Nie milkną echa zatrzymania przez rosyjskie FSB „podejrzanych o przygotowanie zamachu na Aleksandra Łukaszenkę”. Sam białoruski przywódca zarzucił władzom Stanów Zjednoczonych zlecenie próby jego eliminacji. Waszyngton zaprzecza udziałowi w jakimkolwiek spisku.
Rosyjskie media forsują tezę, że Rosja będzie musiała ostro zareagować na agresywne plany Stanów Zjednoczonych w stosunku do najbliższego sojusznika
Przypomnijmy, w sobotę FSB poinformowało o zatrzymaniu w Moskwie białoruskiego prawnika Jurija Zienkowicza, posiadającego obywatelstwo Stanów Zjednoczonych oraz obywatela Białorusi, filologa Aleksandra Fiedutę, którzy mieli się spotkać w rosyjskiej stolicy z opozycyjnie nastawionymi generałami i wspólnie zaplanować „przewrót wojskowy na Białorusi”.
„Podczas spotkania, konspiratorzy powiedzieli „białoruskim generałom ”, że dla pomyślnej realizacji ich planu konieczna jest fizyczna eliminacja praktycznie całego najwyższego kierownictwa republiki” – podało FSB w komunikacie.
W wersji FSB, wojskowy zamach stanu przewidywał zajęcie radia i telewizji państwowej, budynków administarcji lojalnej wobec obecnego rządu w stolicy republiki. Zdaniem rosyjskich służb ostatecznym celem spiskowcow była zmiana ustroju konstytucyjnego Białorusi. Jednocześnie, jak podkreśliła FSB, Zienkowicz planował zostać „kuratorem” parlamentu i systemu prawnego, a Fieduta miał koordynować reformy polityczne i pracę ideologiczną w republice. Jako datę wojskowego puczu opozycjoniści wybrali dzień defilady zwycięstwa w Mińsku 9 maja.
Łukaszenka również poinformował o udaremnieniu zamachu na niego i jego dzieci. O próbę jego eliminacji oskarżył Stany Zjednoczone. Powiedział, że prezydent Rosji Władimir Putin zapytał wprost prezydenta USA Joe Bidena o incydent.
„Bulgotanie – i ani jednej odpowiedzi” – powiedział Łukaszenka o reakcji amerykańskiego przywódcy.
Łukaszenka oświadczył, że podjął w zwiazku z tym pewną decyzję, którą wkrótce ogłosi. Zapowiedział, że ma to być „jedna z najważniejszych decyzji w ciągu ćwierć wieku prezydentury”.
Białoruscy analitycy niezależni wskazują na absurdalność zarzutów Mińska i Moskwy.
Miński politolog Dmitrij Bolkuniec, który wcześniej wyjechał z Rosji w obawie przed porwaniem przez białoruskie służby specjalne uważa, że Łukaszenka ze względu na swoje fobie i lęki próbuje przedstawić się jako ofiara jakichś spisków, aby „przejść do bardziej radykalnych działań przeciwko przedstawicielom opozycji, dyskredytując ich”.
Zdaniem innego eksperta, Mikołaja Mieżewicza z Centrum Badań Baltyckich, gdyby nawet Mińskowi udało się dowieść, że USA (mimo zaprzeczenia Departamentu Stanu) planowały wspólnie z działaczami białoruskiej opozycji zamach na Aleksandra Łukaszenkę i jego synów, Mińsk nie wyciągnie żadnych konsekwencji wobec Waszyngtonu;
„Najprawdopodobniej kwestia ta stanie się pochodną stosunków rosyjsko-amerykańskich. A jeśli, powtarzam, zaangażowanie Amerykanów zostanie naprawdę udowodnione, to Moskwa będzie musiała ostro na to zareagować” – twierdzi gazeta Wzgliad.
Gazeta ocenia, że wspólne aresztowanie przez FSB i białoruskie KGB trzech rzekomych „zamachowców” to „błyskotliwa operacja, w której służby zadziałały jak jeden organizm”.
oprac. ba na podst. vz.ru
fot: belta.by
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!