Białoruś nie jest zadowolona z rosyjskich propozycji odnośnie ilości dostaw ropy na przyszły rok. Oferta rosyjska to zaledwie 18 milionów ton przy założeniu, że 2,1 tony wróci do Rosji w postaci produktów ropopochodnych.
Białoruś wnioskowała o zwiększenie przyszłorocznych dostaw rosyjskiej ropy do 23 mln ton, a sprawa miała być już nawet uzgodniona przez premierów Białorusi i Rosji Michaiła Miasnikowicza i Dmitrija Miedwiediewa.
Premier Miasnikowicz powiedział, że Białoruś ma dobre rafinerie, których moce przerobowe powinny być wykorzystane w pełni. To właśnie na przerobie rosyjskiego surowca trzyma się budżet Białorusi. Mniejszy przerób rosyjskiej ropy oznacza, że przyszłoroczne tempo wzrostu na poziomie 8,5 procent, tak szumnie zapowiadane przez Miasnikowicza, może okazać się mrzonką.
Na negocjacjach dot. surowca cieniem położyły się niedawne oskarżenia Rosji pod adresem Białorusi. Strona rosyjska uważa, że Białoruś zwiększając zakupy rosyjskich produktów naftowych eksportowała na rynki europejskie benzynę jako rozpuszczalnik benzynowy, w związku z tym upominała się od Białorusi rekompensaty w wysokości około 2 miliardów dolarów strat, jakie poniósł rosyjski budżet na skutek niepobranych należności od eksportu przez Białoruś „rozpuszczalników”.
Białoruś na swoje potrzeby zużywa około 6 milionów ton. Pozostała ropa po przerobieniu jest eksportowana.
Kresy24.pl/Interfax.by
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!