Na drugim miejscu uplasował się szef największego banku Rosji „Sbierbanku” Herman Gref.
Trzeci jest prezes „Gazpromu” Aleksander Miller. Za nim idzie kolejny człowiek biznesu – szef „Rosneftu”. Premier Miedwiediew zajmuje piąte miejsce. Następnie znów pojawiają się szefowie wielkich kompanii i tylko jeden „polityk”, mianowicie dyrektor FSB Bortnikow.
Wysoką, trzynastą pozycję zajmuje mer Moskwy. Nieźle, na miejscu 19, wypadł przewodniczący komitetu śledczego. Jak by nie było jest wyżej niż minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow, który na miejscu 21 o jedno oczko wyprzedza prokuratora generalnego. Uważany za mocnego człowiek struktur siłowych Siergiej Szojgu znalazł się dopiero w trzeciej dziesiątce razem z oligarchami Abramowiczem, Deripaską i Wekselbergiem. Przedostatnim jest przewodniczący sądu konstytucyjnego a ostatnią, setną pozycję okupuje Władimir Żyrinowski.
W tak zwana „długa listę” weszło 1500 osób. Wśród nich znaleźli się wszyscy oligarchowie z listy 200 najbogatszych ludzi Rosji, ludzie służb i wyżsi urzędnicy.
Obecnych na „długiej liście” oceniano biorąc pod uwagę takie kryteria jak ilość współpracowników, zarobki, majątek, rozmiar budżetu jakim zarządzają, możliwość wpływu na gospodarkę i życie zwykłych ludzi, a także stopień zażyłości z prezydentem i członkostwo w „Jedynej Rosji”.
Na pierwszym miejscu jest rzecz jasna Władimir Putin, który ma najwyższy stopień zażyłości z samym sobą. W ogólnoświatowym rankingu tegoż Forbesa jest na drugim miejscu.
Adam Bukowski
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!