Na ponad 15 tysięcy adresów pocztowych organizacji podległych merowi Mińska – Nikołajowi Ładućce, rozesłano fragmenty powieści, w której główny bohater – Ładućko- jawi się jako wierny sługa aparatu Łukaszenki. Podległy Ładućce wydział kontroli ideologicznej skierował do departamentu spraw wewnętrznych wniosek o ściganie i pociągnięcie do odpowiedzialności karnej za „zniesławienie” i „obrazę” mera stolicy.
Powieść poświęcona jest „wyborom” i innym wydarzeniom, pisze intenetowe wydanie „Białoruskiego Partizana” i przytacza spore jej fragmenty. Jak pisze gazeta, milicja najprawdopodobniej odnajdzie i ukarze autora powieści jak również osobę odpowiedzialną za rozsyłanie treści książki.
Oto kilka jej fragmentów:
„W ogromnej sali było zaskakująco mało ludzi, dokładniej rzecz ujmując – była prawie pusta. Jednak nic w tym dziwnego, przecież szefowie terytorialnych komisji wyborczych w wyborach prezydenckich w 2015 byli wezwani na 08:30, teraz była dopiero 08:00.
– Siadajcie, Nikołaj Aleksandrowicz, – zaproszono mera, a ten posłusznie usiadł na wskazane miejsce.
– Myślę, że nie jest tajemnicą, po co zebraliśmy się tutaj – rozpoczął spotkanie szef administracji prezydenta Andriej Kobiakow. Przed nami wybory, a to oznacza, że od naszych działań zależy gdzie spędzimy następne 5 lat, wiecie doskonale co mam na myśli. Zachód i piąta kolumna tylko czekają na nasze błędy, aby sięgnąć po najświętsze, podkreślam, na naszą, Twoją i moją władzę. Nikt nie ma prawa przeszkadzać narodowi zagłosować na dobrobyt i stabilność, czyli na Aleksandra Grogoriewicza, dlatego każdy z nas tu obecny musi mieć jasność, że tylko on sam jest odpowiedzialny za wynik swobodnego wyrażenia woli przez obywateli na swoim terytorium.
-Lidia Michajłowna (Jermoszyna – red.), jakie są prognozy Centralnej Komisji Wyborczej?
– Prognozami niech zajmuje się centrum meteorologiczne, a ja was zapewniam, że wybory odbędą się tak jak i w poprzednich latach, – nie będzie zarzutów pod naszym adresem. Wczoraj miałam spotkanie z prezydentem, przeanalizowaliśmy prognozy i wskaźniki statystyczne i uznaliśmy, że za stabilność zagłosuje 84 proc. Białorusinów. Mam nadzieję, że wszystko dla was jest jasne, Nikołaj Aleksandrowicz? – Jermoszyna wymownie spojrzała na mera Mińska.
Ładućko chwilę powiercił się w fotelu, po czym jakby lekko obrażony odparł:
– A czy ja kiedykolwiek zawiodłem w tych sprawach? Wszyscy przewodniczący powiatowych komitetów wyborczych u mnie „ziemię jeść będą”, nie zawiodą prezydenta. Oni nie są bez grzechu, ale w sprawach stabilności i dobrobytu państwa – gotowi są położyć się przy urnach.
– No dobrze, dobrze, – pojednawczo rzucił Kobiakow, – nikt nie chciał was urazić, po prostu w takich sprawach lepiej się upewnić, niż później tłumaczyć się w więzieniu. Nikt nie jest wolny od błędów. A co jeśli nagle któryś z szefów komisji okaże słabość, popełni błąd? Albo nagle z powodu stresu członkowie komisji źle policzą głosy? A sprzedajni dziennikarze opublikują błędne wyniki. Jak to później wytłumaczyć społeczeństwu, że była to tylko zwykła pomyłka, i że mało znany kandydat po prostu nie mógł zdobyć takiej liczby głosów?
I wtem nagle rozległ się chrapliwy głos zastępcy przewodniczącego KGB.
– A po co w ogóle cackać się z tymi wyborami, po co ta ceremonia. Przecież i tak wszyscy wiedzą, że naród kocha i ceni obecną władzę. Nasza służba przestudiowała nastroje wśród ludzi, a po słowach Lidii Michajłowny jestem jeszcze bardziej przekonany, że nie mniej niż 84 proc. Białorusinów będzie głosować na Aleksandra Grigoriewicza (Łukaszenkę – red.). Po co więc dodawać roboty przewodniczącym komisji. Wydrukujemy protokoły głosowania, wstawimy odpowiednie liczby i wyślemy gotowe do podpisania. Oni i tak będą mieli co robić – wytłumaczyć rezultaty obserwatorom.
Kobiakow odkładając na bok pióro uśmiechnął się szeroko.
– Ja też o tym myślałem. Ale faktem jest, że nie każdy człowiek ma czyste myśli. A jeśli do komisji przeniknie wróg… Co jeśli nasza troska zostanie odebrana jako próba zafałszowania wyników i roztrąbią znów na cały świat, tak jak to było po wyborach parlamentarnych w 2012 z kandydatem Sawanowiczem? Nie, teraz musimy działać roztropniej. Nikołajowi Aleksandrowiczowi proponuję zapoznać z danymi statystycznymi Lidii Michajłowny przewodniczących terytorialnych komisji wyborczych, a ci z kolei muszą poinformować członków komisji wyborczych.
Tak więc moje polecenie jest następujące, okręgowe komisje muszą przeprowadzić sondaż dotyczący wyborów, a wynik na piśmie proszę przedstawić mnie. Zgodnie z jego wynikami będzie jasne, kto jest przyjacielem, a kto uległ moralnemu rozkładowi. Raka należy leczyć we wczesnym stadium, inaczej pożre cały organizm.
– Przy okazji, a czy wrogowie narodu nie będą starali się organizować czegoś na wzór „Majdanu”?
– Odpowiedzialnie oświadczam, że na plac nikt nie wyjdzie – odraportował pułkownik.
– Podobnie jak w 2010 roku? – zażartowała przewodnicząca CKW.
– Wtedy to nie ja byłem odpowiedzialny za przeciwdziałanie nastrojom protestów. Niech odpowiada ten, kto zawalił. Jeszcze raz deklaruję, że z wyjątkiem tysięcy z marginesu, nikogo na plac nie puścimy.
– Giennadij Bronisławowicz, a co u nas na polu wojny informacyjnej? – Kabiakow zerknął na przewodniczącego Biełteleradiokampanii”.
– A czy nie widzicie każdego dnia w telewizji rezultatów naszej pracy? – odparował Dawydźko.
– Kołchozy się bogacą, fabryki rozwijają się, robotnicy są zachwyceni, a pracownicy w ekstazie. I wszystko dzięki jednemu tylko człowiekowi – Aleksandrowi Grigorewiczowi Łukaszence. Bez niego, kraj upadłby dawno temu, a zachodni wrogowie pożarliby dziewicze ciało naszej Ojczyzny.
– No dobrze, widzę, że jesteście uczciwym człowiekiem i macie czyste intencje, dlatego ostatnie pytanie, które mnie interesuje, – to reakcja stołecznej milicji na działanie siły wyższej, czyli na protesty zdrajców państwa po wyborach.
– Najsroższa! – Nie powiedział, ale prawie syknął zastępca szefa milicji w Mińsku. Pięć tysięcy ludzi gotowych jest do wypełnienia każdego polecenia prezydenta, a jeśli to konieczne, gotowi są życie w walce oddać.
Dla lepszego efektu wypowiedzi, mundurowy zgrzytnął zębami.
– Umierać… nikt was na razie o to nie prosi – zachichotał wiceszef administracji Aleksandr Radźkow – ale aresztować przed wyborami tysiące prowokatorów, to już bym wam rekomendował. Tym bardziej, że deputowani dali wam w ręce wszystkie potrzebne instrumenty, od bezprawnych pikiet do chuligaństwa i sprzeciwu wobec milicji. Więc działać trzeba zdecydowanie i natychmiast. A szefów aresztów trzeba doposażyć w dodatkowe cele, bo dwa tysiące ludzi trzeba gdzieś umieścić przed wyborami …
„Nie da się nie zauważyć, że nastrój mera stolicy odjeżdżającego ze spotkania u szefa administracji, był kiepski. Nikołaj Ładućko nie był idiotą i wiedział doskonale, że obowiązki, które zostały na niego nałożone, nie tylko śmierdzą, ale śmierdzi na wszystkich ulicach kontrolowanej przez niego stolicy.
Jak wpłynąć na przewodniczących komisji – to do Ładućko: wydać rozkazy szefowi milicji – do Ładućko; zrzucić odpowiedzialność za niepowodzenia w rejonach – na Ładućko. A jak odpowiadać na zarzuty o fałszowanie wyników wyborów, to Jermoszyna krzyczy, że to nie CKW liczy głosy tylko komisje, członków których powołuje władza lokalna, kierowana przez Nikołaja Ładudźko.
– Nie dla siebie to robię, wszystko ze względu na dobro ojczyzny – przekonywał samego siebie w myślach. Nikogo nigdy nie zmuszał do niczego, sam też był hojny tylko wtedy, gdy wymagała tego sytuacja….
Czy to możliwe dosłużyć się stopnia generalskiego i nie współgrzeszyć? Ale co ja sam siebie oszukuje – pomyślał Ładućko.
Władza, pieniądze – oto prawdziwa rozkosz! Możliwość pokazania podwładnym drzwi, albo i rąbnąć w plecy, zwolnić. Jedno co sprawia mi przykrość, to obecność tych wszystkich wiejskich beztalenci, które dzięki rodzinnym, przyjacielskim koneksjom, lub układom towarzyskim awansowali wyżej ode mnie.
No, trudno, spuszczę pokornie oczy przed mocniejszymi tego świata, a jutro zobaczysz, i mnie docenią, a może i premierowskim fotelem nagrodzą. Wierna służba bez oglądania się na prawo – to klucz do sukcesu. Jest rozkaz – należy wykonać, inaczej to koniec. Z drugiej strony – dlaczego ja? Ja przecież ze sprawą Gonczara, ani Zacharenki ( zniknęli bez wieści – red.) nie mam nic wspólnego. Dlaczego mam iść na dno razem ze wszystkimi? Ile ja mam lat – 55, a nawet maleńkiego domku w Hiszpanii nie mam prawa sobie kupić. Ile jeszcze siwych włosów musi mi przybyć, ile mam cierpieć te poniżenia i niewygody, żeby mieć prawo wypić kielich pieniędzy i władzy, nie bojąc się kajdanków ze strony nieżyczliwych z KGB?
W drodze do komitetu wykonawczego Nikołaj postanowił odetchnąć trochę i przejechać się po dzielnicy Centralnej Mińska. Jednak widok luksusowych apartamentowców nie tylko, nie uspokoił go, ale wywołał gniew.
– Dlaczego innym można kupować wielopoziomowe apartamenty, domy, nowe samochody terenowe, a ja boję się nawet nieszczęsnego trzypokojowego, 120 metrowego mieszkania na siebie zapisać. Wrogowie natychmiast zauważą, doniosą, będą zadawać głupie pytania: skąd, skąd wziąłeś pieniądze?…”
Kresy24.pl za belaruspartisan.org
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!