W trakcie i po wizycie Aleksandra Łukaszenki w Turcji, rosyjskie gazety oskarżyły białoruskiego prezydenta o czerpanie korzyści z konfliktów Rosji z innymi krajami.
Artykuł na stronie „Dieławoj Gaziety” rozpoczyna się od akapitu:
„Człowiek, który według Władimira Putina zadał cios w plecy Rosji, jest teraz wyczekiwanym partnerem dla najbliższego sojusznika Moskwy – Aleksandra Łukaszenki”.
„Nadszedł czas, bez intensyfikować współpracę” – oświadczył prezydent Białorusi podczas rozmowy ze swoim tureckim kolegą Erdoganem. Mińsk chce wykorzystać ochłodzenie relacji na linii Rosja – Turcja z korzyścią dla siebie. Czy mu się to uda?”
Dalej autor materiału piszę o istotnych sferach współpracy ekonomicznej Białorusi i Turcji i cytuje inne stwierdzenia Łukaszenki, które padły w Stambule.
„Ze strony Mińska nie jest to pierwsza próba zbliżenia z Ankarą po tym jak popsuły się relacji Turcji i Rosji”, – podkreśla autor artykułu. Innymi przykładami nawiązania bliższych relacji, była inicjatywa Białoruskiej Akademii Nauk nawiązania współpracy naukowej z tureckimi naukowcami”.
„Oficjalny Mińsk powstrzymał się od wsparcia Rosji w konflikcie z Turcją i uznał, że wykorzysta ten konflikt z korzyścią dla siebie. Czy mu się to uda? – zastanawia się gazeta „Vzgliad”.
Autor artykułu stwierdza, że wysiłki na rzecz zwiększenia współpracy między Mińskiem a Ankarą w ostatnich latach kończyły się fiaskiem, a dywersyfikacja białoruskiego handlu z tradycyjnego rynku – Rosji i krajów Unii Celnej będzie trudna do osiągnięcia.
– Jedynie na co może liczyć Mińsk, – to spróbować zarobić na ochłodzeniu relacji Rosji i Turcji, wykorzystując swoje położenie geograficzne. Białoruś może się postarać o dywidendy wynikające z zakazu i ograniczenia przez Rosję wwozu tureckich towarów, pracy tureckich budowlańców, no i na stracie przez Ankarę rosyjskich turystów.
Eksperci, zapytani przez internetowe wydanie gazety doszli do wniosku, że plany pozyskania części rosyjsko – tureckiego handlu, inwestycji i turystyki nie przyniosą skutku ze względu na zbyt nikłe możliwości białoruskiej gospodarki.
Autor artykułu przypomina, jak Białoruś stała się „spożywczym rajem” po wprowadzenia przez Moskwę kontrsankcji wobec krajów Zachodu.
Mińsk określany jest mianem głównego beneficjenta wojny na sankcje. Taki właśnie scenariusz współpracy Białorusi i Turcji uważany jest za najbardziej realistyczny.
Od podobnego założeniem zaczyna się również artykuł na stronie internetowej agencji RIA Novosti.
„Nie jest tajemnicą, że Białoruś zyskała spore bonusy na wojnie na sankcje między Rosją a UE, dzięki reeksportowi towarów europejskich. Teraz, na tle ochłodzenia stosunków rosyjsko-tureckich, białoruski przywódca postanowił rozwijać stosunki z Ankarą.
W artykule tym również cytowane są słowa Łukaszenki wypowiedziane w Stambule, o resecie współpracy z Turcją.
Według wicedyrektora Ośrodka Studiów Ukraińskich i Białoruskich na Moskiewskim Uniwersytecie Humanistycznym, Bogdana Bezpalko, białoruski przywódca stara się czerpać korzyści z każdej relacji. Nie ogląda się przy tym ani na Federację Rosyjską, ani na Państwo Związkowe, ani na konkretne żądania wysuwane przez stronę rosyjską.
„W odniesieniu do oświadczeń złożonych w Turcji, myślę, że jest to demonstracja niezależności od Moskwy. To celowy, jasny przekaz, który miał być zauważony przez wszystkich – i na Zachodzie i na Białorusi, a w Moskwie”- powiedział Bezpalko agencji RIA Novosti.
Profesor MGIMO Kirył Koktysz tłumaczy sens wizyty Łukaszenki w Stambule próbą rozwiązania problemów gospodarczych Białorusi.
Dalej autorzy artykułów przekonują, że Białoruś „tradycyjnie” już zyska na konfliktach Rosji z sąsiadami. choćby na ochłodzeniu relacji Moskwy z Unią Europejską i Ukrainą.
Kresy24.pl
1 komentarz
Tadeusz
15 kwietnia 2016 o 18:35To tylko taka gra. Putin i Łukaszenko to dwa bratanki. Tylko ślepcy tego nie widzą.