Kolejne kraje każą mu odpłynąć jak najdalej, ale Rosjanie nie rezygnują.
„Statek – widmo” ze skrajnie niebezpiecznym wybuchowym ładunkiem z Rosji krąży po całej Europie, budząc przerażenie lokalnych władz, które żądają by natychmiast odpłynął. W ładowniach ma 20 tys. ton saletry amonowej – ponad 7 razy więcej, niż w 2020 roku eksplodowało w porcie w Bejrucie, powodując tam totalne spustoszenie w promieniu prawie 10 km.
Statek Ruby, formalnie pod banderą Malty, wiózł rosyjską saletrę amonową do Afryki. Wyszedł z portu w obwodzie murmańskim 22 sierpnia, ale wkrótce potem wpłynął na mieliznę i doznał uszkodzeń kadłuba, steru i śruby napędowej – informuje New York Times.
Od 6-ciu tygodni kapitan statku usiłuje zawinąć na remont do któregoś z portów Europy, ale kolejne kraje odmawiają, obawiając się eksplozji, której siła byłaby porównywalna z małą bombą atomową.
Władze Norwegii pozwoliły wprawdzie jednostce wpłynąć 1 września do portu w Tromsø, ale po wstępnych oględzinach przez specjalistów kazały cztery dni później odpłynąć na remont gdzie indziej, w asyście holownika.
Statek skierował się więc do litewskiego portu w Kłajpedzie, ale premier Litwy Ingrida Simonyte nie wyraziła zgody, by tam wpłynął. Holownik ze statkiem udał się więc na Maltę, ale miejscowe władze również odmówiły jego przyjęcia, zanim nie zostawi gdzieś ładunku, mimo że jednostka pływa pod maltańską banderą.
W tej sytuacji Ruby ponownie popłynął na północ, do Wielkiej Brytanii. Jednak gdy dotarł do jej wybrzeży Litwini ostrzegli Brytyjczyków, że statek jest „pływającą megabombą” i nie można wykluczyć, iż rosyjskie służby celowo dokonają na nim sabotażu, by spowodować potężną katastrofę na Wyspach Brytyjskich. W wyniku tego angielskie porty również obawiają się go przyjmować.
Przypomnijmy, że 4 sierpnia 2020 roku w portowym magazynie w Bejrucie doszło do eksplozji 2750 ton saletry amonowej wyładowanej ze statku należącego do rosyjskiego armatora z Cypru, który zbankrutował i odmawiał zabrania ładunku.
Wybuch zniszczył dużą część miasta, zginęło ok. 280 osób, 7,5 tys. zostało rannych, 250-300 tys. straciło domy, a straty oceniono na 15 mld USD. Doszło do zamieszek, a rząd podał się do dymisji.
Nic więc dziwnego, że żaden europejski kraj nie chce u siebie powtórzenia tego strasznego scenariusza, tym bardziej że obecnie eksplozja byłaby 7-krotnie silniejsza niż w Bejrucie.
KAS
1 komentarz
w czym problem
7 października 2024 o 15:06Ale przecież może z powrotem wrócić do Murmańska.