Czy Polska może być traktowana przez Rosję jako niepodległy podmiot, a nie przedmiot polityki? Imperium Rosyjskie daje jasną odpowiedź. Polska może przestać być przeszkodą, jeśli stanie się polem dominacji Rosji – mówi w rozmowie z tygodnikiem „Do Rzeczy” prof. Andrzej Nowak. Historyk stwierdza wprost: „Rosja to najgroźniejszy kraj na świecie”.
Na pytanie Mariusza Staniszewskiego, czy Polska traci godność, prof. Nowak odpowiada: „Przyjeżdżającego 1 września 2009 r. na Westerplatte Władimira Putina witał hołdowniczy artykuł ministra Radosława Sikorskiego w „Gazecie Wyborczej”, w którym padły słowa, jakie pamiętać należy zawsze, na wieczną hańbę osoby je piszącej: słowa o tym, że Rosja nigdy nie miała tak liberalnych i demokratycznych rządów jak w wówczas, pod tymi rządami… A to był przecież moment, w którym Siergiej Magnicki umierał w więzieniu. To był moment, kiedy aresztowano profesora historii w Archangielsku za to, że ujawnił nazwiska oprawców z Gułagu z tego obwodu sprzed 70 lat (i pisała o tym ta sama „Gazeta Wyborcza”, tyle że drobnym druczkiem i na dalszych stronach, która na pierwszej stronie składała hołdy liberalizmowi Putina). To był wreszcie moment, w którym na Białorusi, tuż za naszą granicą, odbywały się wielkie rosyjskie manewry „Zapad”, gdzie na oczach polskich obserwatorów ćwiczono taktyczny atak nuklearny na… Warszawę, a także desant na polskie instalacje naftowe na Wybrzeżu. Znany potem „ekspert” od spraw lotniczych, pan Hypki, tłumaczył wtedy w polskich mediach, że to nic takiego, zwyczajna sprawa…
Według prof. Nowaka, Polska spełnia dziś oczekiwania Moskwy nawet w 90 proc. Przywołując zachowanie Rosjan po katastrofie smoleńskiej, historyk stwierdza, że Rosjanie ostentacyjnie podkreślają kolejnymi wrzutkami, że to nie była zwyczajna katastrofa. Przypomina, w jaki sposób potraktowano zwłoki zmarłej w Smoleńsku Anny Walentynowicz: „Symbol „Solidarności” został zbeszczeczony w sposób trudny do wyobrażenia. Jakiś rosyjski funkcjonariusz, nie wiemy który, zmiażdżył głowę Anny Walentynowicz – po katastrofie czaszka była w nienaruszonym stanie – a potem ktoś ją gniótł, włożył do niej szmaty”.
Więcej w najnowszym numerze tygodnika „Do Rzeczy”.
Kresy24.pl/”Do Rzeczy”
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!