Dziś w Krakowie ma dziś ruszyć proces trzech Polaków oskarżonych o zorganizowanie i przeprowadzenie lutym 2018 r. ataku na budynek Towarzystwa Węgierskiej Kultury Zakarpacia w Użhorodzie na Ukrainie, poinformował portal TVP.INFO. Z zeznań podejrzanych wynika, że za zleceniem akcji Polakom stał niemiecki dziennikarz. Mężczyzna ten jednak w śledztwie nie był przesłuchiwany.
Według prokuratury i ABW działania trzech Polaków miały charakter terrorystyczny. Oskarżeni mężczyźni to 28-letni Michał P., 22-letni Adrian M. i 26-letni Tomasz Sz. Mieli dostać za podpalenie po 1000 zł. Głównym oskarżonym jest Michał P., mający wyższe wykształcenie specjalista ds. bezpieczeństwa. Według śledczych miał on powiązania z organizacją prorosyjską Falanga i prorosyjską partią Zmiana, której lider Mateusz P. odpowiada przed sądem za współpracę z chińskim i rosyjskim wywiadem.
Pierwszy z mężczyzn, powiązany z organizacją Falanga miał zlecić podpalenie węgierskiego domu kultury, dwóm pozostałym oskarżonym. Przekonał ich, że atak ma na celu skompromitowanie „ukraińskich banderowców”. W rzeczywistości prowokacja miała doprowadzić do pogorszenia stosunków ukraińsko-węgierskich. Śledztwem i procesem interesują się media zagraniczne, zwłaszcza niemieckie. Wszystko za sprawą informacji podanej przez jednego z oskarżonych, że na pomysł podpalenia „domu węgierskiego” miał wpaść niemiecki dziennikarz. Jego nazwisko pojawia się w akcie oskarżenia, wysłanym do sądu przez Mazowiecki Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej. Ów dziennikarz pojawiał się m.in. na terytorium Ukrainy zajętej przez prorosyjskie bojówki.
Z wyjaśnień oskarżonych wynika, że człowiek ten miał się spotkać z Michałem P. w Berlinie i tam przekazał mu 1000 euro. Portal tvp.info ustalił, że polscy śledczy nie przeprowadzili z niemieckim dziennikarzem żadnych czynności śledczych. Nie zwracali się też w jego sprawie o pomoc prawną do Niemiec. Pytani o to czy zamierzają przedstawić dziennikarzowi zarzuty, prokuratorzy odmawiają komentarzy.
oprac. BA TVP.INFO
2 komentarzy
tagore
14 stycznia 2019 o 16:13Środowisko neofaszystów w Niemczech jest zinfiltrowane przez służby. Wygląda na to ,że
ten „dziennikarz” działał w ramach swoich obowiązków służbowych. Być może chodziło o
pogorszenie stosunków pomiędzy Polską i Węgrami co pasowało by Berlinowi.
Kazimierz S
17 stycznia 2019 o 20:45Może to być. Ale może też być to prowokacja służb Kijowa.
Choćby dlatego, że ów niemiecki „dziennikarz”, może rzeczywiście nic nie wie. Dlaczegóż to nie chcą go przesłuchać? – ani oskarżyciel, ani obrona? Zamiast tego mamy od razu ocenę, werdykt prawie, samego ministra Klimkina na temat owego „dziennikarza”. Jest też więcej nie wiadomych, wskazujących o nad wyraz wyjątkowo dużej znajomości szczegółów sprawy przez Ukrainę.