Grodzieński Urząd Celny wnioskował o przesłuchanie chronionego immunitetem konsula generalnego RP w Grodnie w rozpoczętym dzisiaj procesie o rzekomy przemyt żywności przeciwko kapitan Weronice Sebastianowicz, prezes Stowarzyszenia Żołnierzy AK na Białorusi . Sąd wniosek oddalił, powołując się na brak uprawnień.
W rozpoczętym dzisiaj w Grodnie procesie przeciwko 83-letniej kapitan Weronice Sebastianowicz ps. „Różyczka”, prezes Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej przy Związku Polaków na Białorusi, o współudział w organizacji kanału przemytu żywności z Polski na Białoruś została ogłoszona przerwa do piątku 20 czerwca.
W toku dzisiejszego posiedzenia sąd przesłuchał kilku świadków: funkcjonariusza Urzędu Celnego w Grodnie, który 2 kwietnia dokonywał konfiskaty paczek z żywnością w domu Weroniki Sebastianowicz w Skidlu, dwóch świadków tej czynności, jednego z sąsiadów oskarżonej oraz kierowcy Konsulatu Generalnego RP w Grodnie, który do domu pani kapitan paczki z żywnością dostarczył.
Z zeznań przesłuchanych świadków wynika, iż nie ma pewności, jeśli chodzi o los i jakość, a więc także wartość, skonfiskowanej 2 kwietnia żywności. Urząd Celny w Grodnie twierdzi, bowiem, iż część skonfiskowanych produktów miała przekroczony termin przydatności do spożycia. – Czy pani chciała rozdawać ludziom przeterminowaną żywność? – zapytała Weronikę Sebastianowicz sędzia Tatiana Giergiel. – Nie prawda, że produkty były przeterminowane. Niektóre miały termin spożycia do końca tego roku, a niektóre do końca roku 2015, a nawet 2016 roku – odparła zarzut prezes Stowarzyszenia ŻAK, tłumacząc, iż produkty zostały zebrane przez mieszkańców Polski w tym roku w ramach wielkanocnej akcji charytatywnej, mającej na celu wsparcie mieszkających na Białorusi w trudnych warunkach i potrzebujących pomocy kombatantów Armii Krajowej i ich rodzin.
Faktu należytego zabezpieczenia i opieczętowania skonfiskowanej żywności nie potrafili w sądzie jednoznacznie potwierdzić ani, przesłuchiwany przez obrończynię kombatantki AK Julię Jurgielewicz, celnik, ani inni świadkowie. Wiadomo tylko, że znalezione w domu Weroniki Sebastianowicz paczki zostały rozpakowane, wyjęte z nich produkty posortowane wedle rodzajów, złożone do pudeł i wywiezione z domu Weroniki Sebastianowicz samochodem Urzędu Celnego.
Poza prawidłowością procedury konfiskaty paczek, w sądzie próbowano ustalić, w jaki sposób i w jakim stopniu oskarżona była zaangażowana w proceder przemytu żywności z Polski na Białoruś. W tej kwestii sędzia oraz reprezentujący w sądzie Urząd Celny inspektor wydziału dochodzeń Wadim Dmitrijew bardzo szczegółowo przesłuchali kierowcę w Konsulacie Generalnym RP w Grodnie, który 2 kwietnia dostarczył pojazdem konsularnym świąteczne paczki z żywnością do Skidla, do domu Weroniki Sebastianowicz. Odpowiadając na niektóre pytania, świadek zasłaniał się tym, że nie może ujawniać szczegółów, dotyczących pełnienia obowiązków służbowych w zagranicznej placówce dyplomatycznej. Sąd konfrontował zeznania kierowcy z danymi z kamer wideo, rejestrującymi czas przekraczania przez niego autem konsularnym przejścia granicznego między Polską, a Białorusią w dniu, w którym miał nastąpić przemyt paczek z żywnością dla kombatantów Armii Krajowej.
W wyniku szczegółowych dociekań sędzia pogubił się jednak w materiałach sprawy, gdyż różne dokumenty, dostarczone do sądu przez Urząd Celny, poświadczające rzekome przewożenie transportem konsularnym paczek z żywnością przez granicę, wskazywały na różne daty.
Wobec rozbieżności w datach, sędzia Tatiana Giergiel zdecydowała zażądać od celników dostarczenia danych z wideo monitoringu przejścia granicznego po stronie białoruskiej za okres kilku dni. Sędzia zdecydowała się też wezwać dodatkowo na świadka celnika, którego zeznania chciałaby skonfrontować z zeznaniami kierowcy konsulatu i który miałby poświadczyć, iż procedury konfiskaty paczek w domu Weroniki Sebastianowicz dokonano zgodnie z przepisami.
Obawiający się najwyraźniej tego, że zarzut postawiony prezes Stowarzyszenia ŻAK o jej współudział w organizacji kanału przemytu paczek z żywnością z Polski na Białoruś okaże się mało przekonujący dla sądu inspektor Wadim Dmitrijew wnioskował o przesłuchanie w procesie w charakterze świadka konsula generalnego RP w Grodnie Andrzeja Chodkiewicza. Zdaniem reprezentanta Urzędu Celnego polski dyplomata mógłby opowiedzieć, jakie polecenia wydawał pracującemu w kierowanej przez niego placówce kierowcy. Sędzia oddaliła wniosek, powołując się na to, iż polski konsul jest chroniony immunitetem dyplomatycznym i nie może zostać wezwany na świadka. Sam Andrzej Chodkiewicz ocenił, iż kierowca kierowanej przez niego placówki zeznawał w sądzie rozsądnie i w stopniu dopuszczalnie wyczerpującym zadowolił ciekawość sądu.
Termin kolejnego posiedzenia w procesie przeciwko Weronice Sebastianowicz sąd wyznaczył na najbliższy piątek 20 czerwca na godzinę 12.00.
– Może sztucznie rozciągają w czasie ten proces, żeby niektórym ze skonfiskowanych produktów rzeczywiście skończył się termin ważności? – zastanawiała się po zakończeniu posiedzenia sądu Weronika Sebastianowicz. Pani kapitan nie ma złudzeń co do tego, iż skonfiskowane paczki da się odzyskać. Obawia się jednak o swoje dobre imię, gdyż zarzucono jej, iż mogłaby rozdawać potrzebującym kolegom ze Stowarzyszenia ŻAK zepsute produkty.
Przypomnijmy, iż Urząd Celny w Grodnie 2 kwietnia skonfiskował w domu Weroniki Sebastianowicz w Skidlu około 70 paczek z podstawowymi produktami, jak: mąka, cukier, kaszy, czekolada, kawa, herbata, olej roślinny i temu podobne. Żywność ta została zebrana w ramach wielkanocnej akcji charytatywnej „Rodacy Bohaterom”, organizowanej od kilku lat dwa razy do roku na Wielkanoc i Boże Narodzenie przez wrocławskie Stowarzyszenie ODRA-NIEMEN w celu niesienia pomocy potrzebującym, żyjącym na Kresach – w tym na Białorusi, żołnierzom Armii Krajowej i ich rodzinom.
Postawienie przed sądem Weroniki Sebastianowicz za rzekomą koordynację przemytu tych paczek na Białoruś jest zdaniem niej samej przejawem niechęci państwa białoruskiego do Armii Krajowej, której żołnierze nie mają na Białorusi statusu weteranów drugiej wojny światowej, nie otrzymują z tego tytułu żadnej pomocy, a przez propagandę oficjalną nazywani są bandytami.
Weronice Sebastianowicz za rzekomo popełnione wykroczenie administracyjne grozi kara grzywny równowartości do 1400 złotych.
Znadniemna.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!