W 1940 roku NKWD rozstrzelała w Bykowni 3435 Polaków. Dziś prezydenci Polski i Ukrainy otworzyli tu czwartą – po Katyniu, Charkowie i Miednoje – nekropolię katyńską.
Ofiary NKWD z Bykowni, podobnie jak te z Kozielska, Starobielska i Ostaszkowa, zginęły z rozkazu Józefa Stalina z 5 marca 1940 roku. Większość pomordowanych przez sowieckich oprawców stanowili działacze organizacji konspiracyjnych, niezmobilizowani oficerowie we wrześniu 1939 roku, urzędnicy oraz, według stalinowskiej kwalifikacji, „element społecznie niebezpieczny”.
W Bykowni we wszystkich miejscach, w których grzebano ofiary, były wielokrotnie przeprowadzane ekshumacje – niekiedy nawet po sześć razy – przez Rosjan. Takie działania podjęło w 1971 r. i 1987 r. KGB, które zacierało ślady swojej zbrodniczej poprzedniczki – NKWD. Mimo to polskim archeologom udało się znaleźć ponad 5000 przedmiotów świadczących o tym, że należały do polskich obywateli.
Prace polskiego zespołu, prowadzone na zlecenie Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, trwały od 15 października do 3 listopada 2001, od 7 lipca do 30 września 2006, od 31 lipca do 30 września 2007 i od 10 kwietnia do 30 czerwca 2011. W następnym roku, od 22 czerwca do 22 lipca 2012, zespół pod kierunkiem prof. Koli ostatecznie zakończył prace archeologiczno-ekshumacyjne.
Wszystkie szczątki polskich ofiar uroczyście pochowano w jednym miejscu, położonym w samym sercu Polskiego Cmentarza Wojennego.
Kresy24.pl
1 komentarz
Maria Sysko
30 października 2014 o 21:19Mój dziadek Stefan Sielawko (oficer policji, komendant posterunku w Stanisławowie), zginął najprawdopodobniej w Bykowni. Miał wtedy 43 lata. Jedyny ślad jaki po nim pozostał , to numer 2627 wśród 3435 osób, rozstrzelanych w tym lesie w kwietniu 1940 roku.
Babcia Zofia (mama mojej mamy)nigdy nie poznała miejsca pochówku swojego męża. Przeżyła razem z dziećmi wywózkę do Kazachstanu. Czekała na męża całe życie, wychowując samotnie trójkę dzieci.