Mimo ogłoszonego rozejmu, nie milkną wystrzały na froncie w Donbasie. Najbardziej napięta jest sytuacja w rejonie Szyrokino, na wschód od Mariupola, gdzie operują rosyjscy snajperzy, a separatyści ściągają czołgi i ciężką artylerię.
Separatyści prowadzą też ostrzał na innych odcinkach frontu. W miejscowości Piaski w eksplozji pocisku zginął w sobotę ukraiński fotoreporter gazety „Siegodnia” Siergiej Nikołajew. Kolejny pocisk zabił tam żołnierza Prawego Sektora Nikołaja Flerko ps. „Tanczik”. Jego dowódca „Czarny” mówi, że zabity osierocił troje dzieci.
W Piaskach separatyści budują betonowe umocnienia w odległości 800 metrów od pozycji ukraińskich i właśnie stamtąd prowadzą ogień.
Trudna sytuacja panuje także w rejonie Szyrokino, na południowym froncie. Według szefa ukraińskiego MSW Zoriana Szkiriaka, który wizytował ten odcinek, separatyści ściągają ciężki sprzęt bojowy, czołgi T-72, artylerię i nowe oddziały w rejon Nowoazowska, Sachanki i Kominternowa, a rosyjscy snajperzy nieustannie ostrzeliwują ukraińskie pozycje.
Pociski trafiły również w transporter z ministrem. Ranny został jeden żołnierz, ministrowi nic się nie stało.
Z kolei w miejscowości Sczastje w Obwodzie Ługańskim Służba Bezpieczeństwa Ukrainy zatrzymała czteroosobową grupę tzw. Służby Wywiadu LNR, która zbierała informacje o dyslokacji ukraińskich oddziałów.
Szpiedzy sporządzali także spisy mieszkańców aktywnie popierających władze w Kijowie. Krewni tych osób mieszkający na terenach kontrolowanych przez separatystów mieli być następnie wykorzystani jako zakładnicy.
Tymczasem minister obrony Ukrainy Stepan Połtorak zapowiedział, że w ukraińskiej armii w Donbasie zostanie wkrótce przeprowadzona demobilizacja. Do domu mają wrócić żołnierze, którzy już prawie od roku przebywają na froncie. Zostaną oni przeniesieni do rezerwy, a w marcu i kwietniu zastąpią ich nowi poborowi.
Pytanie, czy w obliczu możliwej wiosennej rosyjskiej ofensywy wysyłanie na front niedoświadczonych żołnierzy jest rzeczywiście dobrym rozwiązaniem?
Kresy24.pl