Dziś Rosjanie zaatakowali rakietami i irańskimi dronami-kamikadze cywilów i krytyczną infrastrukturę (przede wszystkim energetyczną) w największych ukraińskich miastach. W tym samym czasie bez prądu okazała sie też duńska wyspa na Bałtyku, Bornholm. Trudno uznać to za przypadek.
Jak podaje Deutsche Welle, przyczyną może być uszkodzenie kabla podmorskiego zaopatrującego wyspę w energię elektryczną produkowaną w Szwecji.
Nie ma co ukrywać, że podejrzenie pada od razu na Rosjan, bo to państwo terrorystyczne, poza tym, jak wiadomo, niedawno doszło do wybuchów rurociągów Nord Stream, również w pobliżu Bornholmu. Szwedzcy śledczy i eksperci ustalili, że wybuchy były najprawdopodobniej aktem sabotażu, ale jeszcze nie ma dowodów wskazujących, kto to konkretnie zrobił. Również według rządów innych państw był to celowy sabotaż.
Wiadomo jednak, że jedynym krajem terrorystycznym w okolicy jest Rosja.
Swoje śledztwo prowadzi też Dania, a także Niemcy, które również uznają wybuch w czterech miejscach na gazociągach Nord Stream za sabotaż, ale wstrzymują się przed wskazaniem odpowiedzialnego. Jak podało Deutsche Welle, nurkowie niemieckiej policji federalnej mają dokonać oględziń miejsc eksplozji przy rurociągach Nord Stream, a dwa okręty Bundeswehry są w trakcie misji rozpoznawczej na Bałtyku. Ponadto, niemiecka prokuratura federalna bada obecnie, czy należy w tej sprawie postawić zarzuty karne. Powiedział o tym minister sprawiedliwości Niemiec Marco Buschmann. Zarzuty mogą dotyczyć antykonstytucyjnego sabotażu z reperkusjami dla Niemiec lub samo spowodowanie eksplozji materiału wybuchowego.
Oprac. MaH, twitter.com, dw.com
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!