakiem Orła Białego, Pogoni i św. Michała Archanioła – godłami Polski, Litwy i Rusi, które widnieją na pieczęci Rządu Narodowego. Zryw 1863 roku skierowany był przeciwko imperium carów, które zniszczyło nasze wspólne państwo i zniewoliło nasze narody. Powstanie to było ostatnim akordem tej przepięknej symfonii różnych kultur, języków i wyznań, jaką niegdyś rozbrzmiewała dawna Rzeczpospolita. W jej dziejach, liczących ponad cztery wieki – od zawarcia pierwszej unii polsko-litewskiej po ostatni trzeci rozbiór, słychać było mowę polską, litewską, ruską, jidysz i wiele innych. I podobnie też słychać je doskonale w dwuletniej dramatycznej historii powstania styczniowego – mówił prezydent Polski Andrzej Duda w swoim wystąpieniu w Katedrze Wileńskiej podczas Mszy świętej w ramach uroczystości pogrzebowych Konstantego Kalinowskiego, Zygmunta Sierakowskiej i 18 innych powstańców styczniowych zabitych przez carską Rosję, który szczątki odnaleziono w 2017 roku na Górze Giedymina w Wilnie.
Cały tekst przemówienia:
Wielce Szanowny Panie Prezydencie,
Ekscelencje,
Czcigodni Gospodarze,
Dostojni Goście,
Szanowne Panie i Szanowni Panowie!
To dla mnie niezwykłe, wspaniałe przeżycie spotkać się z Państwem tutaj, w katedrze wileńskiej, miejscu pochówku świętego królewicza Kazimierza Jagiellończyka, patrona Polski i Litwy – w ich historycznym znaczeniu, obejmującym bez mała cały nasz region Europy. Uważam, że to wielkie, ogromnie ważne wydarzenie, że stajemy tu dzisiaj razem: Polacy, Litwini, Białorusini, Łotysze, Ukraińcy. Jesteśmy tutaj jako przedstawiciele państw Europy Środkowej. Ale jesteśmy tu także jako depozytariusze wielkiego dziedzictwa Rzeczypospolitej Wielu Narodów, którą nasi przodkowie kiedyś współtworzyli.
Spotkaliśmy się, żeby wspólnie uczcić bohaterów powstania styczniowego. Spotkaliśmy się pod znakiem Orła Białego, Pogoni i św. Michała Archanioła – godłami Polski, Litwy i Rusi, które widnieją na pieczęci Rządu Narodowego. Zryw 1863 roku skierowany był przeciwko imperium carów, które zniszczyło nasze wspólne państwo i zniewoliło nasze narody.
Powstanie to było ostatnim akordem tej przepięknej symfonii różnych kultur, języków i wyznań, jaką niegdyś rozbrzmiewała dawna Rzeczpospolita. W jej dziejach, liczących ponad cztery wieki – od zawarcia pierwszej unii polsko-litewskiej po ostatni trzeci rozbiór, słychać było mowę polską, litewską, ruską, jidysz i wiele innych. I podobnie też słychać je doskonale w dwuletniej dramatycznej historii powstania styczniowego.
„Za wolność naszą i waszą” – „Už mūsų ir jūsų laisvę” – „За нашу і вашу свабоду”. To samo hasło na sztandarach i głęboko w sercach wypisane mieli wszyscy nasi bohaterscy bojownicy – po polsku, litewsku, rusku. W imię tych wartości podjęli nierówną walkę: o wolność, godność, niepodległość. Dzisiaj my, współcześni, stajemy tu, aby uczcić heroizm i ofiarę naszych poprzedników. Ale stajemy tu także – przede wszystkim! – po to, by zamanifestować, że jednoczy nas – ta sama, co ich wtedy, przed 156 laty – wspólnota pamięci i losów, wspólnota wartości i dążeń.
Szanowni Państwo!
Podczas obecnych uroczystości oddajemy ostatnie honory i pogrzebiemy doczesne szczątki 20 bohaterów powstania styczniowego, wśród nich generała Zygmunta Sierakowskiego „Dołęgi” – przywódcy powstania na Kowieńszczyźnie i Żmudzi – oraz Wincentego Konstantego Kalinowskiego – przywódcy powstańczej Grodzieńszczyzny, budziciela ludu białoruskiego do wspólnej z Polakami i Litwinami walki o zrzucenie moskiewskiego jarzma. Pojmani przez nieprzyjaciela, więzieni na Łukiszkach, zostali straceni haniebną śmiercią złoczyńców na szubienicy i pochowani potajemnie w twierdzy rosyjskiej na Górze Zamkowej.
Właśnie to historyczne wzgórze – noszące też przecież imię Giedymina, dziada króla Władysława Jagiełły, pierwszego wspólnego władcy naszych narodów – przechowało ich ciała w ciągu ponad półtora wieku. Przez pokolenia domyślano się, że to tam mogą oni spoczywać, chociaż oprawcy nie dopuścili nawet rodzin do udziału w pogrzebach skazańców. W okresie dwudziestolecia międzywojennego ustawiono tam drewniany krzyż i tablice pamiątkowe. Zniszczyli je jednak później Sowieci, bo pamięć o bohaterach walk o wolność przeszkadzała również tym nowym komunistycznym tyranom.
Wreszcie, przed blisko trzema laty archeolodzy odkryli szczątki bohaterów. Bez trumien, ze związanymi z tyłu rękami, wrzucono ich ciała do jam grobowych i zasypano wapnem.
Dobrze znamy ten charakterystyczny barbarzyński obyczaj, kontynuowany „od białego do czerwonego caratu”. W naszych krajach wciąż przecież odnajdujemy bezimienne doły śmierci ze zwłokami ofiar – żołnierzy partyzantki antysowieckiej, zamordowanych przez czerwony reżim. Pamiętamy dzisiaj także o nich, o polskich „żołnierzach wyklętych-niezłomnych”, o litewskich „braciach leśnych” i o innych.
Bo wszyscy oni – zarówno ci sprzed 150 lat, jak też ci sprzed 70 lat – są dla naszych narodów bohaterami wolności. Wszystkich ich miał też spotkać taki sam los: potępienie, zhańbienie, zgładzenie, zapomnienie. Ale my tutaj, w Europie Środkowej, nigdy się z tym nie pogodziliśmy. Pielęgnowaliśmy pamięć o nich wbrew przemilczeniom, czciliśmy ich czyny po cichu, w domach i na cmentarzach. A dzisiaj robimy to uroczyście, razem, bo jesteśmy na powrót ludźmi wolnymi, obywatelami własnych suwerennych państw.
Szanowne Panie, Szanowni Panowie!
W osobach bohaterów, którzy dziś otrzymują wreszcie należny im godny pochówek, składamy hołd wszystkim uczestnikom zrywu 1863 roku. Był to wspólny bój wielu narodów dawnej Rzeczypospolitej.
Pamiętamy, że jeszcze przed wybuchem powstania, jako pierwsi, straceni za działalność konspiracyjną zostali: Łotysz Jan Arnholdt, Ukrainiec Piotr Śliwicki i Polak Franciszek Rostkowski, rozstrzelani w twierdzy modlińskiej. Pamiętamy też, że podczas jednej z manifestacji patriotycznych w Warszawie poległ Michał Landy, młody polski Żyd, niosący na czele pochodu krzyż, przejęty z rąk rannego wcześniej katolickiego duchownego.
Pamiętamy również, że w partiach powstańczych na Litwie i Rusi, obok chrześcijan, walczyli także Tatarzy, muzułmanie od stuleci pozostający w służbie Rzeczypospolitej. Wszyscy oni bili się razem, solidarnie o wolność – o wspólną wolność dla nas wszystkich.
Tej postawy nigdy na przestrzeni lat nie porzuciliśmy. Przejawiła się ona chwalebnie choćby na pierwszym zjeździe „Solidarności” w Gdańsku w 1981 roku, podczas którego delegaci uchwalili Posłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej. Polacy, zjednoczeni w tym wielkim wolnościowym ruchu, ruchu „Solidarności”, „głęboko czuli wspólnotę naszych losów” – narodów poddanych nowemu zniewoleniu, nowej tyranii, czerwonemu caratowi.
Ludzie „Solidarności” apelowali do narodów w innych krajach „bloku komunistycznego” o współdziałanie w walce o prawo do swobodnego zrzeszania się, godnego życia i sprawiedliwości. Za oszczędnymi słowami posłania kryło się wezwanie do stanięcia razem, solidarnie przeciwko reżimom, narzuconym z Moskwy – podobnie jak 150 lat temu powstańcy styczniowi różnych narodowości walczyli razem o naszą wspólną wolność – o „wolność naszą i waszą”.
Wielce szanowni Państwo!
Dziś spotykamy się tutaj wszyscy – Polacy, Litwini, Białorusini, Łotysze, Ukraińcy – jako ludzie wolni, reprezentanci wolnych narodów, które są gospodarzami we własnych suwerennych państwach, naszych niepodległych ojczyznach.
To, o czym marzyli nasi przodkowie i poprzednicy, o co walczyli zbrojnie, a także niepokorną myślą i słowem, za co poświęcali życie – to my, współcześni, osiągnęliśmy. Mamy – powtórzę raz jeszcze – to, co dla każdego narodu najważniejsze, co jest najwyższym dobrem wspólnym: własne suwerenne państwa, nasze niepodległe ojczyzny.
I podobnie jak oni – przed 150 laty – byli ludźmi solidarności, bo kierowali się jej ideą, tak również my, współcześni, chcemy działać razem, solidarnie. Chcemy wspierać się wzajemnie, aby skutecznie zapewnić sobie wspólny pokój i bezpieczeństwo, rozwój i pomyślność.
W chwili, kiedy trwają te uroczystości, w krakowskiej archikatedrze na Wawelu uderzył dzwon Zygmunta. Dzwon ten, nazwany imieniem wspólnego władcy całej dawnej Rzeczypospolitej, wnuka Jagiełły, bije tylko w chwilach wyjątkowych. Odlano go z armat moskiewskich, zdobytych w bitwie pod Orszą w 1514 roku przez wojska polsko-litewskie pod wodzą hetmana Konstantego Ostrogskiego – tego samego, który tu, w Wilnie, ufundował cerkiew i który spoczywa w Ławrze Peczerskiej w Kijowie. Jak widać, nawet ten gest wspólnoty i solidarności – bicie dzwonu o 700 kilometrów stąd – symbolicznie przywołuje to wielkie wspólne dziedzictwo, które łączy narody naszego regionu.
Upamiętniamy dzisiaj naszych historycznych bohaterów, ale robimy to, myśląc nie o przeszłości, lecz – ze względu na wspólną przyszłość. Łączy nas wspólnota doświadczeń i wartości, z których najważniejszą jest – dla nas wszystkich – wolność. Łączy nas również dzień dzisiejszy: partnerska współpraca, aspiracje i dążenia. Wreszcie, łączy nas właśnie przyszłość: aby była ona dobra i pomyślna, musimy opierać się na zasadzie solidarności, przyjaźni i wzajemnej pomocy.
Bo jedność narodów Europy Środkowej to niezbędny, niezawodny i najmocniejszy fundament i gwarancja wolności, suwerenności, siły i niepodległości naszych państw. I głęboko, mocno wierzę, że właśnie w tym duchu będziemy nadal działać, razem budując szczęśliwą Europę Środkową Wielu Narodów.
Andrzej Duda
Oprac. MaH za: prezydent.pl
fot. Grzegorz Jakubowski, prezydent.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!