Piosenka druga – „skończył się czas kołatania”
Podkopał również mocno wiarę Austriaków w sensowność zgrywania „polskiej karty”. Już po kilku dniach władze wojskowe postawiły Komendantowi ultimatum by albo natychmiast rozwiązuje drużyny strzeleckie, wtedy jego podopieczni najprawdopodobniej dostaliby swoje powołania w odpowiednim czasie a cały trud w przygotowanie „kadry polskiej armii” poszedłby na marne albo melduje się ze swoimi ludźmi w najbliższej odpowiednio dużej jednostce Cesarko Królewskiego Landsturmu, przechodzi pod komendę jej dowódcy i fasuje austriackie znaki. Na decyzję dostał dwadzieścia cztery godziny. W tej rozpaczliwej sytuacji Piłsudski podjął jednak ostatnią grę starając się ocalić resztki swojej pozycji – poprosił o pomoc konserwatystów krakowskich i usiłował w naprędce zmontować wspólną linię polityczną wszystkich ugrupowań polskich pod zaborem austriackim. Jednocześnie z braku realnych sukcesów postawiono na … propagandę. I to grubymi nićmi szytą. „13 sierpnia w wieczornym wydaniu “Naprzodu” ukazał się komunikat Związków Strzeleckich. Stwierdzono w nim, że początkowo oddziały polskie zostały przez ludność Królestwa przyjęte ozięble, co było wynikiem propagandy wycofujących się wojsk rosyjskich. Ale trwało to krótko. “Prędko łotrowskie pogłoski przestały oddziaływać na włościan,przekonywających się, że mają przed sobą kadry wojska polskiego, niosących im wolność braci. Zmieniło się usposobienie, a zachwyt, entuzjazm serdeczny wzrastał z godziny na godzinę. Wnet zaczęto dostarczać kwater, prowiantów, podwód. Chłopi gromadnie, zaczęli zgłaszać się do szeregów.”. Świetna większość tego komunikatu była czystą nieprawdą. Dzięki podobnym działaniom udało się jednak kupić nieco czasu, władzom austriackim nie pozwoliło wyegzekwować ani dwudziestoczterogodzinnego terminu ultimatum ani wydłużonego o trzy dni. W tym czasie udało się stworzyć Naczelny Komitet Narodowy oraz otrzymać od Cesarsko Królewskich władz pozwolenie na utworzenie Legionów Polskich. Polityczne spory, które paraliżowały działania polskich środowisk niepodległościowych przez lata, w momencie zagrożenia polityczną klęską samego Piłsudskiego poszły w odstawkę.
22 sierpnia w Kielcach przekazał on swoim strzelcom wiadomość o powstaniu NKN i jednocześnie pogrzebał ich marzenia o polskiej rewolucji, słowa powstanie Komendant zawsze skrzętnie unikał. Nie zrezygnował jednak z propagandy. Mówił: ,,Konieczne było, by najśmielsi i najenergiczniejsi wzięli na swoje barki odpowiedzialność, inicjatywę rzucenia iskry w proch. Tę iskrę rzuciliście, dając przykład innym, jako przodownicy walki narodu polskiego o niepodległość ojczyzny.”. Te słowa miały dać „młodym chłopcom”, którzy nazywali go „dziadkiem” jakiekolwiek poczucie sukcesu sugerując, że to dzięki nim powstał nowy rząd narodowy i rodzą się nowe Legiony. Nie była to zresztą do końca nieprawda, gdyby nie efektowna klęska wymarszu I Kadrowej i groźba roztrwonienia potencjału ruchu strzeleckiego prawdopodobnie szeroki niepodległościowy front polityczny nie zwarłby szeregów. To „zwycięstwo” musiało jednak gorzko smakować. Zamiast rewolucji i pocałunków „ładnych warszawianek” trzeba było wracać do Krakowa i formować się znów pod austriackimi znakami. I kadrowa nie została „gwardyją” ale rzeczywiście stworzyła zalążek polskich Legionów.
Co ciekawe za tą porażkę nie winiono nigdy Komendanta. Co więcej właśnie do powstania Legionów, których wodzem bynajmniej nie został a jedynie dowódcą pierwszego pułku, datuje się … wzrost znaczenia przyszłego marszałka. Sierpniowa impreza scementowała jego kult wśród podwładnych na zasadzie oblężonej twierdzy, przyjęcie jakiego doznali w ojczyźnie zmieniła śniących o szpadzie młodzieńców w „getto legionowe” fanatycznie oddaną swojemu Komendantowi grupę żołnierzy, którzy później podczas internowania w Beniaminowie pisali w liście do austriackich władz „W tym czasie jedyną legalną władzą, władzą polską był Komendant Józef Piłsudski. Jego rozkazom podlegało wojsko z bezwzględną karnością, bez najmniejszych wykroczeń. Reguła żelaznej dyscypliny żołnierskiej panowała bez zastrzeżeń. Cały ciężar walki o niezależność wojska dźwiga sam jeden Józef Piłsudski, wojsko pełni tylko służbę wojskową.”. I byli gotowi poddawać ostracyzmowi każdego kto nie poddawał się w pełni woli Komendanta. Zmianę tę dobrze obrazują słowa piosenki, z którą do boju szli już jako Legiony – „Nie chcemy już od was uznania, Ni waszych słów, ni waszych łez. Skończyły się dni kołatania Do waszych serc – jebał was pies!”. Bo właśnie takimi niepozostawiającymi wątpliwości słowami kończyła się „My, Pierwsza Brygada” w oryginale. Piłsudski potrafił świetnie skapitalizować. Srokowski pisał “Po tej stronie rowów strzeleckich był to jedyny człowiek, który prowadził za sobą szereg ludzi oddanych mu ślepo i bezwzględnie, który mógł kłaść ich na chwiejące się szale i zdejmować z nich, stosownie do swej woli. Taki człowiek reprezentował silę…”. Z tą siła Komendanta, aktualnie zwanego „Brygadierem”, musieli się liczyć galicyjscy politycy. Wysunęli go na czoło spraw wojskowych. Piłsudskiemu udało się przekuć klęskę w sukces, który stał się podwaliną jego legendy.
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!