Strach przed eskalacją antyrosyjskich nastrojów w Armenii po zabójstwie rodziny Awetisjan sparaliżował tamtejsze władze, uległe wobec Kremla. Co zrobić, żeby zdjąć odpowiedzialność za ten mord z armii rosyjskiej? Najlepiej obarczyć winą… oczywiście wrogie służby specjalne!
„W sprawie niedawnego zabójstwa rodziny Awetisjan w Giumri wykryto turecki ślad. To robota służb Turcji i Azerbejdżanu” – oświadczył na konferencji prasowej były wiceminister bezpieczeństwa Armenii Gurgen Egiazarian. Według niego, „zleceniodawcy tego mordu specjalnie wybrali dom, w którym mieszkała rodzina z dziećmi”, aby okrucieństwo tej zbrodni było szczególnie spektakularne.
Przypomnijmy, że 12 stycznia br. do jednego z mieszkań w Giumri wtargnął nad ranem rosyjski dezerter Walerij Permiakow z miejscowej bazy wojskowej i strzałami z kałasznikowa wymordował całą 6-osobową rodzinę. Śpiącą w łóżku 2-letnią dziewczynkę dobił bagnetem. Tydzień później zmarła w szpitalu siódma ofiara mordu – 6-miesięczny chłopczyk.
Permiakowa zatrzymano wkrótce potem kiedy próbował przekroczyć granicę ormiańsko-turecką. Przyznał się do winy. Twierdzi, że wszedł do domu Awetisjanów aby napić się wody, a potem przestraszył się, że doniosą oni o jego dezercji i dlatego ich zabił. Na miejscu zbrodni znaleziono jego broń i buty wojskowe.
Straszna zbrodnia wywołała wrzenie w całej Armenii. Na ulice Erewania wyszły tysiące demonstrantów żądając, aby Rosja wydała mordercę ormiańskim władzom. Przed pałacem prezydenckim i rosyjską ambasadą doszło do starć z policją i próby podpalenia rosyjskiej flagi. Kilka osób zostało rannych.
Protestujący domagali się także natychmiastowego usunięcia rosyjskich żołnierzy z Armenii. Demonstracja miała także miejsce m.in. przed strategiczną rosyjską bazą nr 102 w Giumri, w której służył Permiakow. Wydarzenia te spowodowały poważne zaniepokojenie zarówno na Kremlu jak i wśród kolaborujących z nim władz Armenii.
Obecnie rosyjscy socjotechnicy wpadli więc najwyraźniej na pomysł, że nic tak skutecznie nie powstrzyma narastającej nienawiści Ormian do Rosjan jak obciążenie odpowiedzialnością za tę zbrodnię Turków i Azerów – tradycyjnych wrogów Armenii. Tym zapewne należy rozumieć rewelacje o „tureckim śladzie” z ust przedstawiciela ormiańskiej bezpieki.
„Rosyjska baza numer 102 jest niezbędna Armenii jak powietrze i woda” – podkreślił wiceminister Egiazarian, ostro sprzeciwiając się jej likwidacji.
Giumri to kluczowa rosyjska baza wojskowa na Kaukazie, przy granicy z NATO-wską Turcją. Pozwala ona Rosji także na kontrolowanie ormiańsko-azerskiego konfliktu o Górski Karabach. W bazie stacjonują wycelowane w Azerbejdżan rakiety Iskander-M i wyrzutnie rakiet Tornado.
Kresy24.pl / panorama.am
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!