Gazprom, jak się okazuje, wstrzymał dostawy gazu nie tylko do Polski, ale też Bułgarii. Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen oskarżyła Moskwę o łamanie umów i szantaż.
Rosja domaga się, niezgodnie z długoterminowymi umowami, placenia za gaz w rublach (Rosja chce w ten sposób wzmocnić swoją podupadającą walutę).
Von der Leyen zapewniła, że UE jest przygotowana na ten scenariusz i wdrażane są już środki zapobiegawcze przez kraje UE w „koordynacji i solidarności” z Brukselą.
Premier Bułgarii Kirył Petkow powiedział, że Rosja poważnie pogwałciła obowiązujący kontrakt na dostawy gazu i dodał, że Bułgaria nie zaakceptuje, jak się wyraził, jednostronnego szantażu.
Minister energetyki Bułgarii Aleksander Nikolow powiedział, że państwo jest w stanie zapewnić gaz odbiorcom przynajmniej przez miesiąc, a przez ten czas Bułgaria znajdzie alternatywne rozwiązania, także we wspołpracy na poziomie UE.
Węgry oświadczyły, że wciąż otrzymują rosyjski gaz gazociągiem przez Serbię i Bułgarię. Jak pisaliśmy, Orban zapowiedział już wczesniej, że jeżeli Rosja zażąda, to Węgry zapłacą za gaz w rublach.
Minister spraw zagranicznych Węgier Peter Szijjarto powiedział, że przerwanie dostaw dla Bułgarii nie oznacza zatrzymanie tranzytu przez Bułgarię.
Ekspert do spraw międzynarodowych z Uniwersytetu w Oksfordzie i magazynu „Foreign Policy”, Samuel Ramani, wskazał ze z oświadczeń Petkowa wynika, że Bułgaria w ramach odpowiedzi na szantaż gazowy Rosji sprawdza wszystkie kontrakty gazowe, także na tranzyt gazu do Serbii i Węgier. Z drugiej strony, jak pisze Ramani na portalu społecznościowym, Nikolow powiedział, ze jeśli chodzi o Serbię i Węgry, to Bułgaria jest lojalnym partnerem dla wszystkich sąsiadów, bo Bułgaria to nie Rosja.
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!