1 września 2017 – Grodno. Uczestniczące w inauguracji roku szkolnego dzieciaki z Polskiej Szkoły wypuściły w trakcie uroczystego apelu biało -czerwone baloniki … „To tak na osłodę tej gorzkiej herbatki, którą poczęstowały nas władze”, – napisał na Facebooku dziennikarz i działacz polskiej mniejszości na Białorusi Andrzej Poczobut.
– W tym roku do pierwszych klas przyjęto zaledwie 57 dzieci (władze mówią o 58, ale na razie nie potwierdziliśmy tej informacji). To jest mniej niż przed rokiem. Odmówiono przyjęcia do szkoły 9 ( albo 8 jeżeli się potwierdzi informacja o 58 przyjętych) polskich dzieci. Powodem jest dyskryminacyjna decyzja kuratorium zatwierdzona przez centralne władze w Mińsku, o ograniczeniu ilości polskich pierwszoklasistów do… 2 klas (…) Restrykcyjne działania wobec szkoły tłumaczone były na różne sposoby (w zależności od tego z kim rozmawiano). Rodzicom powiedziano wprost – to jest ideologia państwowa, – napisał Poczobut.
Mamy więc do czynienia z ewidentną dyskryminacją na tle narodowościowym. Pytanie brzmi; gdzie są skutki tego dialogu, prowadzonego rzekomo przez polską dyplomację z władzami Białorusi. Gdzie są owoce „ocieplenia” na linii Mińsk – Warszawa?
Przypomnijmy, na Białorusi są jedynie dwie szkoły z polskim językiem nauczania – w Grodnie i w Wołkowysku. Obie zbudowane w latach dziewięćdziesiątych za polskie pieniądze. Funkcjonują one jednak za środki pochodzące z białoruskiego budżetu, obowiązują tam również zasady białoruskie. Do ilu klas będzie prowadzony nabór i według jakiego programu nauczane będą dzieci, o tym decydują władze białoruskie. Ale i te mogą wkrótce zniknąć – zostaną zamienione na szkoły dwujęzyczne z językiem rosyjskim lub białoruskim, bo białoruski resort edukacji chce znowelizować Kodeks Edukacji.
Nowelizacja zakłada, że: „W klasach szkół średnich ogólnokształcących, w których nauka i wychowanie jest prowadzone w języku mniejszości narodowej, nauczanie przedmiotów „Człowiek i Świat”, „Historia Białorusi”, „Historia Świata”, „Wiedza o Społeczeństwie” i „Geografia” jest prowadzone w jednym z państwowych języków Republiki Białoruś (rosyjski lub białoruski – przyp.)”.
„Na życzenie uczących się i ich prawnych przedstawicieli decyzją miejscowych władz wykonawczych (…) lista przedmiotów, których nauczanie będzie prowadzone w jednym z języków państwowych Republiki Białoruś może zostać rozszerzona”.
Co to oznacza w praktyce? Ano to, że przedmioty, które dotychczas były w szkołach mniejszości polskiej na Białorusi nauczane po polsku teraz będą nauczane po rosyjsku lub – co mniej prawdopodobne – po białorusku. Również maturę uczniowie polskich szkół w Grodnie i Wołkowysku będą zdawać po rosyjsku.
Kresy24.pl/Facebook.com/AB
6 komentarzy
gegroza
1 września 2017 o 21:32smutne że wszyscy nas rolują. Pozostaje po prostu ściągnąć Polaków do Polski. Na MSZ nie ma co liczyć 🙁
Kazimierz S
2 września 2017 o 10:25Tak jak pisałem już tutaj: Waszczykowski rozpoczął swoje rządy od wizyty w rodzinnym Wołkowysku, a koniec jego rządów zbiegnie się z zamknięciem Polskiego nauczania w tymże Wołkowysku. Historia lubi kpić i się śmiać z tych, którym się wydaje, że ją piszą.
Agnieszka
2 września 2017 o 10:55Bardzo jest to smutne.
Mam głęboką nadzieję że nasz Rząd zajmie się tym, będzie bacznie obserwował poczynania sąsiadów.
krzysztof m
3 września 2017 o 11:03OTO WSCHODNIA POLITYKA POLSKIEGO RZĄDU.
DNO !!!!!!!!!!!!!
lowa s Mogilowa
4 września 2017 o 19:56Za czasów komuny w latach 50-tych w sowieckiej szkole z polskim językiem nauczania we Lwowie nie było przedmiotów w języku rosyjskim czy ukraińskim. Oprócz nauczania tych języków. I to w czasach stalinowskich i poststalinowskich. Oto „postęp postępów” jak mawiał p. Korwin Mikke
daniel
4 września 2017 o 22:16a jak na Litwie ? Czy trwa tam lituanizacja Polaków? Czy są sukcesy tej długoletniej akcji? Ilu Polaków musiało zmienić nazwisko np. z Mickiewicz na Mickiewiczius ?