Sankcje gospodarcze wobec Federacji Rosyjskiej zaczynają przynosić efekty, a zwykli Rosjanie zaczynają odczuwać ich skutki. Po prawie dwóch latach wojny na pełną skalę konsekwencje zachodnich sankcji w połączeniu z rosnącymi kosztami wreszcie zaczynają być niedogodnością dla obywateli Rosji, pisze „The Atlantic”.
Dziennikarze zauważają, że zaraz po inwazji na Ukrainę, kiedy Stany Zjednoczone, Unia Europejska i inne kraje zdecydowały się odłączyć Rosję od globalnych sieci finansowych i handlowych, Zachód miał nadzieję, że rosyjska gospodarka szybko upadnie, ale tak się nie stało. Moskwa zwiększyła w tym roku swoje dochody, a PKB wzrósł o 2%.
„Rosnące światowe ceny ropy pozwoliły Putinowi uniknąć podnoszenia podatków od osób fizycznych, jednocześnie zwiększając podatki dla eksporterów i wprowadzając jednorazowy podatek od dochodów osób prawnych. Bilans handlu zagranicznego Rosji, choć niższy w porównaniu z rokiem ubiegłym, jest nadal dodatni, pomimo zachodnich sankcji” – czytamy w artykule.
Jednak z biegiem czasu Rosja zaczęła cierpieć z powodu izolacji od najbogatszych i najnowocześniejszych gospodarek świata, które do 2022 roku wspierały rosyjskie państwo i społeczeństwo. Pomagają dwa czynniki, dochody z ropy i gazu, które stanowią prawie połowę budżetu państwa, oraz towary importowane, pilnie potrzebne rosyjskim przedsiębiorstwom, w szczególności przemysłowi zbrojeniowemu.
Media podkreślają, że przepływów tych nie można całkowicie zablokować, jednak zostały one zawężone. Ropa naftowa w dalszym ciągu generuje miliardy dolarów, ale Chiny i Indie kupują rosyjskie zasoby ze znacznymi rabatami. Rosja utraciła także przychody ze sprzedaży gazu ziemnego.
Przed wojną Rosja importowała większość kluczowych towarów, a rynki równoległe nie są w stanie zrekompensować utraty dostaw od początku 2022 roku.
Zdaniem dziennikarzy coraz bardziej widoczne są bezpośrednie skutki wojny i marnotrawstwa finansowego. W przyszłym roku wydatki na obronę w Federacji Rosyjskiej mają się podwoić. Tym samym Kreml został zmuszony do wycofania 38 mld dolarów z Funduszu Rosyjskiego Dobrobytu.
Aby zwalczyć 7-procentową inflację i wzmocnić rubla, który na początku tego roku spadł do rekordowo niskiego poziomu 100 rubli za dolara, bank centralny podniósł stopy procentowe do 15 procent, co jeszcze bardziej osłabiło aktywność gospodarczą.
Ponadto rosyjscy konsumenci mogą wkrótce mieć problemy z wydatkowaniem pieniędzy na własne potrzeby. Szefowa Banku Centralnego Elwira Nabiullina skarżyła się na „niezdolność” krajowych producentów do zaspokojenia popytu konsumenckiego. Po raz pierwszy od lat 90. faktyczna kontrola cen doprowadziła późnym latem i wczesną jesienią do niedoborów benzyny i oleju napędowego.
„Nabiullina ostrzegała także przed ostrym niedoborem siły roboczej. Biliony rubli, które Kreml wpompowuje w kompleks wojskowo-przemysłowy, nie mogą zrekompensować niedoboru wykształconych pracowników po tym, jak setki tysięcy mężczyzn w wieku od 18 do 30 lat opuściło kraj, uciekając przed poborem do wojska„ – dodają dziennikarze.
Przypomnijmy, wysiłki krajów zachodnich mające na celu ograniczenie dochodów Rosji z ropy naftowej w rzeczywistości nie powiodły się. Dzieje się tak dlatego, że istnieje wiele możliwości obejścia sankcji.
1 grudnia br. Stany Zjednoczone nałożyły sankcje na trzy firmy i trzy tankowce przewożące rosyjską ropę powyżej limitu ceny 60 dolarów za baryłkę. Sankcje dotknęły dwie firmy ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich i jedną z Liberii.
Opr. TB, www.theatlantic.com
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!