Po zakończeniu VII Polsko-Ukraińskich Spotkań w Jaremczu, część spośród uczestników dokonała wizytacji odbudowywanego dawnego polskiego obserwatorium astronomicznego na górze Pop Iwan w Czarnohorze, noszącego niegdyś imię marszałka
Józefa Piłsudskiego. O sprawie tzw. Białego Słonia, taką bowiem nazwę nosi wśród miejscowych budynek byłego obserwatorium, pisaliśmy wielokrotnie na łamach Kuriera Galicyjskiego. Obiekt jest odbudowywany dzięki inicjatywie Uniwersytetu Przykarpackiego i Uniwersytetu Warszawskiego, dawnego właściciela obiektu.
Odbudowę obserwatorium finansuje m.in. polskie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Ambasada RP w Kijowie. Nie sposób też nie wymienić tu dwóch nazwisk: Jana Malickiego, dyrektora Studium Europy Wschodniej UW oraz Ihora Cependy, rektora Uniwersytetu Przykarpackiego w Iwano-Frankiwsku (d. Stanisławowie). Bez ich zaangażowania nigdy nie doszłoby do realizacji tych planów. Celem wizytacji kilkunastoosobowej grupy, złożonej z ekspertów zajmujących się problemem odbudowy obiektu oraz obecnych na Spotkaniach przedstawicieli korpusu dyplomatycznego Polski i Ukrainy, była ocena wykonanych w tym roku prac. Poniżej zamieszczamy wypowiedzi niektórych spośród jej uczestników.
HENRYK LITWIN, ambasador RP w Kijowie:
Jestem pierwszy raz na Pop Iwanie. Po raz pierwszy widzę to obserwatorium, o którym dużo słyszałem. Jan Malicki jest niezwykle aktywnym uczestnikiem dialogu polsko-ukraińskiego od wielu lat. Właśnie on mi opowiadał o tym pomyśle. I przyznam się, że przekonał mnie, że to jest potrzebne. To się może nawet wydawać troszkę fanaberią. Mogłoby się wydawać: po co nam to wszystko, po co wydawać pieniądze na tego typu inicjatywy? Ale wartością tego pomysłu jest to, że robimy to wspólnie – Uniwersytet Warszawski z Uniwersytetem Przykarpackim w Iwano-Frankiwsku (dawnym Stanisławowie). Robią to z wielką pasją, z wielkim zaangażowaniem, obudowują ten pomysł mnóstwem innych ciekawych imprez i spotkań i to ma po prostu olbrzymią wartość. Zmarnowanie tego potencjału współpracy, wyhamowanie tej energii kooperacji byłoby po prostu wielkim grzechem i wielką stratą.
Jeżeli coś polsko-ukraińskiego daje takie owoce, jeżeli wieloletnia praca prowadzi do takich pomysłów, które mogą być realizowane, no to trzeba to po prostu wspierać, bo to ma wielkie znaczenie dla nas wszystkich. Jakie jest wzajemne znaczenie naszych krajów dla siebie, to myślę że po tych dwudziestu trzech latach nie trzeba nikogo specjalnie przekonywać. I dlatego właśnie każda taka inicjatywa ma znaczenie. Jeżeli się rozwija, generuje nowe pomysły, to należy się temu wsparcie. Jeżeli ktoś ma wątpliwości to niech tu przyjedzie, niech popatrzy na świat z góry Pop Iwan i się przekona, że takie rzeczy naprawdę warto robić.
JAN MALICKI, dyrektor Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego:
Pierwszy dokument o obserwatorium, który przeczytałem to był raport polskich ekspertów, którzy zostali wysłani w połowie lat 90. Pisali, że tu w środku jest niebezpiecznie, że belki mogą spaść. Wtedy odniosłem wrażenie, że to jest jakaś ruina, coś rozpadającego się. Kiedy w 2007 roku przyjechałem tu pierwszy raz to zobaczyłem nie ruinę, a coś w rodzaju potężnego średniowiecznego zamczyska o którym nie można powiedzieć, że jest w jakiejkolwiek ruinie. Odwrotnie jest ciągle potęgą. Zrobiło to na mnie ogromne wrażenie.
Cały ten mit ze zbudowaniem tu ogromnego budynku, wbrew wszelkim przeciwnościom, na wielkiej górze, na granicy jest tak ogromnie poruszający, że mimo upływu siedemdziesięciu lat poruszyło to również mnie. Ku mojemu zdziwieniu jest szansa przywrócenia obserwatorium meteorologicznego, jak również przywrócenia w pewnym zakresie obserwatorium astronomicznego. Chcemy dać możliwość studentom różnych kierunków z astronomii, meteorologii, geologii, botaniki robić tutaj praktyki terenowe. Chcemy również zrobić coś w rodzaju pracowni badawczej. Będzie kilka pomieszczeń, w których badacze w tych wymienionych kierunkach będą mieli dach nad głową i będą tutaj pracowali.
Również w planach jest stworzenie akademickiego schroniska górskiego. Nie będzie tu dużo miejsc, a jednak chcemy aby studenci przyjeżdżali tutaj na kilka dni. Także w dawnym skrzydle gospodarczym, przedwojennego obserwatorium astronomicznego umiejscowiona zostanie polsko-ukraińska stanica ratownictwa górskiego. Jedyną instytucją, która regularnie finansuje odbudowę obserwatorium jest Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP. W tym roku włączyła się placówka dyplomatyczna – Ambasada RP w Kijowie. Czyli kwestia jest tylko w pieniądzach. Gdyby się udało zdobyć więcej kosztów, to dokończylibyśmy obserwatorium astronomiczne na górze Pop Iwan dwa razy szybciej.
WIACZESŁAW WOJNAROWSKI, przedstawiciel MSZ Ukrainy we Lwowie:
Tak się szczęśliwie złożyło w moim życiu, że powracam tu po wielu latach. Przed 25 laty jako student przyszedłem tu z grupą turystyczną. Zobaczyłem to obserwatorium na Pop Iwanie i byłem po prostu przerażony. Serce bolało, że taki atrakcyjny obiekt, był w tym czasie tak zaniedbany. Minęło tyle lat i teraz jestem szczęśliwy, że dzięki panom Ihorowi Cependzie i Janowi Malickiemu ten projekt jest realizowany. Znów wracam tutaj i teraz moje serce śpiewa, bo widzę ile ciężkiej pracy wykonano w krótkim czasie. Myślę, że ten obiekt ma duże perspektywy.
IHOR CEPENDA, rektor Uniwersytetu Przykarpackiego:
Uważam, że to co zostało zrobione i co jeszcze będzie zrobione z inicjatywy Uniwersytetu Przykarpackiego i Uniwersytetu Warszawskiego przy wielkim wsparciu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, ambasad Rzeczypospolitej Polskiej i Ukrainy i społeczności w ogóle, jest wielkim osiągnięciem. To co dziś się tu robi jest inicjatywą społeczną. Nie chodzi tylko o to, że będzie to bardzo potężny obiekt naukowy, badawczy. Będzie to miejsce spotkań i dialogu. To jest to do czego wszyscy dążymy. Jeżeli dwa narody będą miały tę platformę, na której dojdą do porozumienia – wówczas będzie to jak najlepsze miejsce do porozumienia na najwyższym poziomie. Teraz możemy mówić już nie o setkach ludzi zaangażowanych w ten projekt, ale o tysiącach. Dziś rozmawialiśmy o tym, że wolontariusze ze wschodniej Ukrainy, z Polski chcą łączyć się razem i wspólnie odbudowywać to obserwatorium.
Chodzi o studentów dwóch uniwersytetów. Ten projekt ma kilka ważnych elementów. Przede wszystkim naukowe inicjatywy powinny działać na rzecz rozwoju regionu, rola uniwersytetu nie dotyczy wyłącznie dydaktyki czy nauki. Rola uniwersytetu polega również we wpływie na rozwój regionu. Huculszczyzna zasłużyła sobie na ponowne odrodzenie, nie tylko związane z obserwatorium na Pop Iwanie, ale odrodzenie tych elementów, które łączą ludność, zamieszkałą w górskich regionach. Dlatego chcemy połączyć tu doświadczenia Polski, Rumunii, Słowacji, Szwajcarii. Chodzi o to, aby te tysiącletnie doświadczenia powróciły na Huculszczyznę. Jest wiele elementów, które mogą być tego początkiem. Wszystkie kraje rozwijają się, zaczynając od małych ojczyzn ku wielkiej. Każdy człowiek powinien zrozumieć, że powinien pracować dla swojej miejscowości, ta z kolei zacznie pracować dla powiatu, ten – dla obwodu, a obwód pracuje na całe państwo.
To co dziś rozpoczynamy, skierowane jest na odnowienie tej świadomości w ludziach, że wszystko w regionie zaczyna się właśnie od nich. Jedynie Ukraina nie jest w Euroregionie Karpaty członkiem Unii Europejskiej. Chociaż w tym regionie zajmuje największą powierzchnię. A przecież Karpaty to są płuca Europy. Europa powinna zrozumieć, że Ukraina też jest napędem energetycznym dla niej. Środek Europy leży na Ukrainie i wiele zależy od tego jak potoczą się procesy w tym kraju, dla Unii Europejskiej i dla innych państw, które nas otaczają.
WOŁODYMYR CZERNECKI, szef Państwowej Służby ds. Sytuacji Nadzwyczajnych w obwodzie iwanofrankiwskim:
Obecnie turystów na Przykarpaciu, szczególnie w okolicy Werchowyny jest coraz więcej. Między innymi są to uczestnicy pieszych wycieczek w Czarnohorze. Tam właśnie położony jest Pop Iwan i Howerla i ta trasa jest najbardziej atrakcyjna. Wiąże się to ze wzmożonymi akcjami okazywania pomocy turystom, którzy za- błądzili w górach, spotkało ich jakieś nieszczęście i wymagają natychmia- stowej pomocy. Placówka naszej służby znajduje się w Werchowynie (dawne Żabie – red.) i dotarcie do grzbietu Czarnohory zajmuje około czterech godzin.
Istnieje pojęcie „złotej godziny”, tzn. okazanie pomocy jak najszybciej, wtedy ofiara jest najmniej poszkodowana. Otwarcie placówki ratowniczej na górze Pop Iwan pozwoli kilka razy skrócić czas dotarcia do wypadku. W chwili obecnej współpracujemy ze służbami ratowniczymi z Polski. Z GOPR-owcami z Polski mieliśmy kil- ka spotkań, podczas których dzielili się z nami swoim doświadczeniem. W następnym tygodniu grupa na- szych ratowników jedzie do woj. podkarpackiego, aby tam zapoznać się z ratownictwem górskim w Polsce, jak tam zorganizowana jest służba GOPR, jakimi środkami ratowniczymi i transportowymi dysponują. Wiemy, że w Polsce GOPR jest organizacją społeczną, nasza służ- ba jest organizacja państwową. W związku z tym nasze akcje ratownicze prowadzimy nie tylko w górach, ale i na wodzie, na terenie obiektów chemicznych i prowadzimy prace pirotechniczne – całe spektrum prac ratowniczych podczas sytuacji nadzwyczajnych.
kurier galicyjski/ 30 września–16 października 2014 nr 18 (214)
5 komentarzy
tagore
2 listopada 2014 o 16:49Wydano sporo publicznych pieniędzy ,czy Uniwersytet Warszawski jest choćby częściowym właścicielem
obiektu?
Łzy Matki
8 stycznia 2015 o 00:35Byłem tam w tym roku – lato 2014- wewnątrz jeden wielki śmietnik. Na ścianie zewnętrznej wymalowana wielka swastyka a pod nią napis „sława Ukrainie”. Na jednej z wież powiewa flaga banderowska i ukraińska.
Dużo „prawego sektora” – nie czułem się bezpiecznie…
ltp
12 kwietnia 2015 o 15:31Biedactwo
franko
26 czerwca 2015 o 06:30…łajdactwo
Japa
18 maja 2017 o 22:35Czy to nie tam „zaginął” , onego czasu, Andrzej Gwiazda? Czy znajdą się świadkowie z kim dawał czadu?
Swoją drogą to miejsce było zasyfione i okradzione. W szczególności z miedzianej blachy na kopule. Za Sojuza jeszcze była. Potem rozpoczął się okres Samostijnoj Ukrainy, to coś w rodzaju: armi wyzwolenia od wszelkiego mienia.