Przemówienie Swietłany Tichanowskiej w Radzie Bezpieczeństwa ONZ zaplanowane na 4 września to wspólna rosyjsko-amerykańska inicjatywa mająca na celu legitymizację nowej białoruskiej opozycji – taką opinię wyraził szef Centrum Studiów Strategicznych i Polityki Zagranicznej Jurij Carik.
Jak pisze na kanale Telegram Centrum ekspert, takie porozumienie zostało osiągnięte podczas wizyty zastępcy sekretarza stanu USA Stephena Bieguna w Moskwie w dniach 25-26 sierpnia. Biegun negocjował wówczas z szefem MSZ Rosji Siergiejem Ławrowem, a doszło do niego na dzień przed przybyciem Bieguna na Litwę, na spotkanie z Tichanowską.
Zdaniem Jurija Carika, pomysł przeniesienia dyskusji o „białoruskim kryzysie politycznym” na platformę ONZ należy do strony rosyjskiej i jest praktycznym ucieleśnieniem inicjatywy prezydenta Rosji Władimira Putina, aby uczynić z Rady Bezpieczeństwa ONZ instrument rozwiązywania problemów międzynarodowych. Poparły go już także Francja i Wielka Brytania (poza Chinami).
„Na początku roku, przemawiając na forum poświęconym pamięci ofiar Holokaustu w Jerozolimie, zaproponował (Putin) zorganizowanie w 2020 roku szczytu „piątki”- państw założycielskich ONZ przy udziale stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ, podczas którego można by przyjąć rezolucję w sprawie rozwiązania kryzysu libijskiego. Po takiej międzynarodowej legitymizacji nie można nawet wykluczyć spotkania Tichanowskiej, jeśli nie z samym Putinem, to z jego córką Kateriną – przekonuje Jurij Carik.
Ekspert przekonuje, że Rosja jest gotowa wziąć na siebie zaszczytną misję nawiązania dialogu między Łukaszenką a nową białoruską opozycją w sprawie tranzytu władzy, zwłaszcza jeśli wyrażą na to zgodę członkowie Rady Bezpieczeństwa ONZ.
„Podczas gdy same białoruskie władze zatrzaskują pułapkę odruchowej kontroli i próbują nas przekonać, że białoruska biało-czerwono-biała flaga i rosyjski „trójkolor”, to symbole nazistowskie, a „natowska hydra imperializmu” podpełza do białoruskich granic, Kreml spokojnie kończy przygotowania do własnej kolorowej rewolucji na Białorusi i eksportu tzw. „demokracji zarządzanej”. Powrót do konstytucji Białorusi na podobieństwo tej z 1994 roku, czyli republiki parlamentarnej, stwarza idealne warunki dla takiego eksportu. Żaden białoruski kapitał narodowy nigdy nie będzie w stanie konkurować z Rosją, więc pojawienie się nowych białoruskich partii opozycyjnych, finansowanych przez rosyjskie korporacje i bazujących na klasie średniej i pokoleniu lat 80., gotowych do poszanowania strategicznych interesów Rosji, jest po prostu nieuniknione, zwłaszcza jeśli Kreml pomaga teraz odsunąć Łukaszenkę od władzy. Za takie usługi Moskwa oczywiście poprosi o zgodę na rozmieszczenie bazy wojskowej na Białorusi, ale ktoś musi chronić białoruską demokrację przed zemstą dyktatury?!
Jurik Carik uważa, że planowane za dwa tygodnie spotkanie Łukaszenki z Putinem w Moskwie (jeśli do niego dojdzie) nie będzie poświęcone podpisaniu tzw. map drogowych ws. pogłębienia integracji, ale zmuszeniu Łukaszenki do podjęcia reformy konstytucyjnej i wyjścia z białoruskiej polityki w zamian za gwarancje osobiste.
Według Carika, żadne porozumienia, umowy białorusko-rosyjskie z Łukaszenką nie zostaną teraz podpisane (nawet o całkowicie kapitulacyjnym charakterze), ponieważ zostałyby uznane za zabójcze, zarówno przez białoruskie społeczeństwo, jak i społeczność międzynarodową, i stworzyłyby tylko dodatkowe problemy Rosji, przekształcając białoruski protest narodowy w antyrosyjski.
31 sierpnia Maria Kolesnikowa i Wiktar Babaryka poinformowali o założeniu nowej partii o nazwie Razem (Wmiestie).
oprac. ba na podst. belaruspartisan.by
4 komentarzy
StellaLiberty
2 września 2020 o 12:51Na krótką metę projekt idealny. Volodya zostaje jastrzębiem pokoju i sprowadza demokrację Białorusinom, którzy i tak patrzą już na niego jak chłop na obraz (ikonę raczej). Ta białoruska Magdalenka i Sashy wyjdzie na dobre bo da mu szansę na parę lat spokoju i potem odejście z gwarancjami nietykalności.
Tylko…
Tylko czy ta „oaza demokracji” na moskiewskim pasku za parę lat nie postanowi na poważnie się usamodzielnić (na razie oczywiste, że w 70-80% będzie kontrolowana z Kremla) i co gorsza nie stanie się wrzodem, który zakazi pomysłami na obalenie jednowładztwa również w Rosji?
Andrew
2 września 2020 o 21:34Kogo to obchodzi, tam za bugiem to Rusland ”pełna gęba”, Ja osobiście nie widze różnicy między jednym a drugim..
Zdzichu Dyrman
2 września 2020 o 16:40Jeśli takie są plany Rosji, to rzeczywiście bardzo dobre. Nie ignorujmy jednak wrodzonego rosyjskiego nieudacznictwa, który pokazali już zresztą nie raz np. podczas ukraińskiego majdanu, podczas którego kilkumiliardowym kredytem i zniżkami na gaz chcieli przeciągnąć Ukraińców na swoją stronę. Wynik? Mają i wrogo nastawioną Ukrainę i sankcje zachodu i jescze dodatkowo finansowe studnie bez dna w postaci Krymu a przede wszystkim Donbasu.
Buraki są wszędzie
3 września 2020 o 21:44Rusland to po niemiecku i to, że nie widzisz różnicy to oczywiste. To się nazywa IGNORANCJA.