Porozumienie naftowe czeka z powrotem na spotkanie krajów OPEC+ z możliwym udziałem USA. Jednak nawet cięcia w wysokości 10 mln baryłek dziennie mogą nie wystarczyć. Mimo to wydobycie ropy będzie spadać przez pandemię koronawirusa niezależnie od losu układu. Producenci niezależni sobie poradzą jak w przeszłości, petrostates muszą wybierać między stabilnością a reformami – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Pisałem w zeszłym tygodniu, że koronawirus zabił porozumienie naftowe, bo ograniczył jego wpływ na rynek ropy. Działa ono na podaż, czyli poziom wydobycia ropy na świecie. Tymczasem najważniejszym czynnikiem obniżającym cenę ropy w nadchodzących miesiącach może być spadek popytu wywołany ograniczeniami działalności człowieka związanymi z pandemią koronawirusa. Cena ropy znajduje się więc pod presją rosnącej podaży ze względu na brak porozumienia naftowego oraz spadającego popytu przez koronawirusa. To z tego powodu przełożenie spotkania OPEC+ z 6 na 9 kwietnia przyniosło spadek wartości baryłki przez weekend o około dolara.
Opóźnienie spotkania, na którym miało dojść do wprowadzenia nowych cięć wydobycia w grupie producentów ropy z kartelu OPEC i dwunastu spoza niego, w tym Rosji. Rozważany był udział producentów z grupy G20, na czele z USA. Jednak spory między Arabią Saudyjską, największym producentem OPEC, i Rosją, największym spoza kartelu w grupie OPEC+, doprowadziły do przełożenia spotkania na czwartek, 9 kwietnia.
Rosyjski prezydent Władimir Putin oskarżył Rijad o spowodowanie kryzysu cen ropy. Saudyjczycy przypomnieli, że to rosyjski minister energetyki pierwszy ogłosił porażkę porozumienia naftowego i możliwość wydobycia ropy bez ograniczeń. Porozumienie ograniczało wydobycie o 1,7 mln baryłek dziennie, a Arabia Saudyjska dołożyła do tego dobrowolne cięcia o 400 tysięcy. Prezydent USA Donald Trump zasugerował, że nowe cięcia mogłyby sięgać 10 mln baryłek dziennie. Potwierdził to Władimir Putin Międzynarodowa Agencja Energii ostrzega, że nawet po takich cięciach pandemia koronawirusa może doprowadzić do nadpodaży o 15 mln baryłek dziennie. Wciąż nie wiadomo, czy największy producent spoza OPEC+, czyli USA, weźmie udział w spotkaniu 9 kwietnia.
Ropa Brent kosztowała w poniedziałek, 6 kwietnia, o godz. 6.00 czasu polskiego 33,26 doilarów za baryłkę i zanotowała spadek wartości o ponad dolara. WTI kosztowała 27,21 dolarów, a spadek jej wartości wyniósł także ponad dolara.
(…)
Cała analiza tutaj.
fot. Pixabay License
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!