6 lutego do Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rosji wezwano chargé d’affaires państw bałtyckich w Moskwie, poinfromował resort dyplomacji kraju agresora na swojej oficjalnej stronie internetowej.
Dyplomaci zostali wezwani w związku z „brakiem właściwej reakcji władz Łotwy, Litwy i Estonii na powtarzające się apele strony rosyjskiej o zapewnienie bezpieczeństwa podczas wyborów prezydenckich Federacji Rosyjskiej w marcu br.”.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych Federacji Rosyjskiej żąda od władz Łotwy, Litwy i Estonii podjęcia „wszelkich niezbędnych działań w celu zapewnienia bezpieczeństwa wyborców”, a także pracowników ambasad rosyjskich w czasie głosowania.
Przedstawiciele Litwy, Łotwy i Estonii usłyszeli w ministerstwie, że jeśli władze tych krajów sprawią „trudności” podczas wyborów, to obywatele Rosji w tych krajach stworzą „poważnie zaprotestują”.
„W przypadku dalszego sabotażu podejmiemy zdecydowane działania w kontekście dwustronnym i w strukturach międzynarodowych, zrzucając odpowiedzialność za zajęcie takiego stanowiska na władze państw bałtyckich” – stwierdził MSZ Rosji.
Przypomnijmy, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych Estonii zezwoliło Rosji na otwarcie na swoim terytorium tylko jednego lokalu wyborczego na potrzeby tzw. „wyborów prezydenckich” w marcu 2024 r. – w ambasadzie rosyjskiej w Tallinie.
W zeszłym roku główny dyplomata UE Josep Borrell w imieniu Unii Europejskiej potępił rosyjskie plany przeprowadzenia wyborów prezydenckich w Rosji w dniach 15–17 marca 2024 r., w tym na okupowanych terytoriach Ukrainy.
Tzw. wybory prezydenckie w Rosji, w których wygra Władimir Putin, zaplanowano na 17 marca. Przeciw niemu startować zamierza m.in. opozycjonista Borys Nadieżdin.
ba
2 komentarzy
Kocur
7 lutego 2024 o 07:56Czyli ruskie szykują grunt pod zadymy w tych krajach, skąd my to znamy…
AK
7 lutego 2024 o 17:43hu wam w dup Ruskie onuce , chcecie aby ten wasz burdel się rozleciał to się rozleci !