Rzeczniczka prasowa MSW Białorusi Olga Czemodanowa powiedziała, że na osiedlu w Mińsku doszło do „kłótni sąsiedzkiej”, w wyniku której zginął 31-letni Roman Bondarenko. Jej zdaniem „niektórzy obywatele” w celu wyrażenia swoich poglądów politycznych rozmieszczają na ulicach „niepaństwową symbolikę”, a inni „nieobojętni” obywatele „próbują przywrócić porządek i nie dopuszczać do naruszeń przepisów porządku publicznego”.
MSW twierdzi, że na miejsce przyjechali milicjanci dopiero gdy dostali wezwanie i informację o bijatyce, i że znaleźli Bondarenko już pobitego.
Jak pisaliśmy, na tzw. Placu Zmian (zaimprowizowanej przestrzeni na jednym z mińskich osiedli, gdzie odbywają się od tygodniu zebrania protestujących i rozwieszane są symbole narodowe Białorusi) 11 listopada około 22.00 przyjechali mikrobusem nieznani sprawcy w maskach i zaczęli zrywać biało-czerwono-białe wstążki. Było to 6 mężczyzn i 3 kobiety.
W pobliżu mieszkał były specnazowiec, pracownik handlu i artysta-plastyk Roman Bondarenko.
Wiadomo, że Bondarenko wyszedł ze swojego domu na widok tajniaków zrywających wstążki. Wyszli też inni mieszkańcy. Bondarenko zdążył jeszcze napisać w internecie, na lokalnym czacie: „Wychodzę!”.
Jak relacjonuje jeden ze świadków w rozmowie z portalem tut.by, na ulicy między doszło do przepychanki między jednym z mieszkańców a zamaskowanym człowiekiem. Bondarenko prawdopodobnie chciał ich rozdzielić, podszedł, coś powiedział człowiekowi w kominiarce, a ten mu odpowiedział: – A ty co taki kozak?. Potem próbował odepchnąć Bondarenką, ten próbował się schylić, ale tajniak jeszcze raz schwycił go i z całej siły pchnął jeszcze raz. Bondarenko, według relacji, uderzył się w głowę podczas upadku. Wypadł mu telefon, ktoś po podniósł i uciekł. Potem Bondarenkę i mężczyznę, który początkowo szarpał się z człowiekiem w baklawie, zaczęli bić jeszcze dwaj inni nieznani sprawcy, a potem zabrali Bondarenkę.
Nie wszystkie okoliczności zdarzenia są jasne. Pojawiają się informacje, że Bondarenko został pobity na miejscu, albo w zaparkowanym opodal radiowozie lub na komisariacie. Rodzina zabitego, świadkowie i niezależne media nie mają wątpliwości, że napastnicy to funkcjonariusze bezpieki, bo w ciągu ostatnich tygodni na Białorusi bardzo często na pokojowo protestujących napadali ludzie w cywilnych ubraniach, którzy potem np. zaciągali złapanych do wozów milicyjnych.
Tymczasem w internecie pojawiły się film dokumentujący bicie przez nieznanych sprawców, a potem jak niosą oni Bondarenkę. W momencie kręcenia filmu jest jeszcze przytomny i próbuje się wyrwać. Państwa ocenie pozostawiamy, czy wygląda to jak kłótnia sąsiadów czy w ogóle zwykłych obywateli.
Moment zatrzymania Romana Bandarenki przez tajniaków. Była 22.15. Dwie godziny później już nieprzytomny z komisariatu 31-latek trafi do Szpitala Pogotowia Ratunkowego, gdzie zmarł. Został śmiertelnie pobity albo w samochodzie albo na komisariacie pic.twitter.com/VMtXLFGFFj
— Andrzej Poczobut (@poczobut) November 13, 2020
Tymczasem wygnana przez Łukaszenkę z kraju liderka rosyjskiej opozycji Swietłana Tichanowska i kontrkandydatka Łukaszenki w sfałszowanych wyborach prezydenckich ogłosiła Bondarenkę bohaterem Białorusi. Natomiast rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow wyraził poparcie dla „legalnie wybranego” prezydenta Białorusi.
Rzecznik Kremla: "Popieramy nie Aleksandra Łukaszenkę, a legalnie obranego prezydenta bratniego kraju"
— Andrzej Poczobut (@poczobut) November 13, 2020
Oprac. MaH, grani.ru, tut.by, twitter.com
2 komentarzy
Imię utajnione bo tak
16 listopada 2020 o 22:33I ten bandyta śmie wzywać Polskę do wydalenia „młodych przestępców”?!! Oj ty się doigrasz satrapo! Będziesz się do końca szczerzył jak cię będą wywlekać jak Causescu!
madraleslav
27 listopada 2020 o 11:11Porwanie, zabójstwo… Wiadomo jak kończą dyktatorzy!