Prześladują, biją, aresztują, wkraczają do mieszkań i domów, grożą żonom wsadzonych za kraty mężów. Na razie nie zabijają – tak sytuację na Białorusi opisuje Rusłan Szoszyn w najnowszym artykule na portalu rp.pl.
Jak pisze pochodzący z Białorusi dziennikarz na Facebooku, materiał jest bardzo osobisty;
„Tak się złożyło, że gdy jeden mój znajomy siedzi za kratami, drugi jest funkcjonariuszem OMONu i pałuje ludzi”.
Lipiec 2007 roku. Byłem wśród kilkudziesięciu tysięcy ludzi, którzy na piechotę z różnych zakątków kraju przyszli do Budsławia, do Matki Boskiej Budsławskiej, patronki Białorusi. Wtedy tam jeszcze nie stawiano metalowych bramek i kordonów sił specjalnych MSW (OMON), nie robiono rewizji na wejściu.
Wokół sanktuarium roiło się od namiotów, powiewała zakazana flaga, śpiewano zakazane piosenki. Przy ognisku przemówienia duchownych brzmiały inaczej niż z ambony, nie mówiono wprost, ale każdy wiedział, o co chodzi. Tam można było pozwolić sobie na ciut więcej. Tam żyła wolna Białoruś. czytaj dalej…
oprac.ba
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!