Katedra Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny i św. Stanisława w Mohylewie. Jesienią 2016 roku miejscowy wikariusz, pod pretekstem przyciągnięcia do kościoła większej liczby wiernych uznał, że należy wprowadzić liturgię w języku rosyjskim (rzekomo uległ prośbom miejscowych rosyjskich katolików). Na popołudniową mszę o godzinie 17.00 miały ściągać tłumy.
Przypomnijmy, że w kościołach katolickich na Białorusi liturgia odprawiana jest w języku białoruskim bądź polskim.
Ale w niedzielę, 23 lipca, mszy po rosyjsku w kościele w Mohylewie już nie było. Dlaczego?
„U nas za msze świętą w języku rosyjskim odpowiadał ksiądz Wadim. Teraz został przeniesiony na Grodzieńszczyznę, – powiedział „Naszej Niwie” ojciec Witalij Drozdowski. – A ja o 15.00 w Bełyniczach odprawiam, także nie zdążyłbym”.
– Czy eksperyment z wprowadzeniem języka rosyjskiego do liturgii można uznać za sukces?
„Ludzi przychodziło niewielu, 10- 15 osób – góra. Nie powiedziałbym, że przybyło nam parafian”, – bez żalu mówi ksiądz Witalij Drozdowski.
Pozostaje mieć nadzieję, że przeniesiony na Grodzieńszczyznę ksiądz Wadim powstrzyma się od pomysłów rusyfikacji kościoła.
Jak pisze na swoim profilu na Facebooku Andrzej Poczobut, Katedra Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny i św. Stanisława w Mohylewie była świadkiem tragicznych losów katolików w ZSRR. Wszyscy jej proboszczowie byli represjonowani w czasach komunizmu. Najpierw bohaterski ks. Eugeniusz Światopełk -Mirski.
2.03.1918 został aresztowany i uwięziony w Mohylewie z rozkazu rządzących miastem trzech komisarzy ludowych: Aronowa, Goldmana i Goldberga. Zarzucono mu działalność kontrrewolucyjną, sprzyjanie wojskom polskim, przynależność do POW oraz ukrywanie żołnierzy polskich. Główny komisarz ludowy Mohylewa, Goldman, nakazał 28.03.1918 postawienie go przed trybunałem rewolucyjnym, który odczytał mu wyrok śmierci.
W sali trybunału tłum miejscowych ludzi stanął w jego obronie, żądając uwolnienia. W odpowiedzi żołnierze bolszewiccy zaczęli strzelać do tłumu, zabijając kilka osób, w tym dwie młode Polki, i raniąc innych. Ksiądz i dwaj chłopcy, Polacy (jeden o nazwisku Alfons Pruski), zostali wywleczeni przez żołnierzy bolszewickich na peryferie miasta i po kilkugodzinnych torturach zamordowani.
Wg powtarzanych do dziś przez katolików w Mohylewie relacji, w czasie tortur bolszewicy zażądali od ks. Mirskiego, by oświadczył, że nie wierzy w Boga lub że Boga nie ma, co ten odrzucił ze słowami: Ciało możecie zabić, lecz ducha nie zabijecie. Na drugi dzień znaleziono porzucone zwłoki ks. Mirskiego. Miał 5 ran postrzałowych, 4 pchnięcia bagnetem, rozbitą głowę i połamane ręce. Ludność miejscowa chciała urządzić mu pogrzeb, na co władze bolszewickie nie zezwoliły. Po długich staraniach komisarza ds. polskich, Trzewiczka, i woźnego Truchela udało się otrzymać pozwolenie na uprzątnięcie ciała i pochowanie go bez pogrzebu na miejscu śmierci. Po wkroczeniu do Mohylewa wojsk polskich gen. Józefa Dowbór-Muśnickiego ekshumowano zwłoki i odbył się uroczysty pogrzeb na cmentarzu katolickim, z udziałem wojska oraz tysięcy mieszkańców miasta.
Jego następców również czekał ciężki los. Ks. Józef Białohłowy był proboszczem w latach 1918-1926. Zabito go w 1928 roku na Łubiance, gdzie przewieziono go z Sołówe. Podobno został zamęczony w trakcie przesłuchania.
Jego następca w latach 1928 -1937 został ks. Piotr Awgło. Był on kilkakrotnie aresztowany i szykanowany przez sowiecką bezpiekę. W przekazanym tajną drogą dramatycznym liście do arcybiskupa Warszawskiego Aleksandra Krakowskiego pisał:
Kościoły zamykano przy użyciu siły, lub drogą kłamstwa i podstępu, albo też za niezapłacenie podatków. […] Jak to się odbywło? Wdarło się do mieszkania żony stróża czterech komunistów, zabrali klucze, a potem komuniści i komsomolcy trzy dni zdejmowali dzwony, rozbijali dzwonnice, nawet umarłych szabrowali. […] Duchownym lub pobożnym katolikom nie dają nawet kartek na chleb, a na tych, co biorą na mieszkanie księdza, nakładają podatki. (…) Cmentarze są zbezczeszczone, krzyże połamane, pomniki w rozsypce, krucyfiksy powyrywane, trumny wykopane w poszukiwaniu złotej obrączki lub krzyżyka. […] W szkole znęcają się nad dziećmi katolickimi, piszą o nich w gazetach szkolnych, a za to, że chodzą do spowiedzi i do kościoła, wyrzucają je ze szkoły, jako nie nadający się element. Nauczyciele zrywają dzieciom krzyżyki i medaliki. W Wielki Piątek, Wielką Sobotę i na Wielkanoc zmuszają dzieci do udziału w publicznych tańcach, do bluźnierstwa i spożywania mięsa. […] Cała ich wina kułaków polega na tym, że są katolikami. A u nas, jak tylko katolik, to i Polak. (…) Jednym słowem nasz los jest straszny. Jesteśmy skazani na to, żeby być bandytami lub umierać śmiercią męczeńską. Kiedy ktoś tam uderzy w twarz Żyda lub bandytę komunistę, to wtedy cały świat podnosi krzyk. I uczeni, i Liga Narodów, i Liga Praw Człowieka. A kiedy u nas wysyłają setki tysięcy niewinnych ludzi na pewną śmierć w strasznych męczarniach, to tego nikt nie widzi i nie słyszy, jedynie Ojciec św. wspomniał o nas w swoich modlitwach. Za cara było wiele aresztowanych, a teraz jest ich tysiąc razy więcej. A ile w GPU narzędzi tortur: karcery zalane wodą z wapnem, koszule z drutu kolczastego, knuty żelazne i wiele innych. Jednak najbardziej ulubioną torturą władzy sowieckiej jest łamanie rąk między drzwiami. […] Jest u nas nie gorzej niż było za Nerona, […]. Tylko że kiedyś dokonywali cudów, a teraz ich nie ma. Bóg poddaje nas większym próbom niż pierwszych chrześcijan, ponieważ my przeżywamy nie tylko fizyczne męczarnie, ale i tortury moralne.
W 1937 roku przyszli po ks. Awgło. Został oskarżony o przywództwo POW i razem z grupą księży rozstrzelany w mińskim więzieniu NKWD.
Po likwidacji proboszcza kościół został przekształcony w archiwum NKWD.
Po wojnie krótko proboszczem był legendarny polski ksiądz Mieczysław Małynicz-Malicki – ostatni katolicki duszpasterz na wschodniej Białorusi. Skierował go tam w 1944 roku arcybiskup Romuald Jabłrzykowski. Ks. Małynicz-Malicki również został aresztowany…
Świątynia została zwrócona kościołowi dopiero w 1990 roku.
Kresy24.pl/nn.by/ facebook.com/AB
8 komentarzy
Tomek
25 lipca 2017 o 19:28Świętopełk – Mirski a nie „Mirskim”. To zresztą w ogóle barwna rodzina.
A poza tym msze po rosyjsku na Białorusi są odprawiane są w kościołach katolickich także gdzie indziej.
Czy jest to rusyfikacja? Sprawa jest bardzo złożona i absolutną nieprawdą jest twierdzenie, że używanie języka rosyjskiego oznacza wyrzeczenie się białoruskości czy popieranie bredni w stylu „russkiego miru”.
Kazimierz S
25 lipca 2017 o 20:50Piękna Katedra. Kiedyś to była największa terytorialnie metropolia katolicka na świecie. W tygodniu są Msze Św. poranna (j.polski) i wieczorna (j.białoruski). Na poranną przychodzi kilka osób – zdarza się, że jest więcej duchownych niż świeckich. Ogólnie w Mohylewie społeczność katolicka – mimo że biedna, w niektórych parafiach wystrój nad wyraz ubogi – jest baaardzo radosna, nie tylko w porównaniu do Wołynia (gdzie ludzie strasznie się wciąż boją), ale i do Grodzieńszczyzny.
Tadeusz
25 lipca 2017 o 21:14Nie będąc politycznie poprawnym powiem tak, że Żydzi
mordowali polskich kszięży i Polaków w imieniu chaseł i idei bolszewickich.
Lech
26 lipca 2017 o 08:04A co wspólnego z Kościołem ma lewicowiec Andrzej Poczobut? Kościół modli się w językach jakich chce od czasów Vaticano II.
Józef
26 lipca 2017 o 10:43Liczy się wiara, a nie język. Każdy ma prawo zwracać się do Boga we własnym języku.
józef III
17 lutego 2019 o 15:49Szczęść Boże rodakom z Mohylewa !
józef III
17 lutego 2019 o 15:49„rosyjscy katolicy” a cóż to za wynalazek !?
servusDei
20 lutego 2021 o 19:22W Rosji jest wielu katolikow, z ktorych wielu to Rosjanie.