Po odwołaniu kontrowersyjnego ambasadora Federacji Rosyjskiej na Białorusi Michaiła Babicza, któremu Łukaszenka zarzucał eskalację napięcia między najbliższymi sojusznikami, do Mińska przybywa jego następca Dmitrij Mieziencew.
Dekret w sprawie powołania Mieziencewa na ambasadora Rosji na Białorusi, prezydent Rosji Władimir Putin podpisał 30 kwietnia.
Wprawdzie nowy wysłannik Kremla w przeciwieństwie do swojego poprzednika nie będzie łączył funkcji ambasadorskich ze stanowiskiem specjalnego przedstawiciela prezydenta Federacji Rosyjskiej ds. rozwoju stosunków handlowo-ekonomicznych z Białorusią, to wydaje się, że cele, jakie postawiono przed Mizencewem w Moskwie będą tożsame z realizowanymi przez Babicza.
Mianowany niedawno ambasador Federacji Rosyjskiej na Białorusi udzielił dziś krótkiego wywiadu rządowej agencji BelTA, w którym powiedział, że na nowym stanowisku będzie aktywnie zajmował się pracą na rzecz wzmocnienia stosunków między Rosją i Białorusią.
„Zadanie jest jedno — zapewnić maksymalną pomoc w tej ogromnej pracy, jaką wykonują przywódcy krajowi na rzecz wzmocnienia i rozszerzenia zakresu stosunków między Rosją a Białorusią, między naszymi regionami” – powiedział dziennikarzom Dmitrij Mieziencew.
29 maja Rada Federacji wygasiła mandat Mieziencewa w związku z mianowaniem go na stanowisko ambasadora Rosji na Białorusi. Wcześniej powiedział on dziennikarzom, że do Mińska przyjedzie 2 czerwca. Przewodnicząca Izby Wyższej Dumy, Walentyna Matwijenko komentując to stwierdziła, że „Dmitrij będzie teraz pracował nad niezwykle istotnym obszarem rozwoju współpracy z bardzo ważnym dla nas państwem braterskim”.
Dmitrij Mieziencew ma bogate doświadczenie pracy, stał na czele Obwodu Irkuckiego, sprawdził się także w sprawach międzynarodowych – od stycznia 2013 r. do 31 grudnia 2015 r. był Sekretarzem Generalnym Szanghajskiej Organizacji Współpracy, od 1 stycznia 2016 r. do 30 kwietnia 2019 r. był członkiem Rady Federacji reprezentujący Obwód Sachaliński.
Białoruscy eksperci podkreślali, że decyzja o odwołaniu rosyjskiego ambasadora w Mińsku Michaiła Babicza w trudnym dla stosunków rosyjsko-białoruskich okresie, może świadczyć o rewizji polityki Mińska wobec sąsiada. Nie należy jednak zapominać, że nowy przedstawiciel Rosji, jest doskonale znany Putinowi z pracy w zespole mera Sankt Petersburga Anatolija Sobczaka.
Politolog z Mińska, pracujący w Moskwie Andriej Suzdalcew, tę dyplomatyczną roszadę określił w jednym z wywiadów „specoperacją” Putina, przeprowadzenie której było koniecznością z uwagi na fakt, że były ambasador stał się kością niezgody między Łukaszenką i Putinem (właściwie od samego początku).
Rzeczywiście, dyplomata posiadający formalnie szerokie kompetencje, będący specjalnym przedstawicielem prezydenta Rosji w Mińsku, pozwalał sobie na konfrontacyjne wobec państwa przyjmującego wypowiedzi. Twierdził np., że Białoruś to subsydiowany region, istniejący kosztem rosyjskich pożyczek. Babicz nie wahał się też krytykować białoruskich polityków a nawet zarzucać mijania się z prawda Łukaszence. W jednym z wywiadów oszacował poziom wsparcia Moskwy dla Białorusi na 5 do 6 miliardów rocznie. W odpowiedzi sekretarz prasowy Ministerstwa Spraw Zagranicznych Białorusi Anatolij Głaz porównał rosyjskiego dyplomatę z księgowym i zarzucił mu manipulowanie cyframi.
Należy zauważyć, że jego misja w Mińsku przypadała na czas eskalacji rosyjskiej presji na Białoruś, ws. wymuszenia ścisłej a przede wszystkim realnej integracji w ramach Państwa Związkowego Rosji i Białorusi (dodajmy, że byt ten, którego zaktywizowania domaga się Rosja istnieje formalnie od 1999 roku), dlatego Babicz nie mógł nie być odbierany na Białorusi jako wykonawca zamysłu Kremla.
W rosyjskich i białoruskich mediach pojawiają się głosy ekspertów, którzy uważają, że Babicz został odwołany z Mińska, bo zakończył powierzone mu zadanie, tymczasem nowy rosyjski ambasador na Białorusi bierze na siebie relacje rosyjsko – białoruskie w nowej fazie stosunków z Mińskiem.
oprac.ba
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!