Amerykańskie dowództwo wyprowadziło z portów okręty wojenne w reakcji na zbliżanie się rosyjskiej floty do Hawany – podaje CBS News.
Na spotkanie rosyjskich jednostek wypłynęły m. in. niszczyciele Donald Cook i Truxtun, kuter obrony wybrzeża Stone, kanadyjska fregata Ville de Quebec, a ponadto dwa okręty logistyczne ze sprzętem hydroakustycznym. Do śledzenia rosyjskiej floty skierowano też samoloty rozpoznania P-8A Poseidon i kanadyjski CP-140 Aurora.
W skład rosyjskiego zgrupowania wchodzi fregata Admirał Gorszkow z rakietami hiperdźwiękowymi Cyrkon, atomowy okręt podwodny Kazań, wojskowy tankowiec Akademik Paszin i holownik Nikołaj Czikier – wszystkie z Floty Północnej. Mają one – pierwszy raz od 2019 roku – prowadzić manewry na Karaibach i zatrzymają się na Kubie i w Wenezueli, gdzie zostaną do końca lata.
Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA John Kirby zaznaczył, że nie ma informacji o obecności broni jądrowej na pokładzie rosyjskich jednostek. Amerykański wywiad ostrzegł jednak, że na okrętu podwodny Kazań ma wyrzutnie pocisków Kalibr, które mogą przenosić głowice jądrowe.
Rosyjskie okręty będą operować zaledwie 180 km od amerykańskiego wybrzeża. Tymczasem zasięg pocisków Kalibr to znacznie ponad 2000 km, a Cyrkon – 500-1000 km.
Mimo to Waszyngton zapewnił, że nie widzi w działaniach Moskwy „bezpośredniego zagrożenia” i przypomniał, że rosyjskie okręty przypływały na Kubę regularnie w latach 2013-2020. Działania Rosji można więc uznać za „rutynowe”, choć jest to, oczywiście próba demonstracji siły w obliczu wzmocnienia wsparcia USA dla Ukrainy i manewrów NATO w Europie.
KAS
1 komentarz
Ziew
12 czerwca 2024 o 08:22Chłopaki płyną na wycieczkę aby pooglądać ruskie złomy.