Bajka o tym, że „ruski świat” czeka z otwartymi ramionami na Noworosję skończyła się. Kreml stworzył ją na wyłącznie użytek separatystów, żeby wzniecić rewoltę w Donbasie. W rzeczywistości cele Moskwy są zupełnie inne – pisze analityk Taras Bieriezowiec.
Duża część mieszkańców Donbasu uwierzyła, że Władimir Putin chce wziąć ich na swoje utrzymanie. Ale nie jest to bynajmniej jego zamiarem. Historia o tym, że DNR i LNR zostaną „przyjęte” do Rosji podobnie jak anektowany Krym, była jedynie propagandowym hasłem na użytek naiwnej ludności i władz separatystów – ocenia publicysta.
Jego zdaniem, w rzeczywistości Putinowi chodziło o maksymalną eskalację napięcia, aby następnie wepchnąć zrewoltowane enklawy w skład Ukrainy, destabilizując tym samym cały kraj.
Oprócz wysadzenia w powietrze gospodarki ukraińskiej Kreml chciał zrealizować przy okazji kilka innych celów – przede wszystkim odwrócić uwagę Zachodu od aneksji Krymu i pozbyć się z kraju różnych kłopotliwych radykałów, hurra-patriotów i kryminalistów, wysyłając ich jako mięso armatnie do Donbasu.
Moskwa chciała także przetestować reakcję UE i NATO na rosyjskie interwencje zbrojne na obszarze byłego ZSRR oraz poziom determinacji i gotowości obronnej atakowanych państw, które próbowałyby stawić opór Rosji w obronie swojej niepodległości. Armia rosyjska mogła z kolei w praktyce przećwiczyć różne scenariusze wojny zaborczej.
Trzy zadania – destabilizacja Ukrainy, odwrócenie uwagi Zachodu od Krymu i pozbycie się własnego marginesu społecznego i politycznego – Kreml zrealizował. Natomiast test zdolności obronnych byłych republik ZSRR nie wypadł na razie dla Moskwy pozytywnie – armia i społeczeństwo ukraińskie było w stanie stawić Rosjanom skuteczny opór, a rosyjski system ofensywny kuleje – ocenia analityk.
Według niego to, że Putin nie poprzestanie na aneksji Krymu jest oczywiste. W kolejce czeka Mołdawia z Naddniestrzem i Kazachstan z jego pięcioma obwodami, gdzie dominuje ludność rosyjska – przewiduje Bieriezowiec.
Do bardziej radykalnych działań może Putina skłonić również ospała i bojaźliwa reakcja Zachodu na rosyjską agresję. Jest oczywiste, że nawet gdyby obecnie podjął on otwartą ofensywę na Mariupol, nikt w UE i NATO nie będzie mu w tym zbytnio przeszkadzał.
Strategia Putina jest jednak skuteczna tylko na krótką metę – uważa Bieriezowiec. W perspektywie średnioterminowej 2-3 lat Rosja nie uniknie krachu gospodarczego, protestów socjalnych i napięć na linii Moskwa – regiony.
Rosję czeka powtórka z roku 1917. Rewolucje w Rosji wybuchają zawsze gwałtownie, choć są poprzedzone rosnącą destabilizacją. Dzisiaj taka destabilizacja ma miejsce. Po raz pierwszy od lat 90-ch w kraju regularnie dochodzi do strajków i protestów na tle płacowym, masowo rośnie zadłużenie państwa i prywatnych pracodawców z tytułu niewypłaconych pensji – zauważa publicysta.
Jego zdaniem jednak, biorąc pod uwagę wszechwładzę służb specjalnych w Rosji oraz zastraszenie i podatność Rosjan na państwową propagandę, bardziej prawdopodobne jest, że zanim dojdzie do niepokojów na tle ekonomicznym, nastąpi wybuch na tle etnicznym. „To jest faktyczna pięta Achillesa putinowskiego reżimu” – ocenia Bieriezowiec.
W takiej sytuacji czas gra na korzyść Ukrainy i dlatego Kijów powinien jak najdłużej odsuwać w czasie próbę wepchnięcia mu przez Rosję zrewoltowanych i niestabilnych republik DNR i LNR. „Upływ czasu i zachodnie sankcje zrobią wszystko za nas” – postuluje Bieriezowiec.
Kresy24.pl / Karta97
7 komentarzy
ben
20 maja 2015 o 16:39…tak to sobie wyobrażałem właśnie.
hmm
20 maja 2015 o 18:09Celem świata powinno być zniszczenie federacji rosyjskiej. Rozbicie jej na odrebne niepodległe panstwa. To jest gwarancja pokoju i dobrobytu dla panst rosyjskich. rosja powinna być ograniczona do obszaru moskwy i terytoriów w promieniu 200km
Ulisses
20 maja 2015 o 22:20To prawda. Miejmy nadzieję, że bandycka polityka Rosji sama do tego doprowadzi. Rosja to sztuczny twór, zlepek podbitych ziem, narodów, zdegenerowanych stalinowską polityką. Ta zdegenerowana dzicz nie potrafi pokojowo współistnieć, tylko chlać, napadać ,gwałcić ,rabować i mordować, ale wszytko ma swój koniec. Rosja też go będzie miała.
tagore
20 maja 2015 o 18:33Zadziwiający optymista,nie zanosi się na klęskę Rosji.
na miejscu Ukrainy...
20 maja 2015 o 19:28Na miejscu Ukrainy zabrałabym z Donbasu wszystkich Ukraińców i oddała go Rosji. Niech sobie wezmą zniszczony regionu i wydają pieniądze na jego odbudowę.
Artemida
20 maja 2015 o 22:23Też tak myślę. 🙂 Ukraina pozbyła by się zbuka rozbijając go na głowie Kacapom. 🙂 Chciałbym widzieć w tym momencie minę Putlera jak się o tym dowiaduje.
Ulisses
20 maja 2015 o 22:16Swołocz zdemolowała krainę i chce teraz pozbyć się kłopotu. Rosja to dzicz, bandyci napadający na sąsiednie państwa w celu mordów i grabieży. Putina powinno się złapać i powiesić jak zbrodniarza, Sadama.